Psycholog ostro o udziale dzieci w kampaniach. "Poświęcenie własnego potomstwa"

Wieczór wyborczy Karola Nawrockiego miał być ukoronowaniem politycznej kampanii. Na scenie pojawiła się jego najbliższa rodzina, w tym siedmioletnia córka Kasia, która swoją dziecięcą radością przykuła uwagę kamer. Niestety – przykuła też uwagę hejterów. Skala nienawiści, jaka spadła na dziewczynkę, była porażająca. Psycholog dziecięcy mgr Igor Wiśniewski nie ma wątpliwości: odpowiedzialność za ten dramat ponoszą również rodzice.
"To jest po prostu wykorzystywanie dzieci"
Psycholog nie przebiera w słowach, mówiąc o uczestnictwu dzieci w wydarzeniach politycznych, takich jak wiece, kampanie czy wieczory wyborcze.
– To znana sztuczka socjotechniczna z kampanii prezydenckich w USA. Politycy wykorzystując dzieci w kampanii, próbują ocieplić swój wizerunek, zbudować autorytet. Natomiast, nazywając to po imieniu – to jest sharenting. To jest po prostu wykorzystywanie dzieci we własnym celu, bez świadomości konsekwencji, jakie może to przynieść – mówi Wiśniewski.
W ocenie eksperta, dziecko na politycznym wiecu staje się pionkiem w grze dorosłych, zupełnie nieświadome brutalnych mechanizmów, które mogą je skrzywdzić.

"Sharenting jest niebezpieczny – cholernie niebezpieczny"
Według psychologa, publikowanie wizerunku dzieci w kontekście politycznym to działanie wyjątkowo ryzykowne. Konsekwencje mogą być długofalowe i głębokie:
– Rodzice powinni mieć świadomość, że sharenting jest niebezpieczny – *cholernie niebezpieczny – ostrzega Wiśniewski.
Specjalista przypomina, że w internecie nic nie ginie. Filmik z wystąpienia Kasi Nawrockiej, opatrzony nienawistnymi komentarzami, może wrócić do niej za kilka lat, uderzając z pełną siłą w jej samoocenę.
– I to dziecko będzie miało kiedyś naście lat, dwadzieścia. I w którymś momencie trafi na filmik ze swoim udziałem z kampanii taty, pod którym przeczyta te komentarze. I owszem, winni będą hejterzy, ale winni będą też rodzice, którzy dopuścili do sytuacji publicznej ekspozycji własnych dzieci – podkreśla.

Czytaj także: To może spotkać córkę Nawrockiego. Psycholog jasno o skutkach hejtu
"Poświęcenie własnego potomstwa"
Wiśniewski jednoznacznie ocenia postawę polityków decydujących się na włączanie dzieci w kampanię wyborczą. Uważa, że nie wystarczy oburzać się na hejterów – trzeba też spojrzeć w lustro.
– Jeżeli politycy są gotowi na poświęcenie własnego potomstwa, chcąc być "tacy amerykańscy", to muszą być gotowi też na to, z czym to się wiąże. To nie jest tak, że próbuję wybielić kogokolwiek, kto rzucił kamieniem w tę dziewczynkę, bo dzieci po prostu nie można w ten sposób krytykować, ale winne są obie strony. Jeżeli nie jesteśmy w stanie zapewnić dzieciom bezpieczeństwa, nie powinniśmy ich w ten sposób wykorzystywać.
Wystąpienia publiczne to dla dorosłych element gry politycznej. Tymczasem dla dzieci to wkroczenie do jednego z najbardziej brutalnych światów. A jak to wygląda od strony prawnej?
W Polsce nie ma przepisów zakazujących udziału dzieci w kampaniach politycznych, choć jesteśmy stroną Konwencji o prawach dziecka. Co ciekawe, takie przepisy funkcjonują np. w Niemczech. Może warto pójść ich śladem? Nie wspominając o tym, by karać sprawców hejtu (w Korei Południowej grożą za to 3 lata pozbawienia wolności) i przede wszystkim… nauczyć się powstrzymywania od hejtu. Czytaj także: Taki ciężar Nawrocki nosił w dzieciństwie. Siostra wyznała bez ogródek



































