Ekspert obala mit „dobrego” cholesterolu HDL

Przez lata w medycynie i świadomości społecznej funkcjonował podział na „dobry” (HDL) i „zły” (LDL) cholesterol. Prof. Maciej Banach w rozmowie z Ewą Basińską podważa to uproszczenie, podkreślając, że „cholesterol jest zły zawsze”. To nowe podejście jest kluczowe dla prawidłowej oceny ryzyka sercowo-naczyniowego. Wysokie stężenie HDL – wbrew powszechnemu przekonaniu – nie niweluje zagrożenia wynikającego z podwyższonego poziomu LDL.
- HDL (High-Density Lipoprotein) ma złożoną budowę i odpowiada m.in. za zwrotny transport cholesterolu oraz przenoszenie antyoksydantów
- U dzieci, które nie mają jeszcze nagromadzonych czynników ryzyka, HDL rzeczywiście może pełnić korzystną rolę
- U dorosłych wysoki poziom HDL nie rekompensuje jednak podwyższonego LDL i nie obniża realnego ryzyka chorób sercowo-naczyniowych
HDL w chorobie: od ochrony do zagrożenia
Choć HDL pełni wiele pożytecznych funkcji (np. przenika barierę krew–mózg, dostarczając antyoksydanty, co może mieć znaczenie w chorobie Alzheimera), prof. Banach podkreśla, że „HDL nie ma żadnego znaczenia rokowniczego”.
Dlaczego? Bo HDL jest niezwykle podatny na zmiany zachodzące w organizmie. W stanach zapalnych, przy stresie oksydacyjnym, w przebiegu cukrzycy, otyłości, chorób nerek czy u palaczy, HDL staje się dysfunkcjonalny.
– Gdy pojawiają się czynniki ryzyka, HDL w większości przypadków staje się dysfunkcjonalny. A wtedy – niestety – zaczyna działać tak samo niekorzystnie jak LDL – wyjaśnia profesor.
Co badać zamiast HDL?
Ponieważ HDL nie ma znaczenia prognostycznego, eksperci zalecają, aby lekarze w praktyce klinicznej pomijali jego samodzielne wartości. Jedynym wyjątkiem jest wykorzystanie HDL w obliczeniach bardziej złożonych wskaźników ryzyka.
Najważniejsze parametry, które powinny być brane pod uwagę to:
- cholesterol LDL,
- cholesterol non-HDL.
Przeczytaj też: Tyle powinien wynosić poziom cholesterolu. Aktualne wytyczne
Non-HDL cholesterol – lepszy wskaźnik ryzyka miażdżycy
Cholesterol non-HDL (nie-HDL) okazuje się znacznie lepszym, a według wielu ekspertów równie dobrym jak LDL, predyktorem ryzyka sercowo-naczyniowego.
Dlaczego? Bo obejmuje całą pulę cząsteczek aterogennych, czyli tych odpowiedzialnych za rozwój miażdżycy. Oprócz LDL zawiera także lipoproteiny bogate w trójglicerydy, które odpowiadają za tzw. ryzyko rezydualne – istotny, często pomijany czynnik zagrożenia sercowo-naczyniowego.
– Jeżeli chcemy prawidłowo oceniać ryzyko i monitorować jego zmiany, musimy brać pod uwagę tylko LDL i non-HDL cholesterol. To jest najważniejsze – podsumowuje prof. Maciej Banach.



































