Ten rak zabija 2,5 tys. Polek rocznie. Nadzieja w nowych lekach

Rak jajnika to jeden z najgroźniejszych nowotworów ginekologicznych – co roku diagnozuje się go u blisko 3,7 tys. Polek, a aż 2,5 tys. umiera. Połowa pacjentek nie dożywa pięciu lat od rozpoznania. Dlaczego tak się dzieje? Choroba długo nie daje charakterystycznych objawów, a gdy zostaje wykryta, zwykle jest już w zaawansowanym stadium. Standardowe leczenie daje coraz większe możliwości, ale największą nadzieję budzą nowe terapie, które właśnie pojawiły się w Polsce.
- Rak jajnika jest jednym z najgroźniejszych nowotworów ginekologicznych, co roku zabija ok. 2,5 tys. kobiet w Polsce
- Choroba rozwija się skrycie, a wczesne objawy są niespecyficzne
- Standard leczenia obejmuje chirurgię, chemioterapię i leki podtrzymujące
- Częstym problemem jest nawrót i tzw. platynooporność, gdy guz przestaje reagować na chemioterapię
- Nadzieję dają nowe leki, m.in. mirwetuksymab sorawtanzyna, działający jak „koń trojański” dostarczający lek bezpośrednio do komórek raka
Cichy zabójca wśród nowotworów ginekologicznych
Rak jajnika nie bez powodu nazywany jest „cichym zabójcą”. Nie daje wczesnych objawów, a te, które się pojawiają – takie jak wzdęcia, uczucie pełności czy bóle brzucha – łatwo zbagatelizować.
Przyczyną jest specyfika tego nowotworu polegająca na braku wczesnych, charakterystycznych objawów, które mogłyby być niepokojące dla pacjentki i skłonić ją do podjęcia diagnostyki – mówi dla rynekzdrowia.pl prof. Anita Chudecka-Głaz, kierowniczka Kliniki Ginekologii Operacyjnej i Onkologii Ginekologicznej PUM w Szczecinie.
Ryzyko zachorowania wzrasta u kobiet z obciążeniem rodzinnym, zwłaszcza przy mutacjach BRCA1 i BRCA2, a także u tych, które nigdy nie rodziły. W przeciwieństwie do raka szyjki macicy czy piersi, w przypadku raka jajnika nie ma skutecznego programu badań przesiewowych. Z tego powodu aż 70 proc. przypadków wykrywa się w późnym stadium.
Przeczytaj też: Ten objaw raka jajnika pojawia się rok wcześniej. Zauważysz go w toalecie
Standardowe leczenie – chirurgia i chemioterapia
Podstawą terapii pozostaje zabieg chirurgiczny, którego celem jest usunięcie jak największej masy guza. Następnie stosuje się chemioterapię opartą na pochodnych platyny, najczęściej w połączeniu z paklitakselem. Jeśli operacja od razu nie jest możliwa, pacjentka najpierw otrzymuje chemioterapię neoadiuwantową, a dopiero później kierowana jest na zabieg.
Leczenie można uzupełnić o terapię podtrzymującą – np. inhibitory PARP (olaparyb, niraparyb), szczególnie u pacjentek z mutacją BRCA, oraz leki antyangiogenne, takie jak bewacyzumab. Niestety, u większości chorych dochodzi do nawrotu, a wiele przypadków staje się opornych na platynę.
Gdy pojawia się platynooporność, musimy sięgać po chemioterapeutyki o innym mechanizmie działania. Do niedawna była to nasza jedyna możliwość – mówi prof. Chudecka-Głaz.
Przeczytaj też: Ten rak rozwija się błyskawicznie. Trudno go wykryć, pierwsze objawy są mylące

Nowa nadzieja – mirwetuksymab sorawtanzyna
Przełomem jest pojawienie się nowej terapii dla pacjentek z platynoopornym rakiem jajnika. To mirwetuksymab sorawtanzyna – lek z grupy koniugatów, który działa jak „koń trojański”. Wnika do komórek nowotworowych z wysoką ekspresją receptora folianowego alfa i uwalnia cytotoksyczny składnik bezpośrednio w guzie, oszczędzając przy tym zdrowe tkanki.
W badaniu MIRASOL odsetek odpowiedzi na leczenie wyniósł ponad 42 proc., podczas gdy w przypadku chemioterapii było to zaledwie 16 proc. Terapia zmniejsza też ryzyko zgonu aż o jedną trzecią. Co ważne, jest to pierwszy od wielu lat lek w tej chorobie, który realnie wydłuża przeżycie pacjentek.
Na razie mirwetuksymab sorawtanzyna dostępny jest w ramach programu wczesnego dostępu, ale lekarze liczą, że wkrótce trafi do refundacji i stanie się standardem terapii w Polsce.
Źródła: onkologia.org.pl, onkologia.pacjent.gov.pl





































