Wyszukaj w serwisie
#PrawoiZdrowie choroby profilaktyka problemy cywilizacyjne żywienie zdaniem lekarza uroda i pielęgnacja dziecko
Pacjenci.pl > Problemy cywilizacyjne > Chodziła 5 dni z zawałem serca – lekarka nie widziała problemu? Wnuczka pani Elżbiety walczy o sprawiedliwość
Alina Gałka
Alina Gałka 10.04.2025 15:04

Chodziła 5 dni z zawałem serca – lekarka nie widziała problemu? Wnuczka pani Elżbiety walczy o sprawiedliwość

Ambulans
Fot. Pixabay/Andrzej Rembowski

Pani Elżbieta zmarła w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia, 23 grudnia 2022 roku. Odeszła szóstego dnia pobytu w szpitalu. Jednak zanim do niego trafiła, korzystała z konsultacji lekarskiej w swojej przychodni POZ. Lekarka wykluczała zawał, a to właśnie on doprowadził do śmierci kobiety.

Elżbieta była pełna życia

Seniorka 14 grudnia 2022 roku udała się do przychodni POZ w Lubinie z bólem serca. Wykonano EKG i wykluczono zawał, a lekarka odradzała wzywanie karetki. Gdy stan pacjentki się pogarszał – zaleciła badania RTG i badanie wzroku, a także wypisała antybiotyk. 18 grudnia, kiedy pacjentka wreszcie trafiła do szpitala, było już źle. Lekarze poprosili o wyniki wcześniejszych badań i – według relacji wnuczki, pani Darii, byli zszokowani faktem, że internistka nie skierowała pacjentki od razu na leczenie szpitalne.

Podobno świeży zawał serca był już widoczny w EKG z 14 grudnia. Wnuczka p. Elżbiety, p. Daria, od razu zadzwoniła do lekarki POZ, żeby zapytać, czy ta wiedziała o zawale babci: 

- Pamiętam ten moment, gdy stałam przy szpitalnej windzie. Wtedy padło zdanie, które po prostu zmieniło moje życie na zawsze. Joanna K. mówi: Tak, wiedziałam od samego początku. To był dla mnie ogromny cios, to była dla mnie jedna z najgorszych rozmów w życiu – powiedziała w rozmowie z nami.

Kobiety rozmawiały przez telefon jeszcze raz. 20 grudnia lekarka miała zadzwonić z pytaniem, czy p. Elżbieta jeszcze żyje. Wtedy p. Daria postanowiła, że wyciągnie konsekwencje wobec lekarki.

Sąd ukarał lekarkę grzywną

Pani Daria zgłosiła sprawę do prokuratury. Ta początkowo chciała warunkowo umorzyć śledztwo na dwa lata próby, choć przyznała, że działania lekarki opóźniły „postawienie prawidłowego rozpoznania i wdrożenie właściwego leczenia”. Sąd Rejonowy w Lubinie stwierdził, że lekarka dopuściła się błędu w sztuce medycznej. Jednak uznał, że „wina i społeczna szkodliwość czynu nie jest znaczna” i orzekł warunkowe umorzenie postępowania na dwa lata próby. Zasądził też wypłatę 40 tys. zł dla wnuczki p. Elżbiety.

Pani Daria się nie zgodziła i złożyła odwołanie.

W październiku 2024 roku Sąd Rejonowy w Lubinie uznał lekarkę za winną nieumyślnego narażenia p. Elżbiety „na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia”. Skazaną ukarał grzywną wysokości 20 tys. zł. Nakazał też wypłatę 5 tys. zł p. Darii jako zwrot kosztów zastępstwa prawnego.

- Zależy mi na tym, żeby historia mojej babci nie pozostała bez echa, żeby to nie była bezsensowna śmierć. Żeby skazana już nigdy nikogo nie skrzywdziła. O to walczę do samego końca i myślę, że się nie poddam. Przeżyłam już tyle emocjonalnych ciosów ze strony skazanej, że teraz nie złamie mnie już nic – powiedziała wnuczka zmarłej.

W uzasadnieniu wyroku z Sądu w Lubinie czytamy, że oskarżona „bardzo żałuje popełnionego błędu, złożyła szczere przyznanie się do winy i nie próbowała umniejszać swojej odpowiedzialności. Zaistniałe zdarzenie miało charakter incydentalny w przebiegu pracy zawodowej oskarżonej”. Również z tym nie zgadza się p. Daria, której rodzina nigdy nie usłyszała słowa „przepraszam”. Pani Daria domaga się odebrania lekarce Joannie K. prawa do wykonywania zawodu. - Dla dobra wszystkich pacjentów; bo tam są tłumy seniorów, którzy nie mają Internetu, którzy są ludźmi przeważnie samotnymi, za którymi nikt się nie wstawi. Bo jeżeli umrze samotny dziadziuś czy samotna babcia, ktoś kto nie ma rodziny… tam może być wiele, wiele tragedii – mówi. I dodaje: - Na przesłuchaniu w lubińskiej Prokuraturze i na Policji w Lubinie zeznałam, że Joanna Koronowska przyznała się, że wiedziała o zawale serca od 14 grudnia. 

Sąd lekarski umorzył postępowanie

8 listopada 2024 roku sąd lekarski we Wrocławiu umorzył postępowanie wobec lekarki. Taka decyzja może dziwić, zważywszy na uzasadnienie wyroku, w którym ten sam sąd podaje, że lekarka „zignorowała dane uzyskane poprzez poprzedniej wizyty i zaleciła pacjentce diagnostykę niezwiązaną z podawanymi przez chorą dolegliwościami oraz odesłała chorą do domu, podczas gdy właściwa interpretacja zapisu elektrokardiograficznego obrazu oraz obrazu klinicznego pacjentki powinna doprowadzić do rozpoznania świeżego zawału mięśnia sercowego uwidocznionego w badaniu w dniu 14 grudnia 2022r. i skutkować pilnym podjęciem działań mających na celu transport pacjentki karetką typu S do najbliższego szpitala posiadającego w swej strukturze oddział kardiologii inwazyjnej”.

Mimo to, sąd lekarski uznał, że lekarka jest winna „przewinieniu zawodowemu”. Pani Daria odwołała się również od tego wyroku. Już 24 kwietnia odbędzie się rozprawa na kolejnym szczeblu – tym razem w Sądzie Najwyższej Izby Lekarskiej. 

Lekarka nie przyznała się do winy 

Dlaczego lekarka nie wysłała pacjentki od razu do szpitala, skoro wiedziała, że ta ma zawał? Czym kierowała się lekarka, podejmując takie, a nie inne decyzje? 

To samo pytanie zadaje sobie p. Daria. Dlatego skierowała wniosek do Dolnośląskiej Izby Lekarskiej o zbadanie lekarki przez biegłych psychiatrów i psychologów na okoliczność niepoczytalności. Joanna K. ma stanąć przed komisją 16 maja tego roku. W rozmowie telefonicznej z naszą redakcją lekarka Joanna K. zaprzeczyła, że rozpoznała zawał u pacjentki 14 grudnia, czym potwierdziła swoje zeznania złożone przed sądem. Zaprzeczyła też, że kiedykolwiek się do tego przyznała. Nie chciała udzielać dalszych komentarzy w sprawie, której prowadzenie powierzyła adwokatowi.