Dwa razy na emeryturę i wyższe świadczenie. ZUS wypłaca, a państwo traci miliardy

Jest taka luka prawna, która kosztuje państwo nawet 15 miliardów złotych rocznie, a korzystają z niej polskie emerytki. Okazuje się, że system emerytalny pozwala raz przejść na emeryturę, a potem… jeszcze raz. Efekt? Wyższe świadczenie, którego nikt nie odlicza od tego, co już wypłacono. Eksperci są zgodni: to ewenement na skalę światową.
- Kobieta może pobierać emeryturę od 60. roku życia, a w wieku 65 lat ZUS przelicza ją na nowo – korzystniej
- System działa tak, jakby wcześniej wypłacone pieniądze nigdy nie zostały pobrane
- Eksperci alarmują: luka jest legalna, ale bardzo kosztowna dla państwa
Dwa razy na emeryturę? Tak, i to całkiem legalnie
W polskim systemie emerytalnym istnieje niebywały mechanizm. Kobieta, która skończy 60 lat, może złożyć wniosek o emeryturę i zacząć ją pobierać. Jej świadczenie zostaje wtedy wyliczone na podstawie zgromadzonych składek i tzw. dalszego trwania życia – czyli liczby miesięcy, które statystycznie pozostały jej do przeżycia.
Ale – gdy kobieta osiąga wiek 65 lat, ZUS automatycznie przelicza jej emeryturę jeszcze raz – jakby nigdy wcześniej nie wypłacał jej żadnych pieniędzy!
To ewenement na skalę światową – mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą dr Tomasz Lasocki, wykładowca Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej.
W praktyce wygląda to tak, jakby kobieta przez pięć lat żyła z własnych oszczędności, które… wcale się nie zmniejszały. Bo ZUS przy drugim przeliczeniu nie uwzględnia, że przez 60 miesięcy wypłacał już świadczenia. Dlatego emerytura wyliczona po raz drugi jest znacznie wyższa.
Przeczytaj też: Przechodzisz na emeryturę? Te 2 badania są absolutnie konieczne. Nie odkładaj ich na później
"Polak jest trudnym pacjentem". Rozmowa z prof. dr hab. n. med. Robertem Gilem, prezesem PTK Uderzenia gorąca wybudzają w nocy. Organizm czuje się rano jak na kacuKorzystają kobiety z roczników 1949-1968
Z mechanizmu tego korzystają głównie kobiety urodzone między 1949 a 1968 rokiem, które w przeszłości zdecydowały się na Otwarte Fundusze Emerytalne (OFE). To właśnie dla nich przewidziany był automatyczny ponowny przelicznik w wieku 65 lat, po reformie emerytalnej i obniżeniu wieku emerytalnego dla kobiet.
System miał premiować dłuższą pracę, a teraz im szybciej przejdzie się na emeryturę, tym więcej można zyskać – zauważa dr Lasocki.
Przykład? Kobieta, która przeszła na emeryturę w wieku 60 lat i otrzymywała świadczenie w wysokości 2 tys. zł, po osiągnięciu 65. roku życia może mieć przeliczoną emeryturę na poziomie 2,6–2,8 tys. zł – mimo że przez pięć lat pobierała już wypłaty. Dla niej to duży zysk, ale dla państwa – potężny koszt.
Przeczytaj też: Nowe świadczenie wchodzi w życie. Wypłaty już od lipca 2025

Luka kosztuje miliardy, a ZUS… nic nie może
Skąd w ogóle wzięła się ta sytuacja? To konsekwencja kilku decyzji: obniżenia wieku emerytalnego kobiet do 60 lat oraz przepisów wprowadzonych podczas reformy systemu emerytalnego i OFE. Eksperci nie mają wątpliwości – luka jest realna i kosztowna.
Jak ostrzega dr Łukasz Wacławik z AGH, w przyszłości koszty tego rozwiązania mogą sięgnąć 10-15 miliardów złotych rocznie:
To wielkie niedopilnowanie, które nas wszystkich podatników będzie kosztować miliardy złotych. Ale oczywiście kobiety zyskają, i to dużo. Wystarczy tylko, że dostrzegą tę dziurę w systemie – mówi.
ZUS oficjalnie nie zabiera głosu, ale jak ustaliła „Gazeta Wyborcza”, urzędnicy przyznają nieoficjalnie, że obowiązuje ich prawo, a nie jego ocena czy zmiana. Przeliczają świadczenia według obowiązujących przepisów, i tyle.
Przeczytaj też: Nowe limity dorabiania do emerytury. Trzeba być czujnym
Źródło: Gazeta Wyborcza



































