Miała 39 lat, świetną formę i udar. Opowiedziała swoją historię, by przestrzec innych
Jenna Gibson miała tylko 39 lat, gdy przygotowywała się do przebiegnięcia maratonu, kiedy jej plany pokrzyżował udar. Mam dwójki dzieci podzieliła się w telewizji swoją historią, by ostrzec innych.
W dniu udaru czuła się świetnie
W dniu udaru Jenna czuła się świetnie. To był piękny dzień i cieszyła się, że wieczorem przebiegnie kolejny maraton. W obiedzie towarzyszyła jej mama, z którą spacerowała później po lesie.
– Rozmawiałyśmy o moich przygotowaniach do maratonu, po czym nagle, zupełnie niespodziewanie, poczułam się, jakby spadła na mnie tona cegieł – powiedziała w rozmowie z Fox News Digital.
Gibson upadła nagle na ziemię. Jej mama myślała, że to żart i poprosiła, żeby wstała. Zrobiła jej nawet zdjęcie. Kiedy Gibson wstała, nie mogła wyprostować pleców. – Czułam się, jakbym była pijana, coś było nie tak – mówiła.
Pierwsze objawy były nietypowe
Pierwsze objawy udaru u Gibson były nietypowe, ponieważ nie doświadczyła symptomów takich jak asymetria twarzy, porażenie kończyn czy zaburzenia mowy. Kiedy wróciła do domu, wzięła tabletkę na ból głowy i zasnęła jak dziecko.
– Kilka godzin później obudziłam się i nadal nie czułam się dobrze. Nie mogłam wstać z łóżka, nie mogłam się ruszyć – wspomina.
Właśnie wtedy 39-latka podjęła decyzję o wizycie na SOR-ze. Pojechała z nią matka, która powiedziała lekarzowi, że córka ma problemy z chodzeniem i najprawdopodobniej przechodzi udar.
– Zbadali mnie, przeprowadzili wszystkie badania i nie zauważyli typowych objawów, których mogliby szukać – powiedziała Gibson. – Po części było to spowodowane tym, że byłam młoda.
Po tomografii komputerowej lekarze orzekli, że Gibson cierpi na migrenę, ale na wszelki wypadek zatrzymali ją w szpitalu. Następnego dnia, kiedy nadal nie czuła się dobrze, wykonali tomografię z kontrastem, rozpoznając niedokrwienny udar mózgu.
Amerykankę natychmiast przetransportowano helikopterem do innego szpitala, gdzie wykonano jej operację usunięcia z mózgu skrzepu. – Istniało ryzyko śmierci. Gdyby zwlekali dłużej, mogłabym nie żyć – stwierdziła Gibson.
Kobieta bardzo bała się, że nigdy już nie zobaczy swoich dzieci. – Myślałam, że umrę albo będę żyć w stanie wegetatywnym. Zastanawiałam się jak często mówiłam dziewczynkom, że bardzo je kocham.
"Żyję dzięki Bogu"
Po operacji Gibson obudziła się na OIOM-ie. Nie mogła wydusić z siebie ani słowa.
– Na początku w ogóle nie mogłam mówić. Nie mogłem poruszyć prawą stroną. Byłem uwięziona w swojej głowie – widziałam, co się dzieje i słyszałem, jak ludzie zadają mi pytania, ale nie mogłam odpowiedzieć.
Gibson jest obecnie po długiej terapii logopedycznej i fizjoterapii. Z czasem udało jej się uzyskać władzę nad kończynami i mową. Pierwsze, co powiedziała swoim córkom, to żeby się nie martwiły, bo "z mamusią będzie wszystko dobrze".
W październiku zeszłego roku Jenna Gibson ukończyła w Detroit półmaraton, co daje nadzieje na wyzdrowienie wielu pacjentom. – Wyglądam jak zdrowa osoba – mówi Jenna, zaznaczając, jak w procesie zdrowienia istotna jest nadzieja.
Zobacz też:
Widzisz w ten sposób? Kardiolog: To może być jeden z objawów udaru
Udar mózgu a stan przedudarowy - jak je odróżnić? Kardiolog tłumaczy
Miał udar, podali mu leki na obniżenie ciśnienia. Teraz jest w stanie krytycznym