Wyszukaj w serwisie
#PrawoiZdrowie choroby profilaktyka problemy cywilizacyjne żywienie zdaniem lekarza uroda i pielęgnacja dziecko
Pacjenci.pl > Zdrowie > Na tym polega umieranie. Śmierć przebiega w dwóch etapach
Alina Gałka
Alina Gałka 06.10.2025 11:01

Na tym polega umieranie. Śmierć przebiega w dwóch etapach

dłoń
Fot. Canva

Śmierć zwykle budzi lęk, bo kojarzy się z nagłą utratą wszystkiego, co znamy. Tymczasem odchodzenie jest równie naturalne jak narodziny i – prędzej czy później – czeka każdego z nas. Zrozumienie, co dzieje się z ciałem w ostatnich minutach, pomaga oswoić tę myśl: zarówno wtedy, gdy sami stoimy u progu życia, jak i w chwili, gdy żegnamy kogoś bliskiego.

  • Śmierć zaczyna się od odwracalnej śmierci klinicznej, a kończy nieodwracalną śmiercią biologiczną
  • Po zatrzymaniu krążenia mamy średnio 4–6 min na skuteczną reanimację, a każda minuta zwłoki obniża szanse przeżycia o około 10%
  • Hipotermia spowalnia metabolizm, dlatego w skrajnie wychłodzonym organizmie skuteczną reanimację opisywano nawet po wielokrotnie dłuższym czasie
  • O definitywnym zgonie przesądza całkowita i nieodwracalna utrata funkcji mózgu, co otwiera możliwość pobrania narządów lub zakończenia uporczywej terapii

Śmierć kliniczna: gdy serce milknie, ale mózg wciąż walczy

Medycyna opisuje pierwszy etap umierania jako śmierć kliniczną. To moment, w którym serce całkowicie się zatrzymuje, a oddech ustaje. Krwiobieg przestaje dostarczać tlen i glukozę, ale w komórkach mózgu wciąż pozostaje niewielki zapas energii. Ten biologiczny „bufor” sprawia, że przez około cztery do sześciu minut możliwe jest odwrócenie sytuacji dzięki natychmiastowej resuscytacji krążeniowo-oddechowej: uciśnięciom klatki piersiowej, defibrylacji i podaniu tlenu.

Im szybciej przywróci się krążenie, tym mniejsze ryzyko trwałego uszkodzenia mózgu. Specjaliści szacują, że każda stracona minuta obniża szanse przeżycia o około dziesięć procent. U osób wychłodzonych – na przykład po wypadnięciu do lodowatej wody – metabolizm zwalnia i okienko ratunku wydłuża się; opisano skuteczne reanimacje nawet po kilkunastu minutach zatrzymania krążenia.

Śmierć kliniczna ma więc wymiar dramatyczny, ale potencjalnie odwracalny. Dlatego za symboliczną granicę pomiędzy życiem a śmiercią nie uznaje się samego zatrzymania akcji serca, lecz dopiero nieodwracalne uszkodzenie mózgu.

Śmierć biologiczna: cisza, której nie da się już przerwać

Jeśli w ciągu kilku krytycznych minut krążenia nie uda się wznowić, mózg zaczyna obumierać. Neurony pozbawione tlenu przechodzą w fazę nieodwracalnych zmian – procesów autolizy. To właśnie śmierć biologiczna (często nazywana mózgową), definiowana przez Światową Organizację Zdrowia jako „całkowita i nieodwracalna utrata wszystkich funkcji mózgu, łącznie z pniem mózgu”.

W Polsce procedura stwierdzania takiego zgonu jest drobiazgowo regulowana rozporządzeniem Ministra Zdrowia. Niezależny zespół lekarzy – zazwyczaj neurolog i anestezjolog – wykonuje testy odruchów pniowych (na przykład brak reakcji źrenic na światło) oraz, w razie wątpliwości, badania przepływu krwi w naczyniach mózgowych. Jeśli stwierdzą całkowity brak aktywności, pacjenta uznaje się za zmarłego, nawet gdy respirator sztucznie utrzymuje wentylację płuc.

Ten moment ma poważne konsekwencje prawne i etyczne: dopiero po stwierdzeniu śmierci biologicznej można rozważać pobranie narządów do przeszczepu lub zakończenie uporczywej terapii. W 2024 roku dzięki takim dawcom dokonano w Polsce ponad 1400 przeszczepień narządów, ratując życie i zdrowie setkom chorych.

Zrozumienie koi lęk

Śmierć składa się z dwóch wyraźnych faz. Najpierw jest śmierć kliniczna: odwracalny stan zatrzymania krążenia, w którym każde działanie liczy się na wagę życia. Potem – jeśli reanimacja się nie powiedzie – następuje śmierć biologiczna, gdy mózg traci zdolność do jakiejkolwiek aktywności, a procesu tego nie sposób cofnąć.

Zrozumienie tej sekwencji pomaga lepiej pojąć decyzje personelu medycznego: dlaczego ratownicy rezygnują z reanimacji po pewnym czasie, czemu lekarze mówią o dawstwie narządów, choć pod respiratorem wciąż widać ruch klatki piersiowej

umierający mężczyzna w szpitalu Fot. KatarzynaBialasiewicz/Getty Images.jpg
Warto mówić do osoby umierającej, ponieważ słuch może działać najdłużej. Fot. KatarzynaBialasiewicz/Getty Images

Wiedza o fizjologii odchodzenia ułatwia również towarzyszenie umierającym bliskim – podpowiada, że słuch może działać najdłużej, więc warto mówić do chorego, a charakterystyczne płytkie oddechy czy sine kończyny to naturalny etap wygaszania funkcji życiowych.

Śmierci nie da się uniknąć, ale można lepiej zrozumieć jej mechanizmy i oswoić strach, który często wynika właśnie z niepewności.

 

Materiał ma charakter informacyjny i nie zastępuje porady medycznej. 

Źródła:

  1. Światowa Organizacja Zdrowia, Clinical Criteria for the Determination of Death (2017).
  2. Europejska Rada Resuscytacji, Guidelines for Resuscitation (2021).
  3. Uniform Law Commission, Uniform Determination of Death Act (aktualizacja 2023).
  4. Poltransplant, Biuletyn Informacyjny o pobraniach i przeszczepieniach narządów w Polsce (2024).