Wyszukaj w serwisie
choroby profilaktyka problemy cywilizacyjne zdrowie psychiczne żywienie zdaniem lekarza uroda i pielęgnacja
Pacjenci.pl > Pacjent

Pacjent

Pacjent to nie tylko osoba, która leży w szpitalu, czy czeka w kolejce do lekarza. Dodatkowo z tytułu bycia pacjentami możemy korzystać z licznych praw.

Mariola Łodzińska, prezeska Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, praca pielęniarek
11.02.2024 14:05 Pielęgniarka w Polsce może więcej. Pacjenci tego nie wiedzą. 11 lutego to Światowy Dzień Chorego

Jak myślicie, czy pielęgniarka może wystawić receptę, L-4 i informować rodzinę o stanie pacjenta leżącego w szpitalu po operacji? Pytamy o to Mariolę Łodzińską, magister pielęgniarstwa, prezeskę Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Bo polscy pacjenci rzadko wiedzą, jak duże kompetencje mają pielęgniarki.11 lutego to Światowy Dzień Chorego. Tuż przed nim w Warszawie Instytut Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej zorganizował konferencję, na której pojawiło się aż 180 przedstawicieli pacjentów, lekarzy i urzędników. Pacjenci.pl objęli Forum Organizacji Pacjentów patronatem. Przy okazji kuluarowych rozmów przekonaliśmy się, jak ważne jest informowanie, jak duże kompetencje mają pielęgniarki w Polsce. Pacjenci nie mają pojęcia, że mogą np. zwrócić się do nich z prośbą o receptę, albo zapytać, jak czuje się leżący w szpitalu bliski, zamiast czekać aż lekarz skończy inną operację, albo pojawi się w szpitalu na kolejnym dyżurze. Pielęgniarka, pielęgniarz, położna to samodzielne zawody medyczne. Ci, którzy je wykonują, często mają nie tylko skończone studia, ale wiele specjalistycznych kursów. A do tego spędzają z pacjentem o wiele więcej czasu niż lekarze. Z czym możesz jako pacjent, albo jako jego rodzina zwrócić się do nich w przychodni czy szpitalu? Możesz się zdziwić. 

Dyżury apteczne
08.01.2024 12:53 Będą problemy z wykupieniem w nocy leków? Zmiany w dyżurach aptek

Od 1 stycznia weszły nowe przepisy, w których zmieniono definicję dyżurów aptecznych. Nocne i świąteczne dyżury są teraz finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Co prawda, NFZ opłaci tylko kilka godzin, z tego żadnej po północy. Czy oznacza to, że na potrzebny lek pacjenci, którzy są w nagłej sytuacji, będą musieli czekać aż do rana?

szpital
23.08.2023 13:30 Ognisko groźnej choroby w Rzeszowie. Jest pierwsza ofiara śmiertelna, zwołano sztab kryzysowy

W Rzeszowie zwołano sztab kryzysowy. Jedna osoba zakażona bakterią Legionella pneumophila zmarła – była to starsza kobieta z obniżoną odpornością spowodowaną chorobami współtowarzyszącymi. Liczba zakażonych w województwie podkarpackim wciąż rośnie.

badanie densometryczne
13.06.2023 08:29 Badanie densytometryczne - każda kobieta po menopauzie powinna je wykonać!

Badanie densytometryczne to podstawowe badanie diagnostyczne przy osteoporozie, chorobie powodującej ubytki masy kostnej. Powinny w nim wziąć udział również kobiety po menopauzie, z powodu której kości mogą ulec osłabieniu. Na czym polega badanie densytometryczne? Jak się do niego przygotować? Artykuł powstał na podstawie rozmowy ze specjalistą chorób wewnętrznych, dr. Agatą Skwarek-Szewczyk.

Test na koronawirusa CortenMedic
19.03.2022 01:34 Dentobusy i test na koronawirusa to zbawienny ratunek dla cierpiących

Dentobusy Corten Medic to innowacyjne rozwiązanie powstałe na potrzeby życia i zapewnienia opieki stomatologicznej osobom chorym na COVID-19. Ze względu na epidemię, większość gabinetów stomatologicznych została zamknięta, a telefony pozostają „głuche” do dzisiaj. Jeżeli udaje nam się z kimś porozmawiać w sprawie wizyty u dentysty słyszymy otwarte komunikaty, że w czasie epidemii lekarze boją się zakażenia albo, że nie dysponują wystarczającą ilością środków prewencyjnych, które od kilku miesięcy są niedostępne w hurtowniach. Gabinety stacjonarne Corten Medic [sprawdź adresy placówek] zostały specjalnie doposażone na potrzeby świadczenia pomocy lekarskiej w trudnej sytuacji. Opracowane sztywne procedury zapewniają największy poziom bezpieczeństwa. Dokąd się udać, jeśli złapie nas ból zęba w czasie epidemii? Do stomatologa powinniśmy udać się niezwłocznie nie tylko z bólem zęba. Także stany zapalne jamy ustnej, ubytki, nagłe fizyczne uszkodzenia lub wypadnięcie plomby czy koronki wymagają jak najszybszej konsultacji i leczenia. W wielu przypadkach, konsultacja stomatologiczna może odbyć się w 100% zdalnie poprzez wideokonsultację. Podczas wizyty online możemy otrzymać niezbędne zalecenia, e-receptę oraz L4 w razie konieczności. Jeżeli podczas e-wizyty zostanie podjęta decyzja o leczeniu bezpośrednim pojawia się kilka możliwości. Także osoby chore i podejrzane o zakażenie mogą liczyć na pomoc. W Corten Medic pacjenci bólowi są przyjmowani w ciągu 24 h. Pomoc świadczona jest całodobowo, także w niedziele. Warto wiedzieć, że sztywne procedury obejmują także podział gabinetów na punkty leczenia pacjentów zdrowych, podejrzanych o zakażenie i przebywających w kwarantannie. Chorzy na COVID-19 przyjmowani są w specjalnie przygotowanych Dentobusach [sprawdź lokalizację].

Lekarz online
19.03.2022 01:34 Lekarz online. Polacy są zaskoczeni sprawnością procedur i krótkimi terminami

Dlaczego lekarz online jest tak popularny?Formy i możliwości wizyty onlineKu zaskoczeniu wielu pacjentów, w czasie epidemii czas oczekiwania na wizytę [sprawdź online] u specjalisty jest znacznie krótszy niż w tradycyjnym trybie sprzed epidemii. Przykładowo zamiast długiego oczekiwania na konsultację ginekologiczną w celu wystawienia recepty na pigułki antykoncepcyjne, e-wizyta jest możliwa już w tym samym dniu, co rejestracja. Dodatkowymi plusami są: brak konieczności wychodzenia z domu, dojazdu do przychodni, czekania w kolejce i przebywania w tłumie obcych ludzi.Z dowolnego miejsca możemy rozpocząć leczenie nowo zdiagnozowanej choroby lub kontynuować leczenie wcześniej rozpoznanych chorób przewlekłych. Z powodu kwarantanny, utraty pracy i drastycznej zmiany trybu życia, wiele osób zdecydowało się skorzystać z telefonicznej porady poradni zdrowia psychicznego, psychologów i psychiatrów. Bardzo szerokie możliwości daje e-wizyta w formie video rozmowy. Znajdź lekarza online: https://www.znanylekarz.pl/Video rozmowaChatRozmowa telefonicznaWiadomości prywatnePodczas rozmowy telefonicznej, czatu lub video rozmowy (o wyborze formy decyduje lekarz) przeprowadzany jest wywiad lekarski, stawiana jest diagnoza oraz udzielana jest porada z zaleceniami. Lekarz może skierować na badania i konsultacje specjalistyczne, wystawić e-receptę i wystawić choremu zwolnienie L4. Konsultacja i diagnoza z zaleceniamiOmówienie wyników badańSkierowaniaE-receptyZwolnienie L4

prof. dr hab. n. med. Romuald Olszański, specjalista dermatologii, alergologii, medycyny morskiej i tropikalnej
19.03.2022 01:34 Prof. Romuald Olszański: Choroby tropikalne wciąż słabo rozpoznawalne

- Objawy malarii są nietypowe, na początku przypominają infekcję dróg oddechowych bądź nieżyt żołądkowo-jelitowy. Charakterystyczny napad malarii przebiega w trzech fazach: faza pierwsza , zimna to uczucie zimna, dreszcze. Faza druga – gorączka powyżej 40 st.C, uczucie gorąca, suchość skóry i błon śluzowych, zaburzenia świadomości. Faza trzecia – gwałtowne obniżenie temperatury ze zlewnymi potami.- Lekarzowi, który z takimi nie miał do czynienia, ich rozpoznanie może sprawiać trudność. Brak należytego rozpoznania może zakończyć się kalectwem, a nawet śmiercią. Najbardziej niebezpieczną chorobą jest malaria, wywołana przez plasmodium falciparum, ponieważ może być śmiertelna, kiedy jej nie rozpoznamy i z tego powodu niewłaściwie leczymy. Z krajów Unii Europejskiej w Polsce było najwięcej przypadków śmiertelnych z powodu nierozpoznania malarii.

prof. dr hab. n. med. Marek Wojtukiewicz, kierownik Kliniki Onkologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, ordynator oddziału Onkologii Klinicznej Białostockiego Centrum Onkologii Klinicznej.
19.03.2022 01:34 Prof. Marek Wojtukiewicz: Bezpieczne wakacje pacjenta onkologicznego

- Zacznijmy od tego, że pacjent pacjentowi nierówny. Inne będą zalecenia dla pacjenta zaczynającego terapię, inne dla tego, który jest w jej trakcie, a jeszcze inne dla chorego po ukończeniu leczenia. Celem takiego wyjazdy jest relaks, okres wytchnienia, dlatego też chory powinien na początek zadać sobie kilka pytań: czy to jest dobry czas na wakacyjny wypoczynek, czy na tym zyskam, czy stracę? Bo jeśli terapia chorego wymaga jego obecności na miejscu, to powinien wziąć to pod uwagę, żeby np. nie wypaść z programu lekowego. Taki wyjazd należy więc planować z lekarzem prowadzącym, biorąc pod uwagę nie tylko uwarunkowania medyczne, ale też administracyjne. - A jeśli od strony administracyjnej i medycznej nie ma przeciwskazań…- Ten kontakt z lekarzem jest nadal potrzebny, przede wszystkim dlatego, żeby lekarz poinformował pacjenta, jak się do wyjazdu przygotować, na jakie ewentualne zagrożenia zwrócić uwagę. Pacjent onkologiczny to pacjent szczególny, obciążony dużym ryzykiem narażenia na infekcje, chorobę zakrzepowo-zatorową, jeśli będzie długo podróżował w pozycji siedzącej, zakażenia wieloukładowe, będące powikłaniami po chemio- czy radioterapii. To pacjent bardziej narażony na zatrucia pokarmowe, oparzenia słoneczne. Oczywiście znaczenie ma rodzaj nowotworu, na jaki choruje, ale z pewnością każdy z chorych ma mniejszą wydolność i zwiększone ryzyko zachorowania na inne choroby, które u osoby zdrowej byłyby może bez znaczenia.- Decyzja zapadła, pacjent jedzie. Jego torba podróżna zapewne będzie o wiele cięższa niż bagaż osoby zdrowej?- Niekoniecznie, ale są rzeczy, których nie wolno mu zapomnieć. To oczywiście niezbędne leki, które być może będą wymagały odpowiedniego zabezpieczenia na czas podróży, głównie odpowiedniej temperatury, wilgotności. Lista leków powinna być uzupełniona sposobami dawkowania. To także preparaty przeciwsłoneczne, bo pamiętajmy, że skóra po chemio-czy radioterapii jest dużo bardziej wrażliwa na słońce. Pacjenci z obrzękiem limfatycznym powinni zaopatrzyć się w mankiety lub pończochy o stopniowanym ucisku.- Przed wyjazdem wskazane jest uzyskanie od lekarza kserokopii kart informacyjnych z leczenia szpitalnego oraz skrótu przebiegu leczenia (epikryzy) w co najmniej dwóch egzemplarzach. Jedną można stale nosić przy sobie, drugą trzymać w bagażu, a trzecią dać na przechowanie osobie towarzyszącej. I tu kolejna ważna informacja: wczasowicz „onkologiczny” powinien wyruszać na swoje wakacje z osobą towarzyszącą. Nie tylko na wypadek, gdyby potrzebował on zorganizowania pomocy, ale dla zapewnienia lepszego komfortu psychicznego.- Co jeszcze pacjent onkologiczny powinien mieć na uwadze, przygotowując się do wyjazdu na wakacje?- Na pewno wskazany jest wcześniejszy rekonesans dotyczący miejsca, gdzie pacjent będzie przebywał, np. czy są zainstalowane odpowiednie zabezpieczenia, jeśli pacjent jest niepełnosprawny ruchowo. To zresztą dotyczy samej podróży. Warto upewnić się wcześniej, gdzie znajduje się najbliższa placówka medyczna, w której chory, w razie potrzeby, mógłby uzyskać pomoc. I taki adres, z telefonami, mieć przy sobie.- I oto już jesteśmy na miejscu…- Należy wsłuchiwać się w sygnały, jakie daje ciało i żadnego nie lekceważyć. Unikać nadmiernego wysiłku, nie wahać się prosić o pomoc, także o wózek inwalidzki na lotnisku, jeśli po wyjściu z samolotu poruszanie się będzie sprawiało trudność. Unikać wysokich temperatur, jedzenia i picia z niepewnego źródła, stale nawadniać organizm. Unikać wszelkich potencjalnych źródeł zakażenia. Bardzo często i dokładnie (co najmniej przez 20 – 30 sekund) myć ręce. Wszystko po to, żeby wrócić w jak najlepszej formie, co pozwoli szybciej wrócić do zdrowia.

prof. dr. hab. n. med. Bożena Werner, Kierownik Kliniki Kardiologii Wieku Dziecięcego i Pediatrii Ogólnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
19.03.2022 01:34 Prof. Bożena Werner: Nowoczesne technologie ratujące serca dzieci

- Postęp jest ogromny, zarówno w diagnostyce, jak i leczeniu. Mamy coraz nowocześniejszy sprzęt, który umożliwia wykonywanie zabiegów, jeszcze kilkanaście lat temu niemożliwych do przeprowadzenia. Stymulator, który wszczepiliśmy noworodkowi urodzonemu przedwcześnie w 30.ym tygodniu życia płodowego, należy do najmniejszych na świecie, waży niespełna 13 gramów. Procedura od momentu przyjęcia matki na salę porodową do zakończenia implantacji stymulatora u noworodka trwała niespełna dwie godziny.- Połączenie nowoczesnych technologii z aplikacjami na urządzeniach mobilnych staje się standardem. Obecnie dostępne są stymulatory, defibrylatory, podskórne rejestratory arytmii, które dzięki komunikacji radiowej ze smartfonem pozwalają na przekazywanie informacji bezpośrednio z serca pacjenta do lekarza, umożliwiając szybkie podejmowanie, często ważnych dla życia decyzji. U wspomnianego 11-latka, cierpiącego na nagłe utraty przytomności bez ustalonej przyczyny, wszczepiliśmy podskórnie rejestrator rytmu serca, miniaturowe urządzenie, które stale rejestruje EKG, a w sytuacji, kiedy wystąpi epizod omdlenia lub pacjent zgłosi, że źle się czuje, urządzenie komunikuje się z jego telefonem komórkowym, umożliwiając przesłanie zapisu EKG lekarzowi.- Wszczepianie podskórnych kardiowerterów-defibrylatorów u coraz młodszych pacjentów pediatrycznych jest zdecydowanie mniej inwazyjne niż wszczepianie przezżylne, pozwala na oszczędzanie naczyń, odraczając i tak nieuniknione wykorzystanie ich w przyszłości.- dziś, dysponując nowoczesna pracownią elektrofizjologii i ablacji, możemy definitywnie wyleczyć zaburzenia rytmu serca u dzieci. Precyzyjna diagnostyka z zastosowaniem mapowania 3D pozwala na ograniczenie, a nawet wyeliminowanie promieniowania jonizującego w czasie zabiegów ablacji.- Nowoczesne obrazowanie z zastosowaniem techniki kardiologicznego rezonansu magnetycznego stało się złotym standardem w rozpoznawaniu zapalenia mięśnia sercowego u dzieci, zastępując inwazyjną biopsje mięśnia sercowego, a zastosowanie mechanicznego wspomagania pracy serca poprzez wszczepienie tzw. „sztucznych komór serca” (VAD – ang. Ventricular Assist Device) luz zastosowanie pozaustrojowego utlenowania krwi (ECMO – ang. Extracorporeal Membrane Oxydenation) pozwala na ratowanie życia w najcięższych przypadkach piorunującego zapalenia mięśnia sercowego.- Mówiąc o osiągnięciach dziecięcej kardiologii, trzeba też wspomnieć onowoczesnej pracowni hybrydowej, dzięki której możliwe jest jednoczesne dokonywanie zabiegów kardiologii interwencyjnej i operacji kardiologicznych.- Tak więc, z jednej strony, małe serca naszych pacjentów mają coraz większe szanse na to, żeby dobrze funkcjonowały przez wiele lat, ale, z drugiej strony, rozpoznajemy coraz więcej wad wrodzonych, wymagających coraz to nowocześniejszej diagnostyki i coraz nowocześniejszego leczenia.

zakupy w aptece przez internet
19.03.2022 01:34 Zakupy w aptece przez internet? To proste!

Korzystanie z usług apteki online to duże ułatwienie. Dzięki temu w prosty i szybki sposób można zamówić wiele niezbędnych produktów z dostawą do domu. To świetne rozwiązanie dla osób, które nie mogą samodzielnie odwiedzić apteki. Robienie zakupów w aptece online jest bardzo proste. Sprawdź.Wybierz interesujące Cię produktyPrzed wizytą w sklepie, warto dokładnie zaplanować zakupy. Zastanów się, czego brakuje Ci w domu. Produktów kosmetycznych, leczniczych lub witaminowych? A może akcesoriów higienicznych i sprzętów medycznych? Stwórz listę i po kolei dodawaj przedmioty do koszyka. Gdy już wybierzesz wszystkie potrzebne artykuły, odwiedź stronę z rabatami, np. https://alerabat.com/kody-promocyjne/doz-pl. Tam są dostępne wszystkie aktualne promocje, zniżki i kody promocyjne na zakupy. Twoją korzyścią może być np. darmowa przesyłka czy drugi produkt gratis. Warto skorzystać z tej możliwości, jeśli nie chcesz przepłacać.

depresja
19.03.2022 01:34 Samotność jak groźna choroba - może zabić

Zanim jednak samotność znajdzie się na takiej liście (jeśli w ogóle do tego dojdzie), już teraz samotni powinni zadbać o odpowiednią profilaktykę. Z pewnością inaczej będzie to wyglądać w przypadku osób młodych, nie obciążonych chorobami, a inaczej w przypadku osób starszych, w większości już schorowanych.Eksperci reprezentujący różne specjalności (m. in. psycholodzy, neurolodzy, biolodzy, kardiolodzy) zwracają uwagę, że samotność to nie tylko problem społeczny, ale także, i to w dużo większym stopniu, zdrowotny. Ci, którzy przez dłuższy czas (ten czas jest odczuwalny indywidualnie) żyją samotnie, są bardziej narażeni na wiele schorzeń, mogących nawet zakończyć się śmiercią. To dlatego, tłumaczą psycholodzy kliniczni z Uniwersytetu Alabama, że w ich organizmach dochodzi do przewlekłego stanu zapalnego. A ten powoduje szereg reakcji w komórkach, po latach prowadzących do zawału, udaru czy raka. Ryzyko zgonu na skutek zawału czy udaru u osób samotnych jest o ok. 30 proc. wyższe niż u tych, które nie są samotne.Ponadto, jak wykazał eksperyment naukowców z Imperial College w Londynie, w mózgach osób samotnych zostaje zaburzona produkcja dopaminy, jednego z przekaźników uczucia przyjemności – jest jej o wiele mniej niż w mózgach osób żyjących stadnie. Niedobory tego neuroprzekaźnika zwiększają poziom stresu, ryzyko depresji, osłabiają funkcje poznawcze. Dlatego samotność powinna być wpisana na listę czynników przyczyniających się do śmierci, uważają naukowcy z tegoż uniwersytetu.Problem pandemii samotności, pogłębiający się wśród młodych, dostrzegli incjatorzy koncepcji colivingu. To amerykański pomysł na wspólnoty mieszkaniowe. W takiej wspólnocie każdy miałby przestrzeń tylko dla siebie, a byłaby też przestrzeń wspólna dla wszystkich. W Polsce koncepcja colivingu dopiero startuje, ale już budzi zainteresowanie. Do końca roku tę alternatywę , często tańszą, a na pewno bardziej komfortową dla tradycyjnego wynajmu, będą mogli przetestować mieszkańcy Warszawy, Wrocławia, Krakowa i Trójmiasta.- Samotności można przeciwdziałać na wiele sposobów – przekonują naukowcy z uniwersytetu w Alabamie, którzy opracowali specjalny poradnik dla samotnych. Znajdują się w nim tak proste, konkretne porady jak np. gra w planszówki z sąsiadami, wspólne oglądanie telewizji, wspólne spacery czy chociażby pół godziny rozmowy dziennie ze znajomym.

prof. Romuald Olszański
19.03.2022 01:34 Prof. Romuald Olszański: Hiperbaria – kiedy tkanki i narządy wołają o tlen

- To metoda wykorzystująca lecznicze właściwości 100 - procentowego tlenu, dostarczanego do organizmu w atmosferze podwyższonego ciśnienia atmosferycznego – 2 ATA lub 2,5 ATA. Dla porównania – wielkość 1 ATA to ciśnienie atmosferyczne, jakie występuje na powierzchni Ziemi. Oddychanie czystym tlenem przy ciśnieniu atmosferycznym równym 2 ATA powoduje 3-krotny wzrost rozpuszczalności tlenu w osoczu, w porównaniu z oddychaniem powietrzem atmosferycznym. Tlen jest dostarczany pacjentowi do komory hiperbarycznej przez specjalne maski twarzowe. Cała sesja, podzielona na trzy odcinki, trwa ok. 90 min. Pomiędzy nimi występują przerwy, podczas których pacjent oddycha powietrzem.- Terapia w komorze hiperbarycznej, poprzez zwiększanie ilości tlenu do niedotlenionych tkanek i narządów, poprawia krążenie krwi, działa bakteriobójczo i bakteriostatycznie, zmniejsza objętość zatorów gazowych, przyspiesza eliminację tlenku węgla.- Z powodzeniem można ją stosować w przypadku choroby dekompresyjnej, w zatorach gazowych, zatruciach tlenkiem węgla, martwiczych zakażeniach tkanek miękkich, urazach mięśniowo-szkieletowych, urazach wielonarządowych, oparzeniach termicznych, w idiopatycznej głuchocie po urazie akustycznym.- Terapia hiperbaryczna sprawdza się również w popromiennym uszkodzeniu tkanek miękkich, owrzodzeniach odleżynowych, przewlekłych stanach zapalnych kości, zespołach stopy cukrzycowej.- Istnieją jednak przeciwskazania do hiperbarii. To m. in. przewlekłe zapalenie zatok i ucha środkowego, rozrosty nowotworowe, występowanie drgawek, np. przy padaczce, infekcje górnych dróg oddechowych, ciąża. W tym ostatnim przypadku nie dotyczy to zatrucia tlenkiem węgla. Także stosowanie niektórych leków, np. bleomycyny, doxorubicyny, cis-platyny, wyklucza tę metodę.Dziś w każdym mieście wojewódzkim znajduje się Ośrodek Medycyny Hiperbarycznej i wykaz schorzeń, w jakich, w ramach NFZ, pacjenci mogą z tej metody korzystać.

dr hab. n. med., neurolog Adam Kobayashi
19.03.2022 01:34 Dr n. med. Adam Kobayashi: Koronawirus w parze z Alzheimerem

- Przede wszystkim należy wziąć pod uwagę, że odkąd rozpoczęła się pandemia, prawie każdego dnia pojawiały się nowe doniesienia, wytyczne. Bywało i tak, że przeczyły one same sobie, że skuteczniejsza jest jakaś nowa terapia, a ta, która była zalecana do tej pory, nie pomaga czy wręcz szkodzi. I tak pewnie jeszcze będzie, bo COVID-19 wciąż stanowi ogromne, wyjątkowe wyzwanie, tak medyczne, jak i organizacyjne.- A już konkretnie co to odkrycia brytyjskich naukowców, sądzę, że ma to sens. Od dawna wiadomo, że pewne choroby wirusowe mogą powodować zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym, choćby zwykła opryszczka wywoływana przez wirusy Herpes. Opryszczkowe zapalenie mózgu czy odkleszczowe zapalenie mózgu, którego przyczyną są również wirusy, mogą prowadzić do niekorzystnych zmian w układzie nerwowym. Czy to jeszcze w trakcie choroby, czy nawet w kilka miesięcy później. Tego typu zmiany, dotyczące m. in. procesów poznawczych, mogą być widoczne m. in. po przechorowaniu odry.- Skoro zmiany w układzie nerwowym mogą wystąpić jako powikłanie niektórych chorób wirusowych, to jest to bardzo prawdopodobne również w przypadku wirusa SARS-CoV-2. Były doniesienia, że pewne zespoły otępienne nasilały się u starszych osób po przebyciu zakażenia wirusem SARS-CoV-1, jakie miały miejsce kilka lat temu. Tak więc i w przypadku tego nowego wirusa wydaje się to możliwe.- Jeśli do tego dodać, że, co już zostało dowiedzione, u niektórych osób zakażonych nowym koronawirusem dochodzi do utraty smaku i węchu, a są to zmiany także związane z układem nerwowym, innego typu zmiany związane z tym układem są jak najbardziej możliwe. Trzeba też pamiętać, że zespoły otępienne dotycz głównie osób starszych, które są narażone na cięższy przebieg COVID-19.

Kobiety rzadziej umierają z powodu COVID-19
19.03.2022 01:34 A jednak! Płeć ma znaczenie! Kobiety rzadziej umierają z powodu COVID-19

Wynika to, jak twierdzi dr Akiko Iwasaki, główna autorka badań, z różnej odpowiedzi immunologicznej na wirusa. – Kiedy mężczyźni się starzeją, ich organizm traci zdolność stymulowania limfocytów T, a więc tych białych krwinek, które zabijają wirusy. Stąd zwiększona u nich podatność na zakażenia i ich cięższy przebieg. Natomiast kobiety, nawet te w podeszłym wieku, nadal wykazują całkiem dobrą odpowiedź immunologiczną. Mamy wiec teraz dane sugerujące, że krajobraz immunologiczny u pacjentów z COVID-19 znacznie różni się w zależności od płci, a różnice te mogą leżeć u podstaw większej podatności na wiele innych chorób, nie tylko COVID-19.Skoro kobiety inaczej reagują na koronawirusa niż mężczyźni, powinny wymagać innych metod leczenia, sugerują naukowcy. Tak więc zarówno szczepionka, jak i lek powinny być dobrane do płci. W przypadku mężczyzn powinna to być szczepionka i terapia podnosząca odpowiedź limfocytów T, zaś w przypadku kobiet – takie terapie, które osłabiałyby nadmierna odpowiedź cytokinową.Badacze uważają ponadto, ze kobiety, ze względu na silniejszy układ odpornościowy, są bardziej niebezpiecznymi nosicielkami niż mężczyźni. Dlatego powinny dłużej od nich przebywać na kwarantannie. Zapewne nie są to ostatnie doniesienia dotyczące zróżnicowania płci wobec COVID-19. Polski wirusolog, prof. Włodzimierz Gut, uważa, że większa zachorowalność i wyższa śmiertelność na COVID-19 u mężczyzn może po prostu wynikać z tego, że oni prowadzą mniej zdrowy tryb życia.Jakby na to nie patrzeć – „cherchez la femme”…

prof. Jerzy Woy-Wojciechowski, wieloletni prezes Polskiego Towarzystwa Lekarskiego
19.03.2022 01:34 Prof. Jerzy Woy-Wojciechowski: Bezpośredni kontakt z lekarzem może być elementem terapii

- Telemedycyna, telewizyty, porady online – te wszystkie nowoczesne rozwiązania, nowe standardy w służbie zdrowia, postęp w diagnostyce i terapii, oczywiście są potrzebne, świat wciąż idzie naprzód, medycyna również. To, z jednej strony, mniej formalności, tak dla pacjenta, jak i dla lekarza. A mniej formalności oznacza, a przynajmniej oznaczać powinno, łatwiejszy dostęp do lekarza.Niestety nawet w uczelniach medycznych nie kładzie się nacisku na bezpośredni kontakt z lekarzem, za to podkreśla się rolę wyuczonych symptomów różnych jednostek chorobowych i metody radzenia się farmakologicznego czy chirurgicznego z chorobami. A to bardzo ważne, aby lekarz mógł ocenić stan chorego nie tylko po sygnalizowanych przez niego objawach czy w oparciu o zebrany wywiad, ale podczas bezpośredniej obserwacji. W wielu przypadkach dopiero uważnie przypatrując się pacjentowi lekarz może w pełni ocenić jego stan, wydobyć z niego to, o czym nie mówi czy nawet, co chciałby przed nim ukryć. Taka bezpośrednia obserwacja często jest niezbędna dla skuteczności i szybkości terapii. Podczas teleporady lekarz nie ma takiej możliwości, nawet w miarę dokładny opis dolegliwości czy dodane do tego zdjęcie mogą nie oddać tego, co lekarz mógłby zobaczyć w trakcie standardowej wizyty. Nierzadko jest tak, że jeden „rzut oka” na pacjenta już wiele lekarzowi powie. Również i to, czego on sam by nie powiedział.Z drugiej strony, są i z pewnością zawsze będą sytuacje, w których bezpośredni kontakt z lekarzem jest niezbędny i nic go nie zastąpi. Ja już nawet nie mówię o różnych nagłych przypadkach, kiedy natychmiast należałoby skontaktować się bezpośrednio z lekarzem, ale nawet o tych mniej poważnych, kiedy kontakt face to face, kontakt wzrokowy, słowny, z ekspertem medycznym może okazać się jednym z czynników skutecznej terapii. Były badania, które potwierdzały, że tabletki czy zastrzyki, które ordynuje się bez dobrego słowa, bez przyjaznego spojrzenia, są mniej skuteczne.

prof. dr hab. n. med. Artur Mamcarz, kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
19.03.2022 01:34 Prof. Artur Mamcarz: Choroby przewlekłe nie poczekają na koniec pandemii

Pandemia nie odpuszcza, jednak wiele placówek medycznych zaczyna wracać do normalnej pracy, oczywiście z zachowaniem odpowiednego reżimu sanitarnego. Mimo to wciąż wielu pacjentów zwleka z wizytą u lekarza i dotyczy to zarówno wizyt kontrolnych, jak i, co gorsza, kontaktu z lekarzem w sytuacji zagrożenia życia.- Z czego wynika ta obawa przed kontaktem z lekarzem, tym bardziej niezrozumiała, że, żyjąc z pandemią już tyle miesięcy, zaczęliśmy ją oswajać. Tymczasem nadal dochodzi do odwolywania wcześniej zaplanowanych wizyt, rezygnacji ze zleconych badań…Dla tych pacjentów, którzy się nie boją, to nawet korzystne – mniej kolejek, lekarz może poświęcić choremu więcej czasu. Ale co z tymi, którzy do lekarza nie dotrą na czas?- Istotnie, nadal obserwujemy zmniejszenie wizyt lekarskich w obawie przed zarażeniem koronawirusem. Dotyczy to i lekarzy rodzinnych, i specjalistów. Niektórzy pacjenci wybierają opcje teleporady, ale one nie zawsze są wystarczające. Część pacjentów, którzy podczas teleporady zostali poinformowani o konieczności osobistego kontaktu, nie zgłaszają się potem. Niestety znamy i takie przypadki, kiedy chorzy nie szukają pomocy lekarza nawet w sytuacji zagrożenia życia – zawału czy udaru. Bagatelizują sygnały, jakie wysyła im organizm, a nawet jeśli prawidłowo je rozpoznają, to też zostają w domu, nie wzywają karetki, uznając to mniej ryzykowne niż wizyta w szpitalu bądź licząc, że może samo przejdzie, że choroba poczeka. A ona nie poczeka.- Na obawy związane z kontaktem z lekarzem w dużym stopniu ma wpływ brak świadomości pacjenta, a ten z kolei jest skutkiem braku jasnego komunikatu, edukacji, że takie kontakty są, mimo pandemii, jak najbardziej bezpieczne. O wiele łatwiej zarazić się koronawirusem, co zresztą pokazują konkretne przypadki, na weselu czy na jakiejś zbiorowej imprezie niż w placówce medycznej. I tak jest na całym świecie, nie tylko u nas.- Udar czy zawał to bezpośrednie zagrożenie życia i z pewnością wielu takich dramatycznych sytuacji można by uniknąć, gdyby chorzy obciążeni schorzeniami, które do tego prowadzą, regularnie poddawali się badaniom, zażywali odpowiednie leki…A oni czekają, aż pandemia „odpuści”…- Niestety. A przecież do takich zdrowotnych konsekwencji zagrażających życiu prowadzą właśnie takie schorzenia przewlekłe – niekontrolowane, nieleczone czy niewłaściwie leczone nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, dyslipidemia czy hiperurykemia, która wciąż jest lekceważonym czynnikiem ryzyka sercowo-naczyniowego. Dziś już doskonale wiemy, że zwiększone stężenie kwasu moczowego we krwi powoduje zwiększone ryzyko wystąpienia miażdżycy, jest nieklasycznym elementem zespołu metabolicznego, bardzo często występuje u chorych z nadciśnieniem tętniczym, cukrzycą, otyłością,a także sprzyja wystąpieniu powikłań przy różnego rodzaju infekcjach Dlatego tak ważne jest badanie tego elementu.- Chorzy przewlekłe często uważają, że jak już raz lekarz przepisał im leki, to nie muszą się badać, kontrolować swego stanu zdrowia, wystarczy tylko co jakiś czas ponawiać receptę…A to nie tak…A wielu z nich nierzadko zapomina o przyjmowaniu tych leków. Tzw. compliance, czyli w dużym uproszczeniu współpraca pacjenta z lekarze zmierzająca do precyzyjnego przestrzegania zaleceń w naszym kraju wciąż stanowi duży problem…- Choroby przewlekłe wymagają regularnej, systematycznej kontroli lekarskiej, to podstawa skutecznej terapii i prewencji groźnym, wspomnianym już przeze mnie powikłaniom. Podczas takiej wizyty lekarz ocenia przebieg dotychczasowej terapii, sprawdzi, czy może należałoby ją zmodyfikować, może w ogóle zmienić lek czy leki, może coś nowego wprowadzić do farmakoterapii. A może pojawiły się nowe objawy, które pacjent zbagatelizował, a które wymagają podjęcia nowych kroków.- To wszystko jest możliwe, kiedy pacjent pojawi się w gabinecie lekarskim…- Otóż to. Obecnie trudno ocenić, jak długo potrwa pandemia, sytuacja zmienia się prawie z dnia na dzień. Dlatego osoba chora przewlekle nie powinna czekać, aż pandemia się skończy i dopiero potem udać się do lekarza. Choroba nie poczeka. Niedługo zacznie się sezon grypowy, a chorzy przewlekle mają obniżoną odporność. Jeśli wirusowi grypy, który zaatakuje organizm, będzie towarzyszyć wirus SARS-CoV-2, może być bardzo źle. Osoby obciążone chorobami przewlekłymi, w tym chorobami sercowo-naczyniowymi obowiązkowo powinny zaszczepić się przeciwko grypie.- Przychodnie czy placówki służby zdrowia są co prawda miejscem zwiększonego ryzyka zarażenia wirusem SARS-CoV-2,jednak nie powinno to determinować decyzji o przyjściu na wizytę kontrolną czy zgłoszenie się do lekarza w nagłych przypadkach. Przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności, a takie w tych placówkach są podejmowane i przestrzegane, ryzyko zakażenia jest minimalne. (rozm. Bożena Stasiak)

Prof. Piotr Jankowski, kardiolog, Instytut Kardiologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie
19.03.2022 01:34 Prof. Piotr Jankowski: "Sercowcy", "Nadciśnieniowcy" nie mogą przerywać leczenia

Prof. Piotr Jankowski, kardiolog, Instytut Kardiologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie:- Przypomnę, ta informacja dotyczyła pewnych leków stosowanych w terapii nadciśnienia tętniczego, leków z grupy ACEI i ARB. Miały one zwiększać ryzyko zakażenia wirusem SARS-CoV-2 i powodować cięższy przebieg COVID-19. Szybko okazało się jednak, że to nie tak, że leki z tej grupy wykazują wręcz odwrotne działanie. Zmniejszają nasilenie uszkodzenia płuc nie tylko w tej chorobie, ale w innych wirusowych zapaleniach płuc, zmniejszają śmiertelność u pacjentów z niewydolnością serca, z chorobą niedokrwienną serca i nadciśnieniem tętniczym. I, co dziś możemy absolutnie potwierdzić, wszystkie grupy leków, dopuszczone do leczenia nadciśnienia tętniczego, mogą być stosowane u pacjentów z COVID-19. Ich odstawienie może wywołać nawet tzw. kryzę nadciśnieniową, czyli nagły wzrost ciśnienia, co z kolei może doprowadzić do takich powikłań jak obrzęk płuc, udar mózgu czy rozwarstwienie aorty, a w perspektywie do niewydolności serca.- Chorym, przyjmującym leki nadciśnieniowe, nie wolno więc przerywać leczenia. Ci, którzy to robią, mają co najmniej dwukrotnie większe ryzyko zgonu. A weźmy też pod uwagę, że osoby z chorobami układu krążenia, z nadciśnieniem tętniczym, wadami serca, po zawale, z nadciśnieniem płucnym, są szczególnie narażone na zakażenia wirusowe, także na zakażenie koronawirusem.- Nieprzestrzeganie zaleceń lekarza to oczywiście nie tylko sprawa koronawirusa. Przyczyn jest sporo. Jedni zapominają o przyjęciu leków, innym przeszkadza schemat ich podawania, zwłaszcza gdy mają dodatkowo choroby współistniejące. Dobrym rozwiązaniem są leki złożone, czyli preparaty zawierające dwie albo trzy substancje chemiczne w jednej tabletce, które zapewniają chorym większy komfort i większe bezpieczeństwo, bo im mniej tabletek do zażywania, tym większa szansa, że pacjent będzie przestrzegał terapii. - A co do teleporad, dobrze, że wprowadzono je przed pojawieniem się aktualnej pandemii. Są one bardzo dobrym rozwiązaniem dla pacjentów, którzy są stabilni, nie odczuwają nowych dolegliwości, w przypadku których lekarz może świadomie zrezygnować z badania fizykalnego i oprzeć się tylko i wyłącznie na badaniu zdalnym. Myślę, że teleporady już na stałe zagoszczą w polskim systemie ochrony zdrowia. Ważne jednak, by ich nie nadużywać. Ważne też jest, by pacjenci nie odnosili wrażenia, że system teleporad stanowi barierę przeszkadzającą w kontakcie z lekarzami. ARTYKUŁ PARTNERA

prof. Jacek Jassem, kierownik Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego
19.03.2022 01:34 Prof. Jacek Jassem: W onkologii teleporada jest możliwa jedynie w przypadku wizyty kontrolnej

- A są takie dziedziny medycyny i takie sytuacje, kiedy absolutnie konieczny jest bezpośredni kontakt z lekarzem. Kiedy chory ma objawy sugerujące obecność nowotworu, teleporada nie wystarczy. Trzeba pamiętać, że pierwszym etapem rozpoznawania każdej choroby, jest, obok wywiadu, zbadanie chorego, a odstąpienie od tej zasady powinno być wyjątkiem.- Lekarz pierwszego kontaktu musi zatem chorego obejrzeć, aby zlecić dalsze postępowanie i wystawić skierowanie do odpowiedniego specjalisty. Jeśli wizytę zastępuje się teleporadą, łatwo coś istotnego przeoczyć, nie zauważyć, co w przypadku rozwijającej się choroby nowotworowej może mieć brzemienne skutki. To kwestia nie tylko bezpieczeństwa chorego, ale też odpowiedzialności zawodowej i prawnej lekarza. A kiedy chory już został skierowany do specjalisty, tym bardziej konieczny jest bezpośredni kontakt. Zdarzają się oczywiście nadwrażliwi pacjenci, którzy każde kichnięcie mogą uznać za niepokojący objaw. Nawet w takiej sytuacji należy się jednak upewnić, czy bezpieczna jest wyłącznie teleporada.- Jedyną sytuacją w onkologii, kiedy możliwa jest teleporada – choć i tu są wyjątki – to wizyty kontrolne chorych w trakcie leczenia lub po jego ukończeniu. Jeśli np. lekarz dobrze zna chorego, a ten już zakończył leczenie, jest w trakcie obserwacji i nie zgłasza żadnych dolegliwości, to zastąpienie wizyty kontrolnej teleporadą nie będzie obarczone istotnym ryzykiem. Jeśli jednak coś chorego zaniepokoi lub wystąpią jakieś nowe okoliczności, to zawsze trzeba go zbadać.ARTYKUŁ PARTNERA

Malina Wieczorek, prezes fundacji "SM ─ Walcz o siebie"
19.03.2022 01:34 Malina Wieczorek: Dla chorych na SM każdy dzień bez leczenia to strata nie do odrobienia

Co jest Pani zdaniem najważniejsze w leczeniu SM?Mogę wskazać dwa najważniejsze argumenty – pierwszy to dostęp do leczenia, determinowany finansami. Muszę w tym miejscu przyznać, że w ciągu ostatnich lat nastąpiła ogromna zmiana na korzyść. W tej chwili w Polsce wydajemy na leczenie SM około 400 milionów złotych rocznie. Mamy wiele leków, które są dostępne dla pacjentów, jednak najpierw ten chory musi trafić do lekarza, który nim pokieruje. I to jest właśnie ten drugi argument: rozpoczęcie leczenia pod okiem wykwalifikowanego specjalisty ─ neurologa. To bardzo ważne, żeby chory trafił do właściwego lekarza, który specjalizuje się w stwardnieniu rozsianym i który jak najszybciej postawi diagnozę, jak najszybciej włączy pacjentowi leczenie. To jest z punktu widzenia chorych i ich rodzin w obecnej chwili priorytet.Jaka jest specyfika stwardnienia rozsianego? Dlaczego wczesne wdrożenia leczenia jest w przypadku tej choroby takie ważne?Zależy nam przede wszystkim na tym, żeby pacjenci chorujący na SM mogli prowadzić normalne życie, żeby byli na rynku pracy, żeby dobrze leczeni i szybko włączeni w program lekowy nie doświadczali skutków SM w takim zakresie, w jakim by z całą pewnością doświadczyli, gdyby tego leczenia nie otrzymali. Osoba, która szybko otrzymała leczenie nie wypada z rynku pracy, normalnie funkcjonuje w całym swoim środowisku społecznym, może założyć rodzinę, mieć dzieci, realizuje pasje i kieruje swoim życiem, tak jak osoba zdrowa. Jest wiele takich przykładów, gdzie udało się osiągnąć wysoką jakość życia mimo choroby. Niezwłoczne wprowadzenie odpowiedniego leczenia, przy bieżącym monitorowaniu pacjenta, przełączaniu na bardziej zawansowane leki, jeśli jest taka potrzeba, daje pozytywne rezultaty. To widać bardzo w statystykach ZUS czy NFZ ─ nie ma już tylu rent i absencji chorobowych, osoby chore na SM, które są właściwie leczone, są po prostu sprawne.Czy szybka diagnoza i natychmiastowe podjęcie terapii farmakologicznej mogą uchronić pacjenta przed konsekwencjami SM, przed niepełnosprawnością?Oczywiście! Szybka diagnoza, niezwłoczne włączenie leczenia hamującego postęp choroby, daje ogromną szansę, aby nawet po wielu latach życia z SM ta niepełnosprawność nie nastąpiła. Kluczowy jest na pewno czas od wystąpienia pierwszych objawów do postawienia właściwej diagnozy i od diagnozy do wdrożenia skutecznej terapii. To jest tak, że to okno włączenia w terapię jest dosyć wąskie, szczególnie tę terapię pierwszorzutową, która jest bardzo dobrze poznana, bezpieczna i nieagresywna dla organizmu pacjenta. SM na początku, zwłaszcza w postaci rzutowo-remisyjnej, wykazuje dużo większą agresywność. Więc jeśli zmodyfikujemy system immunologiczny za pomocą tych właśnie leków, mamy ogromną szansę na to, że choroba nie będzie się później rozwijała w sposób tak dynamiczny lub też, że zostanie na tyle wyhamowana, że pacjent przez dziesiątki lat będzie mógł sprawnie funkcjonować. Kluczowe jest to, żeby jak najszybciej postawić diagnozę.Jak długo pacjenci w Polsce czekają na diagnozę i włączenie do programu lekowego? Czy jest przedział czasowy, który jest najbardziej optymalny na rozpoczęcie leczenia?Z najnowszej polskiej analizy populacji pacjentów chorujących na stwardnienie rozsiane („Cechy kliniczne i epidemiologiczne pacjentów ze stwardnieniem rozsianym leczonych za pomocą leków modyfikujących przebieg choroby w Polsce”) wynika, że czas od wystąpienia pierwszych objawów stwardnienia rozsianego do postawienia diagnozy przez neurologa wynosi w Polsce najczęściej około 7,5 miesiąca, część pacjentów czeka niestety na diagnozę jeszcze dłużej, natomiast czas od rozpoznania SM do rozpoczęcia leczenia to najczęściej blisko aż 15 miesięcy. To z całą pewnością nie jest czas, który działa na korzyść pacjentów, jest zdecydowanie zbyt długi.System nie chce mówić o kolejkach, nazywa to czasem oczekiwania do włączenia w program lekowy. Tymczasem to wprost są jednak kolejki, gdzie około 700 osób rokrocznie czeka na to, żeby się dostać do ośrodka leczącego SM.Nie wiem, dlaczego trzeba czekać. Mamy wszystkie narzędzia, które są potrzebne do tego, by system działał sprawnie. Choć mamy oczywiście za mało neurologów, zgoda. Dlatego tworzą się zatory w ośrodkach, bo neurolodzy mają zbyt wielu pacjentów. Obsługa takiego pacjenta w tym wymiarze, o którym mówiliśmy, w tym momencie jest po prostu bardzo czasochłonna. Gdybyśmy wdrożyli rozliczenie np. roczne na daną osobę, to pozwoliłoby może rzadziej widzieć człowieka, który jest już kilka lat prowadzony, a większą uwagę poświęcić tym nowym pacjentom. Zwiększyłoby się pole manewru i czas, który by pozwolił na przyjęcie kolejnych pacjentów do programów lekowych.Pamiętajmy, że mówimy o tym, że SM-ologia stała się w pewnym sensie odrębną dyscypliną w neurologii, tak z pewnością można to określić. Zatem dobrze by było, gdyby powstawały ośrodki referencyjne zajmujące się stwardnieniem rozsianym. I żeby ich pracownicy po prostu dzielili się wiedzą ze sobą. Żeby pacjenci czuli się bezpiecznie, że mają dostęp do lekarzy, którzy są wyspecjalizowani, znają się na stwardnieniu rozsianym.Diagnozy SM są stawiane u osób młodych, które zaczynają tak naprawdę swoją przygodęz dorosłym życiem, często dwudziestoparoletnich. I w tym momencie potrzebna jest wiedza lekarzy. Co dalej z takim pacjentem robić, jak go prowadzić? Priorytetem jest to, żeby chorzy byli jak najszybciej diagnozowani i momentalnie włączani w program lekowy. Dobrych praktyk nie trzeba szukać daleko ─ w Czechach jedną ustawą wprowadzono model, który określa, że cztery tygodnie to jest maksymalny czas od diagnozy do włączenia u pacjenta leczenia. Jest to zagwarantowane prawnie.Jaka powinna być prawidłowa ścieżka postępowania?Wychwytujemy jak najszybciej osobę, która ma symptomy choroby, diagnozujemy i niezwłocznie włączamy leczenie jeśli jest stwierdzone, że to jest faktycznie stwardnienie rozsiane. To jest priorytet i standard na całym świecie. Istotne jest także, żeby lekarze pierwszego kontaktu czy neurolodzy niezwiązani z SM, leczący inne choroby neurologiczne, nie wstrzymywali tych pacjentów, żeby wiedzieli, gdzie ich kierować i że jest dla nich szansa. U chorych, u których pierwsze symptomy zostały wychwycone bardzo szybko i zostali włączeni w leczenie, widać, że naprawdę funkcjonują na bardzo dobrym poziomie.Z czym wiążą się opóźnienia z rozpoczęciem terapii?W Polsce chorzy czekają nawet kilkanaście miesięcy na rozpoczęcie terapii, a przez ten czas mogą zajść już nieodwracalne zmiany neurologiczne. Państwo musi wtedy na taką osobę wydać dużo więcej środków, bo chory wypada z rynku pracy, wymaga droższego leczenia. To są bardzo trudne sprawy. Im szybciej leczymy, tym lepiej i tym taniej. Trzeba pamiętać, że to nie jest tylko problem osoby chorej. To jest również sprawa całej rodziny, bo ktoś inny musi podjąć wyzwanie bycia żywicielem reszty rodziny. Jeśli pacjent dozna dużego uszczerbku na zdrowiu i stanie się osobą ciężko niepełnosprawną, to trzeba się jeszcze tą osobą zająć, bo ona sama się sobą nie zajmie. Nagle sytuacja rodziny od strony ekonomicznej staje się dużo trudniejsza. A można tego uniknąć. Leczenie jest, tylko po prostu musimy systemowo doprowadzić do takiej sytuacji, że ono będzie dostępne w jak najszybszym czasie dla osób, które mają szansę, żeby swoje życie zrealizować tak, jak zamierzały przed diagnozą. Myślę, że warte uwagi też jest podkreślenie tego faktu, że u nas cały czas leczy się mniejszy procent chorych niż w innych krajach europejskich. W Niemczech to jest 60 proc., niekiedy się liczy, że nawet około 70 proc. osób z diagnozą SM, a u nas jest to około 30 proc. Cały czas jesteśmy gdzieś w tyle, więc tak ważne jest wychwytywanie nowo diagnozowanych osób, dla których szybkie rozpoczęcie terapii to szansa na to, żeby uniknąć tych fatalnych skutków SM.Teraz w Polsce istotne jest aby wdrożyć program naprawczy naszego systemu i to na różnych polach. Mówimy o tym, że bardzo dużo się zmieniło, jednocześnie widzimy, ile jest jeszcze do zrobienia i w tym pozytywnym nastawieniu dążymy do zmian. Jesteśmy jako fundacja głosem pacjentów, którzy dopytują o leczenie, dopraszają się tego leczenia, bo obawiają się o swoją przyszłość, mimo tego, że pracują, że są to osoby zaangażowane w życie społeczne, rodzinne, zawodowe i nie obciążają systemu swoją chorobą.Fundacja realizuje społeczne kampanie edukacyjne. Hasłem tegorocznej jest „SM w czasach zarazy”. Na czym polegają działania fundacji?Tegoroczna kampania „SM ─ Walcz o siebie” odbywa się już po raz dziewiąty. Prowadzimy całoroczne działania medialne, skierowane do opinii publicznej, decydentów i pacjentów. Prowadzimy tzw. szkołę motywacji, w ramach której zamieszczamy filmy edukacyjne dla pacjentów, żeby pomóc im odnaleźć się w rzeczywistości choroby. Materiały video nagrywamy z najlepszymi specjalistami i klinicystami, pomaga nam w tym grono psychologów czy prawników.Ostatnie miesiące w kontekście pandemii COVID-19 postawiły nasze życie na głowie. Jak bardzo wyjątkowy okazał się ten czas z punktu widzenia pacjentów chorujących na stwardnienie rozsiane?Pandemia stała się na początku de facto pułapką dla pacjentów. Ja, jako osoba prowadząca fundację, od samego początku epidemii dostawałam bardzo dużo telefonów od pacjentów, którzy zupełnie nie wiedzieli, jak się zachować w nowych realiach. Bali się wyjść do lekarza, bali się iść odebrać lek. Nie mogli się dodzwonić do ośrodka. Ośrodki zresztą też nie wiedziały, jakie procedury mogą wdrażać, żeby zachować zasady sanitarne, a jednocześnie chronić pacjentów. Sprawozdania włączania nowych pacjentów do leczenia zostały zawieszone. Dysponujemy danymi z których wynika, że w tym roku do programów lekowych włączono tylko 10 proc. pacjentów ─ w porównaniuz tym samym okresem w roku ubiegłym. Ograniczenia spowodowały, że kolejki do lekarzy zaczęły się wydłużać i będą one trudne do zlikwidowania. Chociaż specjaliści, klinicyści z dobrych ośrodków mówią, że oczywiście chcą nadrabiać ten czas izolacji i utrudnionego dostępu i przyjmować pacjentów, którzy pomocy nie dostali tak szybko, jak powinni.Wszyscy byliśmy jako społeczeństwo w pewnym zawieszeniu. Teraz wiemy więcej. Pandemia była także dla pacjentów dużym wyzwaniem. Ale również chorzy zobaczyli, że jeśli nie można samemu czegoś załatwić, np. odebrać leków, to można zawsze zadzwonić do kogoś czy napisać kartkę z prośbą o pomoc. Myślę, że wiele się nauczyliśmy przez te parę miesięcy i że w ujęciu systemowym wiemy, jak tę wiedzę wykorzystać jesienią tego roku i na początku przyszłego roku, gdy do zachorowań na COVID-19 dołączą zachorowania na grypę. Co pokaże jesień tego nie wiemy. Myślę, że można się spodziewać, że rzeczywiście osób z infekcjami będzie bardzo dużo.A czy zaszły podczas pandemii jakieś zmiany, które dotyczyły pacjentów, a które może ocenić Pani w sposób pozytywny?Na pewno zaliczę do pozytywnych zmian włączenie telemedycyny. To jest gigantyczne narzędzie, którego w Polsce de facto wcześniej na dużą skalę nie stosowaliśmy. W momencie, gdy wybuchła pandemia, stabilni pacjenci mogli nie odbywać tych wizyt, które są zaplanowane co 3 miesiące po odbiór leków. Mogli się skonsultować w sposób niestacjonarny z lekarzem i na podstawie upoważnienia lek był odbierany przez kogoś z rodziny, osobę bliską. Taka procedura jest niezwykle istotna, bo wielu osobom dała szansę na kontynuację leczenia. To jest jedno z tych rozwiązań, które na pewno powinniśmy zachować na czasy również popandemiczne.Leczenie powinno być dla pacjenta wygodne. To znaczy, że jeśli nie ma potrzeby, aby dana osoba przyjeżdżała co 3 miesiące po odbiór leku, bo jest osobą stabilną i dobrze reagującą na lek, to może przyjechać co 6 miesięcy albo w terminie wyznaczonym przez lekarza. Ale to jest decyzja lekarza, czy dana osoba przyjeżdża co 3 miesiące, czy chce ją widzieć co 6 miesięcy, czy może jeszcze inaczej.Czy to oznacza całkowite przejście na zdalną terapię?Na pewno nie, bo nie jest to możliwe. Spotkanie twarzą w twarz jest bardzo ważne, trzeba pamiętać, że lekarze wskazują na to, że obserwują pacjenta podczas całej wizyty, nie tylko podczas badania fizykalnego i oceny pewnych parametrów. Oni widzą, jak dana osoba wchodzi, w jakim jest nastroju, jak siada, jak mówi przede wszystkim. Dostrzegają różnice. Nieraz u pacjentów następuje taki proces wyparcia, boją się swojej choroby i wolą pewne rzeczy ukrywać przed lekarzem, zatajają jakieś symptomy, które mogą świadczyć o tym, że jednak stan się pogarsza. To jest błędna postawa, bo wachlarz leków, który w tym momencie mamy, pozwala lekarzowi na to, żeby takiego pacjenta przestawić na lek dla niego bardziej skuteczny.Pod wieloma względami sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy była testem stabilności niektórych rozwiązań dedykowanych pacjentom chorującym na SM i pokazała, które z nich oparły się tej próbie, a które wymagają natychmiastowej interwencji i wdrożenia poprawek. Jednocześnie jak w soczewce skupiły się trudności, jak choćby wielokrotnie podejmowane w debacie publicznej przez środowisko pacjenckie, problemy dostępności do lekarzy neurologów i stale powiększające się kolejki w oczekiwaniu na terapię. Głośno mówi się o jesiennej, wzmożonej fali zachorowań na koronawirusa, co może oznaczać powtórkę tego, co obserwowaliśmy wiosną. Jakie wyzwania stojące przed pacjentami chorującymi na stwardnienie rozsiane mogą zdominować spodziewaną drugą falę COVID-19 w Polsce?Tak, jak wspominałam, gremia eksperckie lekarzy klinicystów sygnalizują, że próbują tych pacjentów, którzy zostali zaniedbani wiosną szybko wdrożyć do systemu. Można się spodziewać, że kolejki będą narastały, bo jeśli jesienią pandemia znowu nabierze mocy, to znowu będziemy zmuszeni stawić czoła ograniczeniom m.in. w dostępie do pomocy medycznej ─ nawet, jeśli nie będzie to taki ogólnokrajowy lockdown. Myślę, że taka sytuacja może wymagać dużo większej aktywności od pacjentów i chciałabym ich wszystkich uczulić, żeby się nie bali, żeby jednak nie rezygnowali z wizytu lekarza. Żeby, gdy tylko coś się dzieje, dzwonili i po prostu mówili, że czują, że coś jest nie tak. Większość pacjentów w tej chwili ma kontakt z ośrodkiem prowadzącym program lekowy i ze swoim lekarzem, została wdrożona telemedycyna i możliwość niebezpośredniego odbioru leków.A co z tymi osobami, które są dopiero na początku drogi?W trudniejszej sytuacji są osoby, które dopiero teraz mają pierwsze objawy i dla nich to może być bardzo trudne. Tutaj musimy system jakoś uczulić, żeby ta przepustowość była, bo jeśli przez kolejne pół roku osoby nie będą wdrażane do leczenia, to popatrzmy na to, co może się stać w przyszłym roku. Po prostu ten system tego nie uniesie, bo nie ma tylu lekarzy, którzy mogliby się zająć dwukrotną liczbą potrzebujących pomocy osób, a w SM czas ma ogromne i fundamentalne znaczenie. Przez parę miesięcy chora osoba może mieć tak poważny rzut, że to może posadzić ją na wózek inwalidzki i wtedy sytuacja jest niezwykle trudna do wyprowadzenia na prostą.SM jest chorobą aktywną, postępującą, dlatego trzeba podjąć pilne środki zaradcze na różnym poziomie – systemowo i jednostkowo aby temu przeciwdziałać.Zmiany systemowe zwykle wymagają wysokich nakładów finansowych ze środków publicznych, a tych, jak wiadomo, nigdy nie ma wystarczająco dużo, by zaspokoić wszystkie potrzeby społeczne. W przypadku pacjentów chorych na stwardnienie rozsiane należałoby jednak spojrzeć na sprawę nieco szerzej. Szybko zdiagnozowany pacjent, u którego bezzwłocznie wdrożono terapię lekami modyfikującymi przebieg choroby, to osoba utrzymująca wysoki poziom jakości życia, w pełni sprawna, aktywna zawodowo i płacąca podatki. Innymi słowy lepsza perspektywa i dla pacjenta,i dla finansów publicznych. Jak wygląda ten rachunek w praktyce? Czy znane są analizy kosztów pośrednich wynikających z opóźnienia procesu diagnostyki i wdrożenia terapii u chorych na stwardnienie rozsiane?Tak, jak wspominałam, w tej chwili w Polsce wydajemy na programy lekowe 400 milionów złotych i rokrocznie te kwoty wzrastają. Szacuje się, że populacja chorych na SM w naszym kraju wynosi 45 000 osób, obecnie jest leczonych około 15 000. Z badań przeprowadzonych przez m.in. dr Giselę Kobelt[1] wynika, że znacznie więcej kosztów trzeba przeznaczyć na osobę, która jest nieleczona i u niej ta niepełnosprawność postępuje. I wtedy nie tylko liczymy koszt samego leku, ale także nieobecności w pracy, pomocy socjalnej, rehabilitacji, która musi być bardzo zaawansowana dla takiej osoby. Na pewno więcej kosztuje człowiek, którego nie leczymy i on doznaje niepełnosprawności, jest ciężko chory, niż osoba, którą szybko diagnozujemy i próbujemy skutecznie postawić na nogi, dzięki czemu nadal sprawnie funkcjonuje przez długie lata. Opóźnienia w procesie diagnostycznym, zbyt długi czas od wystąpienia objawów do rozpoczęcia leczenia skutkują dramatycznymi konsekwencjami, zarówno terapeutycznymi jak i społecznymi. Natomiast skrócenie czasu oczekiwania na włączenie terapii przynosi korzyści zarówno dla pacjentów, jak i całego systemu opieki zdrowotnej oraz gospodarki. Warto dążyć do wprowadzenia jak najszybciej niezbędnych usprawnień w organizacji leczenia stwardnienia rozsianego w Polsce. Rachunek wydaje się być prosty. [1] Kobelt G, Thompson A, Berg J, et al. New insights into the burden and costs of multiple sclerosis in Europe. Mult Scler. 2017;23(8):1123-1136.Informacja prasowaWarszawa, 10 września 2020 r.

apteka online
19.03.2022 01:34 Zakupy w aptece przez internet? To proste!

Korzystanie z usług apteki online to duże ułatwienie. Dzięki temu w prosty i szybki sposób można zamówić wiele niezbędnych produktów z dostawą do domu. To świetne rozwiązanie dla osób, które nie mogą samodzielnie odwiedzić apteki. Robienie zakupów w aptece online jest bardzo proste. Sprawdź.

Stanisław Maćkowiak, prezes Federacji Pacjentów Polskich.
19.03.2022 01:34 Stanisław Maćkowiak: Trzeba walczyć z wykluczeniem zdrowotnym

- To przede wszystkim wykluczenie ekonomiczne. Osoby o niższych dochodach mają o wiele gorszy dostęp do systemu ochrony zdrowia niż osoby lepiej sytuowane, które, w przypadku długich kolejek do pewnych procedur w publicznych placówkach, mogą szukać pomocy w sektorze prywatnym. Na takie rozwiązanie nie każdy może sobie pozwolić.- Innym wykluczeniem jest wykluczenie geograficzne. Mieszkańcy dużych miast mają zdecydowanie lepszy dostęp do procedur medycznych niż mieszkańcy mniejszych miejscowości. Jest to związane z usytuowaniem placówek medycznych, ale też, z problemami transportowymi. W tym przypadku mamy do czynienia z wykluczeniem transportowym. Nie każdy pacjent ma możliwość poruszania się własnym autem, a połączenia komunikacyjne, z wykorzystaniem transportu publicznego, z mniejszymi miejscowościami często bywają utrudnione. W takich przypadkach wizyta w ośrodku oddalonym o dziesiątki lub setki kilometrów od miejsca zamieszkania staje się znaczącym problemem, również finansowym.- Likwidacja, a przynajmniej znaczne ograniczenie nierówności w systemie ochrony zdrowia to jeden z priorytetowych obszarów działań naszej Federacji. Trwają przygotowania do konferencji na ten temat, z udziałem przedstawicieli administracji rządowej, władz samorządowych, przedstawicieli świadczeniodawców i organizacji pacjenckich.- Celem planowanego na początek 2021 roku spotkania jest wypracowanie kierunku zmian, które pomogą skutecznie walczyć z tymi nierównościami.undefined

Objawy grypy
19.03.2022 01:34 Jak rozpoznać grypę i jak odróżnić ją od Covid-19?

Współczynnik zachorowań na grypę i koronawirusa gwałtownie wzrasta. Zastanawiamy się, czy możemy odwiedzić naszych bliskich, czy brać udział w imprezach, czy wyjechać na święta i gdzie spędzić Sylwestra i Nowy Rok. W tym trudnym czasie dodatkowym problemem jest trudność w zakupieniu szczepionek przeciwko grypie i brak szczepionek przeciw koronawirusowi. Co robić, jeśli zauważymy niepokojące objawy chorobowe?

Mężczyźni nowotwór prostaty
19.03.2022 01:29 Rak prostaty w roli głównej

Rak prostaty to dziś w Polsce najczęstszy nowotworów u mężczyzn. Diagnozowany jest u coraz młodszych osób. – Przez lata uważaliśmy raka prostaty za nowotwór tylko starszych panów i tylko te starsze osoby badaliśmy w tym kierunku, albo w ogóle ich nie badaliśmy, a jedynie czekaliśmy, aż pojawią się objawy – mówi dr n. med. Iwona Skoneczna, onkolog ze Szpitala Grochowskiego i Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. Tymczasem wiadomo, że wczesny rak prostaty, nawet agresywny i zaawansowany, może nie dawać żadnych objawów. – Dlatego zachęcamy także młodszych mężczyzn, by się badali i sprawdzali, czy nie mają raka prostaty – dodaje dr Skoneczna.Badania przeprowadzone w Danii wykazały, że osoby, które w przyszłości zachorują na raka prostaty, już w wieku 45 lat mają średni poziom PSA wyższy niż reszta populacji. – Dlatego już w tym wieku zalecamy wykonanie pierwszego badania PSA i określenie innych czynników ryzyka. Jeżeli bowiem w rodzinie pacjenta ktoś chorował w młodym wieku na agresywnego raka prostaty lub raka piersi, to już od czterdziestego roku życia, a czasem nawet wcześniej rekomendujemy badania sprawdzające – wyjaśnia dr Skoneczna.

Charakterystyka twardziny układowej
10.07.2020 02:00 Twardzina układowa jest groźną i nieuleczalną chorobą. Atakuje skórę, narządy wewnętrzne i naczynia krwionośne

Boehringer Ingelheim to firma farmaceutyczna, która szczególnym zainteresowaniem naukowym darzy choroby rzadkie, w których brakuje skutecznych terapii. Do takiej grupy należy twardzina układowa. Z okazji Światowego Dnia Twardziny, który 29 czerwca 2020 roku był obchodzony już po raz dziesiąty, firma wydała specjalny komunikat. Jego treść ma zwiększyć świadomość na temat choroby.

dr n. med. Leszek Marek Krześniak
08.04.2020 02:00 Dr n. med. Leszek Marek Krześniak: Dysbakterioza jelitowa to zagrożenie dla całego organizmu

- To zaburzenie równowagi między tzw. dobrymi a złymi bakteriami, bytującymi w przewodzie pokarmowym człowieka, przede wszystkim w jelicie cienkim i grubym. Każdy człowiek ma określony typ flory bakteryjnej, który jednak nie jest wielkością stała, może się zmieniać pod wpływem wielu czynników – diety, stylu życia, przyjmowanych leków, używek, stresu. Jeśli w jelitach nie ma przewagi bakterii chorobotwórczych, organizm sobie radzi, nie jest podatny na zachorowania. Do takich dobrych bakterii zaliczają się głównie szczepy Lactobacillus i Bifidobacterium.- Natomiast przewaga bakterii chorobotwórczych może prowadzić do wielu schorzeń całego organizmu, nie kojarzonych z przewodem pokarmowym, np. do chorób autoimmunologicznych – reumatoidalnego zapalenia stawów, tocznia, choroby Hashimoto.- Dysbakterioza jest dużym zagrożeniem dla wątroby. Jeśli w świetle jelita znajda się bakterie chorobotwórcze, jak np. Klebsiella pneumoniae, może dojść do ciężkich uszkodzeń tego narządu, bo bakterie te wytwarzają alkohol, który jest znaną trucizną dla wątroby. Podobnie jest, gdy w przewodzie pokarmowym zamiast bakterii dobrych, probiotycznych, rozwiną się drożdżaki, których produkty przemiany materii są toksyczne dla wątroby.- Wspomagać jelita możemy, spożywając produkty zawierające bakterie fermentacji mlekowej. Ale te ze sklepu są ich pozbawione, podobnie jak większość gotowych preparatów probiotycznych. To dlatego, chociaż wiele osób je spożywa czy przyjmuje gotowe probiotyki, nadal ma objawy dysbakteriozy. Najlepiej więc sporządzać samemu jogurty, ze świeżego, czystego mleka albo wspomagać się specjalnymi sorbentami krzemowymi, już dostępnymi na naszym rynku.