Ile kalorii ma Burger Drwala? Jak się skusisz, będziesz go trawić trzy dni
Już za kilka dni do McDonald’s wraca Burger Drwala — sezonowa kanapka, która co roku wywołuje prawdziwą burzę w sieci. Jedni czekają na nią z utęsknieniem, inni kręcą nosem na jej cenę i skład. Jedno jest pewne – to fast food, który trudno zapomnieć. I nie tylko dlatego, że jest kaloryczny, ale dlatego, że organizm trawi go nawet kilka dni…
- Burger Drwala pojawia się w McDonald’s co roku na kilka zimowych miesięcy i zawsze przyciąga tłumy
- W zależności od wersji, jedna kanapka dostarcza od 860 do 950 kcal
- Składa się m.in. z bułki z bekonową posypką, kotleta wołowego lub drobiowego, panierowanego sera, boczku, sosu i cebulki
- Zawiera dużo tłuszczu, soli i cukru, a jej pełne strawienie może zająć nawet ponad trzy dni
- Regularne sięganie po tego typu jedzenie obciąża układ pokarmowy i sprzyja otyłości
Kiedy wraca Burger Drwala?
To już niemal tradycja – jesienią fani McDonald’s wypatrują w menu powrotu Burgera Drwala. Sieć nie ujawnia dokładnej daty premiery, ale wszystko wskazuje na to, że kanapka ponownie zagości w ofercie w połowie listopada. W poprzednich latach klasyczny Drwal pojawiał się w drugiej połowie miesiąca, a po tygodniu dołączały do niego inne warianty – z kurczakiem, żurawiną, chrzanem czy na ostro.
Nie mniej emocji co smak budzi cena. W 2023 roku za klasycznego Burgera Drwala trzeba było zapłacić ok. 25 zł, a za zestaw z frytkami i napojem ponad 32 zł. W tym roku prawdopodobnie będzie drożej, ale to nie odstrasza miłośników kanapki, którzy potrafią jechać do innego miasta, by spróbować swojego ulubionego „świątecznego burgera”.
Przeczytaj też: Jakie są przyczyny zawału serca w młodym wieku?

Co kryje się w środku burgera?
Burger Drwala to fast food w wersji „premium” – nie tylko przez cenę, ale też przez ilość składników. W bułce z serowo-bekonową posypką znajdziemy kotlet wołowy (albo drobiowy), panierowany plaster sera topionego, bekon, prażoną cebulkę, liść sałaty i gęsty sos. Już na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest lekka przekąska.
Wartość energetyczna klasycznego Burgera Drwala to ok. 915 kcal. Wersje z kurczakiem mają około 860 kcal, z żurawiną nawet 950 kcal. Średnio taka kanapka zawiera:
- tłuszcze: 45–55 g (z czego znaczną część stanowią tłuszcze nasycone)
- węglowodany: 70–80 g
- białko: ok. 35–40 g
- sól: do 3,7 g
- cukry: ok. 10–12 g
To oznacza, że jedno danie dostarcza prawie połowę dziennego zapotrzebowania na energię przeciętnej osoby dorosłej. Dodatkowo często łączy się je z frytkami i colą, co razem może dać ponad 1600 kcal w jednym posiłku.
Przeczytaj też: Najgorsze jedzenie dla wątroby. Wiele osób uważa, że te produkty są zdrowe
Oto, co dzieje się w organizmie po zjedzeniu Burgera Drwala
Choć przez kilka minut może to być czysta przyjemność, organizm nie jest aż tak zachwycony. Tłuszcze nasycone i sól podnoszą ciśnienie, a syrop glukozowo-fruktozowy w sosie zwiększa poziom cukru we krwi i wzmaga ochotę na kolejną porcję. To dlatego po takiej uczcie czujemy się ospali, a chwilę później znów głodni.
Proces trawienia tak tłustego i ciężkiego posiłku jest bardzo długi. Tłuszcz wymaga dużej ilości żółci i enzymów trawiennych, więc żołądek i wątroba mają ręce pełne roboty. Z tego powodu pełne strawienie Burgera Drwala może trwać nawet ponad trzy dni – zwłaszcza jeśli do kanapki dodamy frytki i napój gazowany. To obciążenie dla układu pokarmowego, które u wielu osób powoduje uczucie ciężkości, wzdęcia, a także ból brzucha.
Jednorazowa pokusa czy stały nawyk?
Burger Drwala to coś w rodzaju kulinarnego święta — przyjemność, na którą można sobie pozwolić od czasu do czasu. Problem zaczyna się wtedy, gdy fast food staje się codziennością. Nadmiar tłuszczu, soli i cukru w diecie prowadzi do nadwagi, insulinooporności, nadciśnienia i zaburzeń lipidowych. W dłuższej perspektywie może też sprzyjać stanom zapalnym i chorobom układu krążenia.
Jeśli chcesz skusić się na Drwala, zrób to świadomie: wybierz mniejszy zestaw, zrezygnuj z napoju gazowanego, a następnego dnia postaw na warzywa, kasze i dużo wody. Bo choć raz w roku można pozwolić sobie na małe „fastfoodowe święto”, warto pamiętać, że dla organizmu to nie uczta — lecz ciężka, trzydniowa praca.