Biskup próbował odebrać sobie życie. Wcześniej przyłapano go na zakazanym czynie

45-letni duchowny wyskoczył z trzeciego pietra mieszkania swojego kuzyna w przeddzień rozprawy sądowej. 19 maja br. postawiono mu zarzuty udziału w międzynarodowej siatce pedofilskiej. Oskarżony przyznawał się do winy i nie przebywał w areszcie – miał występować przed sądem z wolnej stopy. Przebywa w szpitalu w stanie krytycznym.
Międzynarodowa siatka pedofili
Biskup Raphael Steck jest francuskim zwierzchnikiem Kościoła gallikańskiego – ruchu działającego w Kościele katolickim, który postuluje ograniczenie władzy papieskiej i większą autonomię Kościoła francuskiego od Watykanu.
23 maja br. Steck miał stanąć przed sądem w sprawie udziału w siatce pedofilskiej, która miała zajmować się m.in. rozpowszechnianiem pornografii dziecięcej i handlem ludźmi. Oprócz Stecka policja aresztowała 55 innych mężczyzn, którzy mieli brać udział w procederze, w tym ojców niektórych z ofiar.
Przeczytaj też: Chirurg skrzywdził 299 dzieci. „Wszyscy wiedzieli, żaden nic nie zrobił”
Cień, który zostaje na całe życie
Molestowanie seksualne dzieci przez osoby duchowne to nie tylko przestępstwo – to głęboka destrukcja relacji, w której sprawca występuje jako autorytet moralny i religijny.
Jak pokazuje analiza Ewy Kusz, psycholożki, wicedyrektorki Centrum Ochrony Dziecka przy Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie i członkini Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich, ofiary tych przestępstw nierzadko pochodzą z rodzin, gdzie wiara była centralnym elementem życia. W takich domach kapłan staje się nie tylko opiekunem duchowym, ale i kimś w rodzaju drugiego ojca. Gdy ten „ojciec” krzywdzi, ofiara doświadcza nie tylko przemocy cielesnej – lecz często również katastrofy duchowej.
Dla wielu młodych ofiar największą traumą jest nie tylko przemoc fizyczna, lecz duchowa – poczucie zdrady przez Boga. Dzieci pytają: „Gdzie był Bóg?”, „Dlaczego mnie nie chronił?”, „Czy to ja zgrzeszyłem?” To pytania, które podważają podstawy tożsamości religijnej i mogą prowadzić do głębokich kryzysów wiary, depresji, samookaleczeń, a nawet prób samobójczych.
Młode ofiary często nie ujawniają swojej krzywdy przez wiele lat – ze wstydu, poczucia winy, strachu przed niewiarą otoczenia. Szczególnie silne są te mechanizmy w małych społecznościach religijnych, gdzie kapłan cieszy się niepodważalnym autorytetem. Osoba skrzywdzona, próbując mówić o przemocy, może spotkać się z zarzutem, że sama „sprowokowała grzech” duchownego. Tym samym doznaje wtórnej traumy.
Przeczytaj też: „Gwałt to nie tylko brutalne pobicie”. Pacjenci.pl patronem światowej kampanii walczącej z przemocą

Uszkodzona zdolność do miłości i zaufania
Wielu dorosłych, którzy w dzieciństwie zostali wykorzystani seksualnie przez księży, zgłasza problemy z budowaniem trwałych, zdrowych relacji. Doświadczenie bycia uprzedmiotowionym przez osobę, która miała prowadzić do świętości, zostawia trwały ślad w obrazie siebie i innych. W oczach ofiary ciało staje się „grzeszne”, a seksualność – narzędziem winy.
Nie można pominąć także szerszego skutku: rozbicia relacji ofiary z Kościołem jako wspólnotą. Gdy osobą krzywdzącą jest kapłan – symbol Bożej obecności, zniszczeniu ulega nie tylko relacja z Bogiem, ale i z całą instytucją, która miała być przestrzenią bezpieczeństwa i wzrostu. Ofiary często alienują się ze wspólnot religijnych na długie lata – a niekiedy na zawsze.
Systemowe zmowy milczenia, przerzucanie odpowiedzialności i duchowe manipulacje muszą zostać przerwane. To nie tylko kwestia sprawiedliwości karnej wobec sprawców – ale też realnej pomocy dla ofiar, której centrum musi stanowić uznanie ich cierpienia i odbudowa duchowej tożsamości.
Przeczytaj też: Zakonnik o życiu int***m duchownych. "Ja muszę przeżyć ten impuls"
Źródło:
Kusz, E. (2015). Wykorzystanie seksualne małoletnich przez osoby duchowne–analiza zjawiska. Dziecko krzywdzone. Teoria, badania, praktyka, 14(1), 30-49.

































