Gdy o lekarza ciężko, idziemy do apteki. Farmaceutka: "Cieszy mnie, gdy pacjenci zadają pytania"
Gdy łapie nas infekcja, zwykle pierwsze kroki kierujemy nie do lekarza, ale do apteki. Jeśli tylko się da, próbujemy sobie sami pomóc. Z jednej strony, to efekt trudności, na jakie napotykamy, próbując zapisać się do przychodni, ale z drugiej tego, że mamy, jako społeczeństwo, coraz większą wiedzę na temat leków.
Co więcej, pacjent może w aptece dokładnie opisać swoje objawy, a farmaceuta, na tej podstawie, w wielu przypadkach, jest w stanie zaproponować mu odpowiednie leki. Jak opowiada nam farmaceutka, Edyta Bartoń-Bratek, takie porady są na porządku dziennym, a pacjenci dokładnie konsultują, które leki i w jaki sposób mają przyjmować. „To dowód na to, że buduje się w nich świadomość bezpiecznej farmakoterapii”.
Farmaceuta – "lekarz" zastępczy
Gdy zaczyna drapać nas w gardle, czujemy, że nos jest zapchany, a w głowie się kręci, wcale nie jest tak, że od razu biegniemy do lekarza. Trochę dlatego, że do przychodni trudno się dodzwonić. Kiedy w słuchawce słyszymy: „Jesteś dwudziesty szósty na linii”, zwykle tracimy cierpliwość. Póki jeszcze mamy siłę, wolimy sami sobie pomóc.
Idziemy do apteki, bo wiemy, że tam na pewno uzyskamy jakąś pomoc. Kupimy syrop na kaszel reklamowany w telewizji, tabletki do ssania, które poleciła siostra czy przyjaciel, ale liczymy też na to, że doradzi nam sam farmaceuta. Dla wielu Polaków pani czy pan z apteki to taki lekarz zastępczy. Dobierze lek, wyjaśni, jak go przyjmować, rozwieje wiele wątpliwości. To fachowa, a w dodatku bezpłatna, pomoc.
Z badań PMR Research wynika, że 64 proc. z nas, gdy potrzebuje leku, który dostępny jest bez recepty, jedzie po niego do apteki. Natomiast 35 proc. pacjentów deklaruje, że zawsze, jeśli nie znają jakiejś substancji i nie mają doświadczenia z danym lekiem, konsultują swoją decyzję w aptece.
Lekarz stał się własnym pacjentem. Przełomowa walka z rakiem mózgu W PRL-u używał każdy. Ta maść to remedium na suchą skóręLeki dostępne bez recepty są na wyciągnięcie ręki
Trzeba przyznać, że w niewielu miejscach na świecie jest tak szeroki dostęp do przeróżnych leków bez recepty. W przypadku przeziębienia, ale i wielu innych przypadłości, choćby związanych z układem pokarmowym, czy moczowym, z bólami głowy, mięśni, czy stawów, z wysypkami, mamy możliwość kupienia sobie leków bez recepty i samodzielnego przeprowadzenia całej kuracji. – Polska jest jedynym krajem w Europie, w którym wartość rynku leków bez recepty (OTC) jest wyższa od wartości rynku leków przepisywanych przez lekarza na receptę. Według raportu 2023 opublikowanego przez Stowarzyszenie Leki Tylko z Apteki, aż 54% wszystkich sprzedanych leków w Polsce należy do kategorii OTC (bez recepty) – mówi w rozmowie z pacjenci.pl mgr farm. Edyta Bartoń-Bratek, kierownik apteki w Warszawie.
Korzystamy więc z tych leków, w końcu są dla nas. A fakt, że dopytujemy się „w okienku” o szczegóły stosowania, świadczy tylko na naszą korzyść: – Z perspektywy mojej 14-letniej pracy widzę, że coraz częściej pacjenci opierają się na doradztwie farmaceuty – mówi Edyta Bartoń-Bratek. Zdaniem specjalistki rośnie także ogólna świadomość pacjentów na temat leków.
Jesteśmy coraz lepiej wyedukowani w kwestii leków
Kiedy więc dopada nas przysłowiowe przeziębienie czy biegunka, mniej więcej wiemy już, co powinniśmy sobie zaaplikować. Mało tego: – Pacjenci już dobrze wiedzą, że do antybiotyku trzeba zastosować probiotyk, większość pamięta, że kropli do nosa na katar z ksylometazoliną nie stosujemy dłużej niż 5-7 dni, natomiast dopasowanie właściwego leku do objawów, dawkowanie, wyeliminowanie potencjalnych interakcji, zachęcam, aby zostawili swojemu farmaceucie – mówi farmaceutka.
Specjalistka podkreśla, że choć w kwestii samoleczenia pacjenci faktycznie sporo wiedzą, wciąż istnieją pewne wyzwania: – Jakie tematy wymagają nadal edukacji? Poprawne stosowanie leków, nieprzerywanie leczenia w momencie „kiedy już czuję się lepiej”, czyli krótko mówiąc, stosowanie się do zaleceń lekarza czy farmaceuty.
Ludzie nie boją się pytać
„Najbardziej cieszy mnie, kiedy pacjenci zadają pytania: Jak stosować ten lek? Czy tabletki dojelitowe stosuje się doodbytniczo? Czy szybciej działają tabletki, czy kapsułki? Czy można łączyć dany lek z alkoholem? Czy mogę ten lek podać 12-letniemu dziecku? Czy to będzie dobre na tę wysypkę? To dowód na to, że buduje się w nich świadomość bezpiecznej farmakoterapii”.
Rola farmaceuty w procesie leczenie pacjenta jest coraz większa i coraz bardziej potrzebna. – Farmaceuta może już zaszczepić, wykonać badania diagnostyczne, ocenić czy pacjent prawidłowo używa inhalator. Budujemy swoją pracą i zakresem usług farmaceutycznych zaufanie wśród pacjentów. To dzięki współpracy na linii farmaceuta-pacjent buduje się świadomość pacjentów w zakresie bezpiecznego leczenia – podkreśla Edyta Bartoń-Bratek.
Zobacz także:
Dzwonisz do przychodni a tam "brak numerków"? Rzecznik Praw Pacjenta mówi, co robić
Koniec kolejek do lekarzy. Duże zmiany dla pacjentów, lecz nie dla wszystkich