Jak naprawdę wygląda oddział psychiatryczny? Dr hab. n. med. Grzegorz Opielak mówi wprost "to nie więzienie"

Wielu z nas wciąż ma w głowie obraz szpitala psychiatrycznego rodem z filmu Lot nad kukułczym gniazdem – zamkniętego, surowego, pełnego przymusu. Nic bardziej mylnego. W rozmowie z dr. hab. n. med. Grzegorzem Opielakiem, psychiatrą, demaskujemy najczęstsze mity i pokazujemy, jak naprawdę wygląda nowoczesna opieka psychiatryczna.
„Oddział psychiatryczny to nie więzienie i w ogóle nie powinien być tak kojarzony. Ja powiedziałbym nawet, że oddziały psychiatryczne mają taki wymiar... bardziej luźny niż oddziały somatyczne” – mówi dr Opielak.
- Szpital psychiatryczny to miejsce leczenia, a nie izolacji – pacjent ma tam prawo czuć się bezpiecznie i godnie
- Nowoczesne elektrowstrząsy są skuteczną i kontrolowaną metodą leczenia ciężkiej depresji
- Przyjęcie bez zgody pacjenta jest możliwe tylko w ściśle określonych przypadkach i za zgodą sądu
- Codzienność na oddziale psychiatrycznym może przypominać bardziej uzdrowisko niż zamkniętą instytucję.
Współczesna psychiatria – pomoc, nie kara
W Polsce obowiązuje jedna z najbardziej rozwiniętych ustaw dotyczących zdrowia psychicznego — ustawa o ochronie zdrowia psychicznego z 1994 roku. Jak podkreśla dr Opielak:
„W mojej ocenie [ustawa] jest jedną z lepszych na świecie. Dba o interes pacjenta – przede wszystkim w aspekcie tego, kiedy pacjent może trafić na oddział psychiatryczny i w jakich okolicznościach możemy go leczyć”.
Pacjent może być przyjęty do szpitala tylko za zgodą. W przypadku braku zgody — jedynie w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia i to na podstawie decyzji sądu.
„W sytuacji, gdy pacjent nie wyraża zgody bądź tę zgodę wycofuje, a my widzimy, że cały czas to zagrożenie dla pacjenta jest – znowu posiłkujemy się sądem” – tłumaczy psychiatra.
Elektrowstrząsy dziś – bezpieczne i skuteczne
Słowo „elektrowstrząsy” wciąż budzi kontrowersje, ale współczesna forma tej terapii nie przypomina już przymusu i cierpienia znanych z przeszłości.
„Nasz nestor, pan profesor Masiak, zawsze bardzo nerwowo reagował na nazwę 'elektrowstrząsy' – i chyba słusznie, bo to słowo jest nacechowane negatywnie. Dzisiaj mówimy raczej o 'leczeniu elektrycznym' albo 'elektrycznym leczeniu drgawkowym'” – wyjaśnia dr Opielak.
Zabieg odbywa się pod pełnym znieczuleniem, z obecnością anestezjologa. Pacjent nie odczuwa bólu, a sam impuls jest bardzo krótki.
„Wygląda to tylko tak, że przykładam pacjentowi dwie elektrody do skroni, i w zasadzie jest to tak, że pacjent przez chwilę jakby mrugnie oczami dwa razy – bo to bardzo krótki impuls – i tyle”.
Metoda jest stosowana w najcięższych przypadkach depresji, szczególnie gdy leki nie działają. Dr Opielak potwierdza jej skuteczność, również na podstawie najnowszych zagranicznych badań.
Przeczytaj też: Szpitalne korytarze znała aż za dobrze. Dziś pomaga innym zdrowieć
Życie na oddziale – codzienność bez mitów
Obraz szpitala psychiatrycznego jako miejsca cichego i ponurego również nie przystaje do rzeczywistości.
„Wieczorami, zwłaszcza jak się dyżuruje, to salwy śmiechu, granie w karty, telefony, komputery... oczywiście, że tak! Natomiast my kontrolujemy tylko i wyłącznie ładowarki – bo mają kabel” – mówi dr Opielak.
Niektóre zasady, jak brak ostrych przedmiotów czy kontrola pakunków, mają charakter wyłącznie ochronny, zarówno wobec danego pacjenta, jak i innych na oddziale. Na przykład osoby po próbach samobójczych są umieszczane w salach wieloosobowych – dla bezpieczeństwa.
„Nie odważyłbym się położyć pacjenta z aktywnym zagrożeniem samobójczym na salę jednoosobową. Kładziemy ich do innych pacjentów, którzy już są w lepszej formie – oni stanowią pewnego rodzaju bufor bezpieczeństwa”.
Odwiedziny są możliwe – również z udziałem dzieci, jeśli pacjent jest w stabilnym stanie.
„Zawsze rozmawiam z pacjentem: czy uważa pan, pani, że wprowadzenie kilkuletniego dziecka na oddział to dobry pomysł? Jeśli są przeciwwskazania, to szukamy innego rozwiązania. Na przykład zapisuję w zeszycie wyjść dwugodzinny spacer z dzieckiem – na terenie szpitala”.
Przeczytaj też: Czy ze szpitala psychiatrycznego można wyjść na przepustkę?
Psychiatra – lekarz, nie czarownik
Choroby psychiczne wciąż bywają stygmatyzowane. To błąd. Jak przypomina dr Opielak:
„Niektórzy uważają, że zajmujemy się jakąś magią. A przecież psychiatria jest dziedziną medycyny. Leczymy, stabilizujemy, pomagamy – dokładnie tak samo jak kardiolodzy czy diabetolodzy”.





































