Wyszukaj w serwisie
#PrawoiZdrowie choroby profilaktyka problemy cywilizacyjne żywienie zdaniem lekarza uroda i pielęgnacja dziecko
Pacjenci.pl > Zdrowie Psychiczne > Nastolatki nie boją się śmierci. Czasem wystarczy impuls, by doszło do tragedii
Marta Uler
Marta Uler 20.03.2025 08:29

Nastolatki nie boją się śmierci. Czasem wystarczy impuls, by doszło do tragedii

próby samobójcze u nastolatków
Fot. Karolina Dzięgielewska-Mastalerz/Canva/PixelsEffect/Getty Images

Coraz więcej młodych osób podejmuje próby odebrania sobie życia. Po części wynika to z niezdiagnozowanych chorób, ale i z tego, że nastolatki cechuje bardzo wysoki poziom napięcia, a z drugiej strony – niski poziom lęku przed śmiercią.

Jak rozpoznać, że z naszym dzieckiem dzieje się coś złego, podpowiada w rozmowie z Pacjentami psycholożka i psychoterapeutka, Karolina Dzięgielewska-Mastalerz z Centrum Pomocy Psychologicznej w Piotrkowie Trybunalskim i w Warszawie. 

Marta Uler Pacjenci: Z danych Fundacji GrowSPACE wynika, że z roku na rok wzrasta liczba prób samobójczych dzieci i młodzieży do 18 r.ż. – w 2023 roku wyniosła 2139. Brzmi to przerażająco.

Karolina Dzięgielewska-Mastalerz: Jeszcze poważniej brzmią dane statystyczne z 2024 roku, które mówią, że jest to najczęstsza forma śmierci, jeżeli chodzi o nastolatków w Polsce. Psychiatrzy i psychologowie są zgodni, że to pokłosie pandemii COVID-19. To, co odgrywa tu znaczącą rolę, to oczywiście deficyty w leczeniu psychiatrycznym młodych ludzi. W Polsce jest naprawdę kiepsko pod tym względem. Kiepska jest diagnostyka, fatalne są terminy oczekiwania do lekarza specjalisty, jeżeli chodzi o młode osoby. Ten system nie działa tak, jak powinien.

Dlaczego nastolatki odbierają sobie życie? Zbyt duża presja w szkole? Odrzucenie przez grupę rówieśniczą? To pierwsze, co mi przychodzi do głowy.

Istnieje wiele przyczyn. Często są to także choroby psychiczne, takie jak zaburzenia osobowości. Młodzi ludzie cierpią, ale nie dostają żadnej diagnozy. Osoby z ich otoczenia, nawet bliskie, powtarzają im, że wyrosną z tego, że okres dojrzewania po prostu jest ciężki. U wielu nastolatków występuje też bardzo wysoki poziom napięcia, a niski poziom lęku przed śmiercią. Dzieciaki frustrują się rzeczami, które u dorosłych nie wywołują aż takiego stresu. To napięcie czasem jest tak potworne, że powoduje różne zachowania destrukcyjne, np. nacięcia skóry. One przynoszą ulgę.

Może zainteresuje Cię także: Kryzys psychiczny u dziecka. Młodzież potrzebuje naszej uwagi, nie bagatelizujmy tego

Szyja Nerona to pierwszy objaw. Bez szpitala się nie obędzie Tragedia w Kielcach. 45-letni strażak zmarł podczas ćwiczeń

Czyli nastolatki nie boją się śmierci?

Tak i, po części, jest to też rozwojowe. Natomiast brak lęku przed śmiercią w połączeniu z wysokim poziomem napięcia może prowadzić do impulsywnych działań.

Jakie grupy nastolatków są najbardziej narażone na myśli samobójcze?

Najwięcej prób samobójczych zauważamy wśród dzieciaków, które eksperymentują z substancjami psychoaktywnymi. Druga taka grupa, to młodzi ludzie, którym nie postawiono diagnozy, np. ADHD. Rodzice, jakoś (jak?) nie zauważyli, że dziecko ma problemy, że odstaje od rówieśników. Albo raczej wstydzili się przyznać, że z ich dzieckiem może być coś „nie tak”. Sądzili, że to minie, że to, co się z nim dzieje, jest rozwojowe, oszukiwali sami siebie, że wszystko jest w porządku. Wciąż w tej kwestii pokutuje niestety takie myślenie sprzed wielu lat.

Na podstawie doświadczeń z mojego gabinetu mogę też powiedzieć, że rodzice nie poświęcają dzieciom czasu, są zabiegani, ciągle gdzieś pędzą. I nastolatki, w tym najtrudniejszym okresie życia człowieka, są zostawione samym sobie. Siedzą zamknięte w swoich pokojach, często tylko z komórką w ręku. 

Od czasu do czasu w mediach pojawiają się informacje o tym, że dziecko odebrało sobie życie z powodu hejtu, poniżania, zastraszania przez rówieśników.

Tak, ale tu też musi być podatny grunt. Hejt sam w sobie nie jest przyczyną samobójstw. Dzieciak, który jest stabilny emocjonalnie i zdrowy psychicznie, nie pozwoli sobie na niektóre rzeczy, obroni się. A ten, który jest delikatniejszy, ma jakieś deficyty emocjonalne, nie obroni się, bo nie wie, jak to zrobić.

Przeczytaj też: Myśli samobójcze dzieci i młodzieży – gdzie szukać pomocy? Psycholożka: Tu można otrzymać bezpłatne wsparcie

Fot. Canva/dimaberlinphotos

A zawód miłosny?

Oczywiście złamane serce może być przyczyną myśli samobójczych, jednak nastolatki na ogół mylą rozpacz z prawdziwą chęcią odebrania sobie życia. Często jesteśmy w stanie, w pracy psychologiczno terapeutycznej, wyprowadzić takiego młodego człowieka z tego „doła”. Jestem w stanie ocenić, czy można problem rozwiązać w gabinecie, czy potrzebna jest interwencja psychiatryczna. Jednak tu dużo zależy od intensywności stanu, w którym nastolatek się znajduje, oraz od jego struktury psychicznej.

Coraz częściej nastolatków dotyka także depresja.

I na te objawy depresyjne powinniśmy być szczególnie wyczuleni. Mogą one występować u młodych ludzi z bardzo różnych powodów: porażek szkolnych, porażek miłosnych, interpersonalnych. Dziś życie towarzyskie toczy się w internecie i to ma ogromny wpływ na kondycję psychiczną młodych ludzi. To jest kolejne pole, na którym może wydarzyć się coś złego. Nastolatki wyrzucają się z grup, poniżają i jeżeli dana osoba jest słabsza psychicznie, delikatniejsza, albo ma jakąś neuroodmienność, spektrum autyzmu czy ADHD, czego rodzice nie przyjmują do wiadomości, i nie jest w stanie sobie z tym poradzić, to może czasem dojść do tragedii.

Często spotyka się Pani z problemem myśli samobójczych u nastolatków w swojej pracy?

Niestety tak. Aczkolwiek ja jestem zwolenniczką hospitalizacji młodej osoby, jeśli pojawiły się u niej myśli samobójcze. To jeszcze zależy od ich intensywności, ale jeśli problem jest głębszy, to uważam, że to należy leczyć konkretnie. Bo tak jak powiedziałam, młodzi nie boją się śmierci. Hospitalizacja w takich sytuacjach jest jedynym dobrym rozwiązaniem. Trzeba tego dzieciaka ustabilizować, zdiagnozować, zobaczyć, w jakich obszarach można mu pomóc. Jednak tutaj, bardzo często, opór stawiają rodzice. Nie zgadzają się na hospitalizację – znowu wchodzi taki czynnik myślenia sprzed wielu, wielu lat.

Dlatego chciałabym tu zaapelować do rodziców, żeby nie bali się pójść z dzieckiem do psychologa czy do psychiatry. A nawet jeśli się okaże, że trzeba dziecko hospitalizować, to chodzi przecież o to, żeby uratować życie tego dzieciaka. 

Przeczytaj też: Rodzice bagatelizują te zachowania. Psycholożka alarmuje: Mogą świadczyć o myślach samobójczych

Wielu rodziców może uważać, że skoro ich dziecko potrzebuje „aż takiej” pomocy, to jest to ich totalna porażka wychowawcza: "Nawaliłem jako rodzic". Rodzice się wstydzą.

Coś w tym jest. Zwłaszcza jeśli chodzi o psychiatrę. A hospitalizacja dziecka to już w ogóle – etykietka będzie przyklejona na zawsze – takie jest myślenie. W przypadku psychoterapii rodzice także często mają poczucie winy, że coś zrobili nie tak. Natomiast trzeba wziąć pod uwagę, że na to, co się dzieje z dzieckiem, tylko w 50 proc. wpływa wychowanie. A w drugich 50 proc. to są geny. Młody człowiek może być po prostu obciążony genetycznie np. po dziadku. No i nie zapominajmy o covidzie – WHO podkreśla, że pandemia spowodowała ogromne nasilenie zaburzeń depresyjnych u młodych ludzi.

Co możemy zrobić, by uchronić swoje dziecko?

Rozmawiać. O różnych rzeczach. O tym, co w niedzielę gotujemy na obiad. Dlaczego lubisz to, a nie to? O wszystkim. Spędzać czas razem, a nie tak, że każdy siedzi w swoim pokoju z nosem w komórce, laptopie, albo tablecie. Takie sytuacje nagminnie widać w restauracjach: siedzą przy stoliku rodzice z dwójką dzieci i wszyscy patrzą w swoje telefony. To nie jest dobre. Rozmawiajmy z naszymi dziećmi, bo one też odczuwają samotność. Zapytajmy, co słychać, jak było w szkole, a jeśli ten nastolatek za bardzo nie chce rozmawiać, to trochę go przyciśnijmy, dopytajmy, wykażmy zainteresowanie, orientujmy się w jego życiu. 

I tu nie chodzi o to, żeby z tym dzieckiem non stop przebywać, bo to by było męczące i dla niego i dla rodziców, każdy ma prawo do swojego życia. Ale żeby te 15 minut dziennie rozmowy, takiej od serca, mu poświęcić. Zawsze zachęcam do postawy: kochaj i kontroluj.

Jakie są pierwsze sygnały, które mogą świadczyć o tym, że nastolatek zmaga się z myślami samobójczymi? Jak rodzice mogą rozpoznać, że ich dziecko potrzebuje pomocy?

Pierwsza rzecz to wycofanie. Po drugie – zachowania agresywne, niechęć do rozmawiania, aroganckie wypowiedzi, obniżony nastrój, niechęć do robienia czegokolwiek. Ale, tak naprawdę, każda zmiana w zachowaniu powinna być sygnałem alarmowym, powinna nas zatrzymać i zmotywować do dowiedzenia się, co się dzieje.

Czy polski system opieki zdrowotnej, polska szkoła, są wystarczająco przygotowane w tym zakresie?

Jeśli chodzi o szkoły, to w większości placówek jest psycholog, pedagog, to są specjaliści zorientowani w problemach młodzieży, prowadzą różne interwencje, myślę, że tu problemu większego nie ma. Natomiast poprawiona powinna być kwestia dostępu do lekarzy psychiatrów, psychologów i psychoterapeutów dziecięcych. Tych specjalistów jest mało i efekt jest taki, że kolejka do psychiatry dziecięcego, w najlepszym wypadku, to jest pół roku. Oddziały szpitalne są zwykle niedopasowane, leczenie psychiatryczne dzieci w Polsce jest na bardzo niskim poziomie. Uważam, że to jest wyzwanie, którym nasi rządzący powinni się naprawdę zająć. I to od podstaw.