Wojciech Szczęsny opowiedział o koszmarze, z którym się mierzy. "Całkiem tracę czucie w dłoniach"
Na łamach pierwszego polskiego wydania magazynu „GQ” Wojciech Szczęsny nie ukrywa, jak wysoką cenę płaci za swoją karierę. „Na treningu przychodzi moment, kiedy całkiem tracę czucie w dłoniach i z bólu nie mam siły utrzymać nawet butelki z wodą” - przyznaje wprost. To efekt poważnego urazu, którego doznał jeszcze jako nastolatek.
Wojciech Szczęsny zmaga się z bólem
W obszernym tekście o Wojciechu Szczęsnym autorstwa Oliviera Janiaka i Grzegorza Kapli poruszonych zostaje wiele wątków. Jednym z nich jest głośna kontuzja bramkarza sprzed 17 lat. Do zdarzenia doszło krótko po tym, jak podpisał swój pierwszy zawodowy kontrakt i dołączył do drużyny rezerw. W listopadzie 2008 r. podczas treningu na siłowni złamał obie ręce powyżej nadgarstków.
"Po prostu straciłem równowagę, a sztangę miałem nad szyją, więc chciałem za wszelką cenę do końca utrzymać ją, żeby nie spadła mi na głowę. No i przygniotła mi ręce" - mówił wówczas Wojciech Szczęsny.
Wszczepiono metalowe płytki, by połączyć złamane kości. Co ciekawe, nigdy nie zostały usunięte, ponieważ bramkarz nie miał czasu na dłuższą przerwę.
Ból towarzyszy mu do dziś
Wojciech Szczęsny nie ukrywa, że ból, z którym zmaga się do dziś, przyczynił się do tego, że w 2024 r. zakończył karierę. Przypominamy, że nie wytrzymał jednak długo, gdyż chwilę później wrócił do gry w barwach FC Barcelona.
"Miewam naprawdę dość tego cierpienia. Na treningu przychodzi moment, kiedy całkiem tracę czucie w dłoniach i z bólu nie mam siły utrzymać nawet butelki z wodą. Wtedy sobie żartujemy z trenerami, że koniec treningu, bo znowu jestem kaleką" - wyjawił Wojciech Szczęsny na łamach "GQ".
Wojciech Szczęsny w szczerym wyznaniu
"W sezonie jest łatwiej, bo robisz dwa treningi, potem mecz, więc ręce odpoczywają i nie jest źle. To dziwny ból. Narasta od nadgarstka do łokcia. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy od wewnętrznej strony, czy bliżej blachy, czy bliżej dłoni... jakby wszystko, co jest wewnątrz ręki, próbowało mi wyjść na zewnątrz, jakby napierało od środka" - wyznał 35-latek.
Źródło: Pacjenci.pl, GQ.