Wyszukaj w serwisie
#PrawoiZdrowie choroby profilaktyka problemy cywilizacyjne żywienie zdaniem lekarza uroda i pielęgnacja dziecko
Pacjenci.pl > Problemy cywilizacyjne > Poznań. Dramat pacjentów w hospicjum. "Pampersy zmienia się tylko trzy razy na dobę"
Wiktoria Wihan
Wiktoria Wihan 03.06.2025 15:04

Poznań. Dramat pacjentów w hospicjum. "Pampersy zmienia się tylko trzy razy na dobę"

Kontrowersje w poznańskim hospicjum
Fot. Shutterstock/nimito

Nie od dziś wiadomo, że hospicjum to miejsce, w którym pacjenci wymagają specjalnego traktowania. Powinno być oazą spokoju i opieki dla osób ciężko chorych, które przygotowują się na najgorsze. Tymczasem znany polski dziennik donosi o skandalicznych warunkach panujących w jednym z poznańskich ośrodków opieki. Zamknięte okna, duszący zaduch i brak podstawowej troski — to oskarżenia, które stronę hospicjum kierują rodziny pacjentów. Co tak naprawdę dzieje się za zamkniętymi drzwiami placówki?

Kontrowersje wokół poznańskiego hospicjum. Fatalne standardy opieki

Hospicjum to miejsce przeznaczone dla nieuleczalnie chorych osób, często znajdujących się w terminalnym stadium choroby, którym nie można już pomóc leczeniem przyczynowym. Celem zakładów opiekuńczo-leczniczych nie jest więc wyleczenie pacjenta, a zapewnienie mu jak najwyższej jakości życia w ostatnich tygodniach lub miesiącach życia. Mając to na względzie, warunki, które panują hospicjum, powinny być przede wszystkim godne. Tymczasem do mediów dotarły kontrowersyjne informacje o sytuacji zakładu opiekuńczo-leczniczego “Aegis” w Poznaniu. 

“Gazeta Wyborcza” ujawniła szokujące kulisy tego, jak pacjenci mieli być traktowani w tym miejscu, a także w jakich warunkach przyszło im przebywać. Wspomniana placówka mieści się w zaadaptowanym budynku po dawnym markecie, a na piętrze urządzono pokoje dla pensjonariuszy. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że wiele pomieszczeń, w których przebywają pacjenci, nie spełnia nawet podstawowych standardów — w części okien brakuje klamek, a niektóre są zabite gwoździami, co uniemożliwia wietrzenie sal. 

A to dopiero początek naruszeń, o których odnosi “Wyborcza”. 

Polecamy: Pracuje w hospicjum. Zdradza, co mówią ludzie przed śmiercią

Od 15 maja rewolucja w kolejkach do lekarzy. Przychodnie muszą się dostosować Child alert odwołany. Patrycja odnaleziona, wiemy co się działo

Szokujące warunki w hospicjum w Poznaniu

Śledztwo dziennikarzy “gazety Wyborczej” wykazało, że rodziny pacjentów przebywających w zakładzie opiekuńczo-leczniczym “Aegis” w Poznaniu kierują ku placówce szereg zarzutów. Jedna z mieszkanek Poznania, pani Inga, opowiedziała o pobycie swojej babci w ośrodku: 

Jeszcze nie zaczęły się na dobre upały, a tu już jest nie do wytrzymania. Do tego chorym pampersy zmienia się tylko trzy razy na dobę, taki podobno jest limit, więc nietrudno wyobrazić sobie zapachy. Kiedy babcia się tam znalazła, pielęgniarki zamykały drzwi, żeby nie śmierdziało im w kąciku korytarza, gdzie jedzą śniadanie. Po naszych naciskach babcia została przeniesiona do pokoju z oknem. Ale chodzi mi też o innych pacjentów – tłumaczyła kobieta w rozmowie z "Wyborczą".

To, co budzi największe wątpliwości w tej sprawie, to fakt, że pomimo negatywnej kontroli Narodowego Funduszu Zdrowia oraz zarzutów prokuratorskich wobec właścicielki placówki, działalność zakładu nie została wstrzymana. Wręcz przeciwnie, nowi pacjenci nadal są przyjmowani. Okazuje się, że problemy placówki „Aegis” trwają już od kilku lat. W lipcu 2022 roku, gdy działała jako Klinika Seniora — prywatny dom opieki — pogotowie zabrało stamtąd pięciu pacjentów z objawami odwodnienia i zaburzeń świadomości. Ratownicy wskazywali na upał i zaduch, z kolei właściciele tłumaczyli to odczynami poszczepiennymi przeciw Covid-19. Teraz, w tym samym miejscu i pod zarządem tych samych właścicieli, działa Pielęgniarski Ośrodek Opieki Długoterminowej i Hospicyjnej „Aegis”.

Przeczytaj też: Lubin. Dramat w hospicjum. Pielęgniarka truła pacjentów

Zamknięte okna w poznańskim hospicjum — co na to urząd?

Właściciele hospicjum odpierają zarzuty, tłumacząc się “roszczeniowymi postawami rodzin niektórych pacjentów”. Przykładowo, nie widzą oni problemu w zabitych gwoździami oknach, a nawet twierdzą, że takie rozwiązania są właściwe. 

Ludzie nie znają przepisów. Obowiązujące rozporządzenie Ministra Zdrowia mówi o tym, że w ZOL-ach okna nie powinny się otwierać z uwagi na bezpieczeństwo podopiecznych, bo pacjenci często mają demencję i w związku z tym są nieprzewidywalni. Nie raz się przecież słyszy, że pacjent przez okno wyskoczył – mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" właściciel obiektu, Adrian Łodziak.

Zapewnił również, że wentylacja w budynku jest właściwa. 

W odpowiedzi na te argumenty autorka tekstu zapytała w urzędzie wojewódzkim, czy faktycznie obowiązują przepisy, na które powołuje się właściciel placówki. Rzeczniczka urzędu, Nina Swarcewicz, zdementowała twierdzenia właścicieli placówki:

Żaden przepis nie mówi o tym, że w ZOL-ach okna muszą być zabezpieczone przed otworzeniem ich przez pacjentów. Taki zapis dotyczy tylko oddziałów psychiatrycznych i dziecięcych.

Tymczasem placówka była już wielokrotnie kontrolowana przez urzędników i NFZ, co kończyło się poważnymi zastrzeżeniami i nawet karą 200 tys. zł. Mimo to właściciele bronią standardów ośrodka, twierdząc, że pacjenci osiągają poprawę zdrowia i mogą wracać do domów. Jednocześnie zarzucają rodzinom pacjentów roszczeniowość i niewłaściwe zachowanie:

To są osoby bezczelne i pozbawione kultury. Przyłapałam córkę pani Agnieszki, jak chodziła po innych pokojach. A potem pacjentom rzeczy giną. Zresztą z tą rodziną od samego początku były problemy – twierdziła właścicielka placówki w rozmowie z “Wyborczą”. 

Zobacz też: Pracownica hospicjum zdradziła, czego ludzie żałują tuż przed śmiercią

Właścicielka hospicjum z zarzutami

 “Wyborcza” podaje, że właścicielka ośrodka "Aegis" usłyszała zarzut z art. 160 kodeksu karnego, dotyczący narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Akt oskarżenia został przedstawiony 24 stycznia 2024 roku. Sama właścicielka twierdzi, że sprawa dotyczy jednak pacjenta sprzed kilku lat i jest elementem nagonki na placówkę.

Sprawa ośrodka „Aegis” budzi poważne wątpliwości i oburzenie — zarówno ze względu na warunki, w jakich przebywają pacjenci, jak i na wcześniejsze kontrole zakończone karami czy prokuratorskie zarzuty wobec właścicielki. Mimo licznych zastrzeżeń i krytyki ze strony rodzin chorych oraz urzędników, placówka wciąż funkcjonuje i ma podpisany kontrakt z NFZ. Jak potoczą się dalsze losy tej sprawy — pokażą kolejne miesiące, ewentualne decyzje prokuratury i działania instytucji nadzorujących.

 

Źródło:

  • fakt.pl
  • gazetawyborcza.pl