Żywienie dojelitowe. Szansa na normalne funkcjonowanie

Każdego dnia w polskich szpitalach hospitalizowanych jest kilkadziesiąt tysięcy pacjentów. Aż co trzeci z nich już w chwili przyjęcia jest niedożywiony. To dramatyczna statystyka, biorąc pod uwagę, że niedożywienie wpływa na wyniki terapii, gojenie się ran, odporność czy tolerancję farmakoterapii. Mimo to nawet 80 proc. chorych nie otrzymuje odpowiedniego leczenia żywieniowego. Tymczasem żywienie kliniczne – niezależnie od tego, czy prowadzone doustnie, dojelitowo czy pozajelitowo – jest integralnym elementem skutecznej terapii. I jest nie do przecenienia – o tym rozmawiali eksperci podczas konferencji prasowej marki Fresubin, producenta żywności leczniczej stosowanej w żywieniu dojelitowym.
- Żywienie kliniczne to nie „dodatek”, lecz pełnoprawny element leczenia
- Niedobory pokarmowe obniżają skuteczność farmakoterapii i zwiększają ryzyko powikłań
- Prawie 1/3 pacjentów w polskich szpitalach jest niedożywiona już w dniu przyjęcia
- Żywienie dojelitowe pozwala chorym pracować, podróżować i prowadzić aktywne życie
Czym jest żywienie kliniczne?
„Jedzenie” może mieć dwa znaczenia – jest czynnością przyjmowania pokarmu, ale i samym pożywieniem, które dostarcza białka, energii i składników odżywczych. Podobnie żywienie kliniczne ma dwa wymiary: oznacza zarówno wybór odpowiedniej drogi podaży u pacjentów, którzy nie mogą odżywiać się naturalnie, jak i dostarczenie kompletnych, standaryzowanych preparatów, pokrywających całe zapotrzebowanie organizmu.
Gdy pacjent choruje, musi się odżywiać. Nie zawsze jest to jednak możliwe w odpowiednim zakresie:
Zaczynamy od zwykłej, dobrze zbilansowanej diety. Kolejnym krokiem są preparaty doustne – specjalne odżywki, proszki czy napoje. Gdy pacjent nie może przyjmować pokarmów w ten sposób, stosujemy żywienie dojelitowe, a w ostateczności – pozajelitowe – mówiła dr n. med. Aleksandra Kupała, adiunkt PIB-NIO i kierownik Kliniki Diagnostyki Onkologicznej i Medycyny Paliatywnej oraz Działu Żywienia Klinicznego w Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie podczas konferencji prasowej marki Fresubin.
Żywienie dojelitowe polega na podawaniu składników odżywczych bezpośrednio do żołądka lub jelita przez zgłębnik albo gastrostomię. W praktyce wykorzystuje się tu tzw. diety przemysłowe – czyli specjalistyczne, standaryzowane mieszanki, bezpieczne i skuteczniejsze niż miksy przygotowywane z rozdrobnionych posiłków. Jeśli układ pokarmowy nie działa, sięga się po żywienie pozajelitowe, czyli podawaną dożylnie.
Człowiek bez jedzenia nie żyje, nie ma w tym żadnej filozofii. Żywienie poprawia tolerancję leczenia, wspiera gojenie ran i odporność, zwiększa szanse na powodzenie terapii – podkreśliła dr Kupała.
Przeczytaj też: Polski szpital jak restauracja. Tutaj to pacjenci decydują, co zjedzą
Jak wygląda życie z żywieniem dojelitowym?
Perspektywa żywienia dojelitowego zwykle budzi lęk wśród pacjentów. Jednak doświadczenia tych, którzy przeszli na taki sposób odżywiania, pokazują, że to realna szansa na normalność. Tę metodę stosuje np. pani Iwona Sławonowska, chora na chorobę Leśniowskiego-Crohna i zespół złego wchłaniania:
Zyskałam więcej energii, choroba nie jest tak agresywna, lepiej funkcjonuję na co dzień – opowiada.
Początkowo obawiała się, że nie pogodzi terapii z prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Dziś wie, że można normalnie żyć: pracować, podróżować, przejść tysiące kroków dziennie.
Preparaty podaje sobie sześć razy dziennie, korzystając ze specjalnej pompy umieszczonej w plecaku:
To nie jest ograniczenie, tylko narzędzie, które pozwala normalnie żyć – podkreśla.
Dawniej życie pani Iwony było pasmem niekończącego się bólu i cierpień wywoływanych uporczywymi wymiotami i biegunkami. Jej historia pokazuje, że żywienie dojelitowe nie jest wyrokiem, ale szansą na aktywne życie mimo przewlekłej choroby.
Przeczytaj też: Pierwszy taki zakład w Polsce. Milionom chorych łatwiej będzie walczyć o zdrowie

Skala problemu niedożywienia
Niedożywienie pozostaje ogromnym wyzwaniem w polskich szpitalach. Szacuje się, że 30 proc. pacjentów przyjmowanych do placówki już w dniu hospitalizacji ma objawy niedoborów, a przy wypisie niedożywiona jest nawet połowa chorych (stan pogłębia lęk, który pojawia się w wyniku hospitalizacji, często stany depresyjne, kiepska szpitalna dieta i trzymanie pacjentów - bez powodu, czyli np. do tomografii - przez wiele godzin na czczo).
Dr Kupała ostrzega, że niezamierzona utrata masy ciała to pierwszy sygnał alarmowy. A gdy pacjent nie otrzyma na czas leczenia żywieniowego, skutki są dramatyczne: osłabienie, powikłania, wydłużenie rekonwalescencji.
Jednym z powodów niedożywienia są zaburzenia połykania. Dr n. med. Magdalena Milewska, adiunkt w Zakładzie Dietetyki Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Warszawie, wyjaśnia:
Połykanie wykonujemy nawet 700 razy dziennie. Gdy mechanizm zawodzi, pojawia się ryzyko zachłystowego zapalenia płuc, niedożywienia i częstszych hospitalizacji. To problem, który w Unii Europejskiej dotyczy nawet 40 mln osób.
Przeczytaj też: Niepokojące sygnały raka przełyku. 10 objawów, które trzeba znać
Kiedy żywienie staje się terapią
Żywienie kliniczne staje się terapią, gdy pacjent nie jest w stanie pokryć zapotrzebowania białkowo-energetycznego zwykłą dietą. Wówczas dobiera się preparaty dopasowane do stanu zdrowia i potrzeb chorego. Kluczową rolę odgrywa białko – jeśli nie dostarczymy go wraz z dietą, organizm zaczyna czerpać je z mięśni. U pacjentów w stanie krytycznym może to oznaczać utratę nawet kilograma tkanki mięśniowej na dobę, a w konsekwencji – dramatyczne osłabienie.
Pacjent nie żyje tylko chorobą, ma swoje role do wypełnienia, jak każdy z nas. Wielu z nas pracuje, uczy się, prowadzi dom, kobiety rodzą dzieci – i choć jemy przez cewnik lub port, nie przez usta, to mamy taki sam apetyt na życie jak wszyscy inni – mówi Marek Lichota, prezes Stowarzyszenia Apetyt na Życie.
Żywienie kliniczne – przełom w medycynie
Nowoczesne leczenie żywieniowe rozwija się od lat 60. XX wieku. Dr n. o zdr. Krystyna Majewska z Poradni dla Chorych Żywionych Pozajelitowo i Dojelitowo w Warunkach Domowych SPSK w Warszawie przypomniała podczas konferencji, że to właśnie wtedy prof. Stanley Dudrick udowodnił możliwość utrzymania organizmu wyłącznie dzięki żywieniu pozajelitowemu. Polska była jednym z pierwszych krajów, które wprowadziły te metody.
Rozkwit żywienia klinicznego nastąpił w latach 70. – obok antyseptyki i antybiotyków uznano je za przełom w medycynie” – dodał Maciej Chmielowski, dyrektor zarządzający Fresenius Kabi Polska.
Dzięki pracy polskich pionierów, takich jak prof. Budzyński i prof. Pertkiewicz, powstały standardy leczenia i system finansowania przez NFZ. Dziś żywienie kliniczne nie jest terapią ostatniej szansy, lecz jednym z filarów skutecznego leczenia – tak samo niezbędnym jak tlen czy woda.





































