Mięsożerna bakteria w wodzie i owocach morza. Lekarze przestrzegają

Coraz większe żniwo zbiera groźny patogen, który może wywołać poważne zakażenia i doprowadzić nawet do sepsy i martwicy. Określony został mianem „mięsożernej bakterii”. Infekcje pojawiają się najczęściej po kontakcie otwartych ran z wodą lub po spożyciu owoców morza, a ich przebieg bywa błyskawiczny i dramatyczny. Lekarze z USA – bo informacja, póki co, nie dotyczy Polski – ostrzegają, że wraz z ocieplaniem się klimatu zagrożenie związane z tym drobnoustrojem będzie narastać.
- Vibrio vulnificus nazywana jest mięsożerną bakterią, ponieważ może niszczyć tkanki i prowadzić do martwicy
- Do zakażenia dochodzi najczęściej po kontakcie otwartej rany z wodą morską lub spożyciu surowych owoców morza
- Śmiertelność w ciężkich przypadkach sięga nawet 20 procent
- Najbardziej narażone są osoby starsze, przewlekle chore i z obniżoną odpornością
- Zmiany klimatu sprawiają, że bakteria rozprzestrzenia się na nowe obszary
Nagły wzrost zakażeń i alarm lekarzy
Władze Luizjany (USA) poinformowały o gwałtownym wzroście liczby zakażeń bakterią Vibrio vulnificus. W tym roku potwierdzono tam już 26 przypadków, z czego pięć zakończyło się śmiercią. Dla porównania, dotychczas średnio odnotowywano około dziesięciu infekcji i jeden zgon rocznie.
„To wyjątkowo groźny patogen, którego rozwój powinniśmy wiązać z coraz cieplejszymi wodami przybrzeżnymi” – podkreślają lekarze z lokalnych ośrodków zdrowia.
Na terenie całych Stanów Zjednoczonych co roku diagnozuje się od 150 do 200 przypadków zakażeń. Najwięcej zachorowań wykrywanych jest w stanach położonych nad Zatoką Meksykańską – Teksasie, Luizjanie, Missisipi, Alabamie i na Florydzie. Zdarza się jednak, że ogniska infekcji pojawiają się także na bardziej północnych odcinkach wschodniego wybrzeża.
Przeczytaj też: Groźna bakteria w sieci wodociągowej. Tysiące ludzi bez wody pitnej

Dlaczego ta bakteria jest tak groźna?
Vibrio vulnificus należy do najbardziej niebezpiecznych przedstawicieli rodzaju Vibrio. Zakażenie może przebiegać gwałtownie – od wystąpienia gorączki i dreszczy, przez zmiany skórne, aż po sepsę i martwicę tkanek. Śmiertelność w ciężkich przypadkach sięga nawet 20 procent.
Najbardziej narażone są osoby starsze, pacjenci z chorobami przewlekłymi (takimi jak cukrzyca, marskość wątroby, choroby nerek) oraz osoby z osłabioną odpornością. Lekarze ostrzegają, że nawet niewielki kontakt otwartej rany z wodą morską może zakończyć się dramatycznie.
„To nie jest drobnoustroj, którego można lekceważyć. Zakażenie postępuje bardzo szybko, a skuteczność leczenia zależy od natychmiastowej interwencji medycznej”.
Przeczytaj też: Są napakowane pasożytami. A Polacy jedzą na potęgę jak najlepsze frykasy
Rozprzestrzenianiu się bakterii sprzyjają zmiany klimatu
Bakterie Vibrio rozwijają się w ciepłych, słonych i płytkich wodach przybrzeżnych. Dotąd zagrożenie koncentrowało się w rejonach Zatoki Meksykańskiej, ale coraz wyższe temperatury oceanów powodują, że Vibrio vulnificus pojawia się na coraz większych obszarach, także w północnych stanach USA czy w rejonach Europy.
Eksperci łączą wzrost liczby zakażeń z globalnym ociepleniem. Cieplejsze morza to idealne środowisko do namnażania się patogenów, a okres ich aktywności wydłuża się z kilku tygodni do kilku miesięcy w roku. To oznacza, że ryzyko kontaktu z bakteriami w wodzie i owocach morza stale rośnie.
Jak dochodzi do zakażenia i jak się chronić?
Do infekcji Vibrio vulnificus najczęściej dochodzi na dwa sposoby:
- poprzez kontakt otwartej rany z wodą morską lub mułem
- po spożyciu surowych lub niedogotowanych owoców morza, zwłaszcza ostryg
Objawy infekcji mogą pojawić się już po kilkunastu godzinach od zakażenia. W najcięższych przypadkach pacjenci wymagają hospitalizacji, antybiotykoterapii, a niekiedy także zabiegów chirurgicznych.
Specjaliści radzą unikać kąpieli w morzu w przypadku ran czy zadrapań oraz zrezygnować z jedzenia owoców morza w postaci surowej.
„Najprostsza profilaktyka to przestrzeganie zasad higieny i ostrożność przy przygotowywaniu posiłków. Gotowanie skutecznie zabija bakterie, ale surowe ostrygi pozostają jednym z najczęstszych źródeł zakażeń” – przypominają lekarze.
Źródła: CDC, WHO, Louisiana Department of Health, Journal of Infectious Diseases




































