Przed dziesięcioma laty Amy Poole urodziła syna, do którego szybko przylgnął przydomek „Pinokio”. Autorzy krzywdzącego przezwiska twierdzili, że pasuje do dziecka jak ulał ze względu na nos chłopca. Matka dziecka przez lata mierzyła się z przykrymi komentarzami. Teraz chłopiec już tak nie wygląda.Nowo narodzone dzieci dotykają przeróżne wady. W wielu przypadkach objawiają się również przez wygląd. A okrucieństwo ludzi często nie ma granic. Są wyśmiewane zarówno przez rówieśników, jak i dorosłych. Warto w takich sytuacjach reagować na krzywdę i nie przechodzić obojętnie, zezwalając na nieuprzejme zachowanie.
Bostonki szczególnie rodzice małych dzieci, wśród których choroba ma w ostatnim czasie szczególne używanie. Katarzyna Woźniak, lekarka znana w sieci pod nazwą "Mama i stetoskop" opublikowała wideo, w którym opowiedziała o wysypie choroby i tym, jak sobie z nią radzić. Na bostonkę najczęściej chorują dzieci do 5. roku życia, jednak nie oznacza to, że nie mogą zachorować na nią również dorośli. Jest to choroba zakaźna wywoływana przez enterowirusy, głównie wirusa Coxsackie A16, która przenosi się drogą kropelkową. Kiedy zaraża się bostonką i jakie są jej objawy? Odpowiadamy.
Ministerstwo Edukacji ogłosiło priorytety, jakie stawia sobie na nowy rok szkolny. Na pierwszym miejscu tej listy znalazła się edukacja prozdrowotna w szkole. Drugie to kształtowania postaw społecznych i patriotycznych, a podium zamyka troska o zdrowie psychiczne uczniów.Tych celów jest jednak więcej. Ważny dokument resortu wskazuje także inne ważne obszary do zrealizowania przez kuratorów oświaty polityki edukacyjnej państwa, w szczególności zadań z zakresu nadzoru pedagogicznego.
Małgorzata Rawa z Inicjatywy Wschód oraz Marta Lempart ze Strajku Kobiet gościły u Jacka Pałasińskiego w podcaście portalu naTemat "Allegro ma non troppo". Kobiety opowiedziały tam o swoim nowym projekcie dotyczącym aborcji – chcą, aby aborcja była bezpłatna dla Polek na terenie całej Unii Europejskiej, a państwa, które ją zapewniają, otrzymywały z UE specjalne dotacje.
Już niedługo wakacje i wiele dzieciaków wyjedzie w góry, na Mazury lub nad morze – na kolonie. Ale, jak wiadomo, nie wszystkie. Nie każdą rodzinę stać na takie rozrywki. Niektóre dzieci mogą jednak liczyć na dofinansowanie kolonii, choć nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Jakie warunki trzeba spełnić? Kto może otrzymać 1200 zł na kolonie dla dziecka?
Ministerstwo Edukacji Narodowej pracuje nad kolejnymi zmianami w szkołach. Pojawiła się propozycja zwiększenia liczby dzieci w klasach integracyjnych. Mogłoby to ułatwić dyrektorom szkół sytuację, w której dziecko z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego nie otrzymałoby promocji do następnej klasy.Zgodnie z obowiązującymi przepisami, w klasie integracyjnej może być maksymalnie 20 dzieci, w tym 5 z orzeczeniem. Ideą takich klas jest stworzenie warunków, w których naturalnie może następować proces integracji dzieci z niepełnosprawnościami z pozostałymi uczniami.
Czas oczekiwania na nowego członka rodziny jest szczególny dla całej rodziny. Mamie, tacie i dziadkom towarzyszy radość i ekscytacja. Ale dla starszego rodzeństwa ten czas wcale nie musi być szczególnie szczęśliwy.Cała rodzina stara się zainteresować malucha pojawieniem się dzidziusia w domu. I przygotować go na to, że będzie to duża zmiana. Czasami jednak to właśnie te rozmowy sprawiają, że jego nastawienie do młodszego rodzeństwa jest coraz gorsze.
Osoby gnębione w dzieciństwie mogą żyć krócej, a doświadczenie znęcania się w wieku dziecięcym pogarsza dobrostan psychiczny, ale nie tylko. Tak wskazali brytyjscy naukowcy w najnowszych badaniach. Zdaniem badaczy, trzeba skupić się na tym, by zapobiegać zjawisku gnębienia najmłodszych.Niepokojące dane płyną również z Polski, bo 79. proc. nastolatków i dzieci w wieku 11-17 lat przynajmniej raz w życiu doświadczyło przemocy. Krzywdy najczęściej doświadczają ze strony rówieśników, ale również dorosłych osób.
Przedszkola mogą ustalać własne zasady dotyczące drzemek, spędzania czasu przez dzieci i wyżywienia. Oczywiście w pewnym zakresie jest to regulowane prawnie, jednak mają dużą swobodę.W jednym z przedszkoli jednak wprowadzone zasady wydają się co najmniej kontrowersyjne. Zwłaszcza te, które dotyczą sposobu podawania posiłków i jedzenia.
Do naszej redakcji napisała pani Wiesława. W swojej wiadomości opowiedziała o życiu z synem chorym na schizofrenię i o tym, jak poradziła sobie z diagnozą. Oto jej wzruszająca, a zarazem przerażająca historia. Zostańcie z nami.
Na porodówkę w Nowym Sączu przyjechała pijana kobieta. Noworodek miał we krwi promil alkoholu. Lekarze walczą o jego życie. Wiesz, że picie w ciąży naraża płód na zespół FAS? Dziecko, a potem już dorosły będzie miał charakterystyczną, lekko zdeformowaną twarz.Sprawą zajmuje się prokuratura, a pijanej matce zostaną postawione zarzuty. Za narażenie życia i zdrowia dziecka grozi jej do 5 lat więzienia. Materiały zostały już przekazane lokalnej prokuraturze. Co będzie z dzieckiem? I czym grozi picie w ciąży i jak wygląda FAS - alkoholowy zespół płodowy?
Szkoły mają być otwarte także po zajęciach oraz w weekendy. Wszystko po to, by zaktywizować młodzież pod kątem sportowym. A to w ramach programu "Aktywna szkoła”, który ma sprawić, że szkolna infrastruktura sportowa będzie dostępna nie tylko dla uczniów i nie tylko podczas lekcji. Zresztą, nie tylko młodzież. Z sali gimnastycznej czy szkolnego boiska mogą korzystać również dorośli. Trzeba “ruszyć” trochę Polaków, zachęcić do uprawiania sportu. ”Nadwaga, otyłość, wady postawy, choroby cywilizacyjne to problemy, z którymi się mierzymy” – powiedział Minister Sportu i Turystyki, Sławomir Nitras.
Pamiętacie te zdjęcia, na których pojawiał się efekt czerwonych oczu, po użyciu lampy błyskowej? Nie wyglądał on za dobrze i często psuł rodzinne fotografie. Jak się okazuje, czerwone oczy na fotografiach mogą być dość ważnym sygnałem naszego zdrowia. Temu efektowi przyjrzeli się ostatnio specjaliści z Amerykańskiej Akademii Okulistyki.Wnioski, które przedstawili, mogą wielu zmartwić. Znaczenie ma nie tylko to, czy efekt jest widoczny na zdjęciach, ale również fakt, w którym oku czerwony błysk się pojawia.
Od kwietnia 2024 roku w polskich szkołach ma nie być prac domowych. Jedni się cieszą, inni wołają o pomstę do nieba, bo jak się będą uczyć, co zrobią z wolnym czasem? Patrzymy na tę zmianę, jak na wielki przewrót, coś, co albo odmieni losy naszych dzieci na lepsze, albo przeciwnie - uczyni z nich nierobów.Mam dwoje dzieci w szkole podstawowej, w której po powrocie z ferii zimowych na uczniów czekała niespodzianka. Już teraz prace domowe - w rozumieniu klepania przykładów, czy rozwiązywania zadań w zeszytach ćwiczeń - przestają mieć prawo bytu. Zamiast spierać się o to, co bezpośrednio nas nie dotyczy, zapytałam dzieci, co brak prac domowych zmieni w ich życiu.
Ministra edukacji w rozmowie z Newsweekiem mówi wprost - program polskich szkół idzie pod skalpel. Mniej będzie nie tylko religii, ale też polskiego, historii czy fizyki. Słowa Nowackiej oburzyły wielu ekspertów."Jeżeli poważnie chcemy podejść do zmiany w edukacji, priorytetem musi być dla nas doprowadzenie do takiej sytuacji, w której szkoła stanie się miejscem na równi pożytecznym, jak przyjaznym" - mówi w pierwszym wywiadzie na nowej funkcji Ministra Edukacji Barbara Nowacka.
Światowa Organizacja Zdrowia żąda od Chin wyjaśnień w sprawie wzrostu zachorowań wśród dzieci na choroby układu oddechowego. Pojawiły się doniesienia o tego rodzaju przypadkach na północy i kraju. Przyczyny wciąż są nieznane. Ile dzieci trafiło do szpitala?
Farmakologiczne leczenie choroby stłuszczeniowej wątroby to tylko jedna z możliwości. Stosowanie tego rodzaju terapii jest wskazane dopiero wtedy, gdy choroba się rozwinie. Jednak zanim to nastąpi, można ją leczyć w naturalny sposób. Na czym to polega? Wyjaśniamy. O odpowiedź poprosiliśmy dr med. Pawła Rajewskiego, Profesora i Rektora Wyższej Szkoły Nauk o Zdrowiu.
- Po pierwsze, taka informacja powinna być dostosowana do wieku małego pacjenta. Po drugie, aby poinformować dziecko o stanie jego zdrowia i dalszym postępowaniu w chorobie, potrzebna jest zgoda rodziców, a to w praktyce bardzo różnie wygląda. Dziecko ma prawo wiedzieć, co się z nim dzieje i często jest tak, że to ono wykazuje się większym rozsądkiem niż jego opiekunowie, do których oczywiście pełna, rzetelna informacja powinna trafić przed wszystkim.- Czy jednak trafia? Niejednokrotnie spotkała się Pani w swojej Klinice z rodzicami, którzy zabierali dzieci, w trakcie terapii, bo przestali wierzyć w jej skuteczność, a uwierzyli jakiemuś zielarzowi czy innemu „ekspertowi” …- Niestety medycyna alternatywna często wygrywa z tą opartą na faktach, bo wydaje się lepsza, skuteczniejsza i bez skutków ubocznych. Tylko że to nieprawda. Ja rzetelnie wyjaśniam, że dajemy chemię, która może być szkodliwa, że dajemy radioterapię, która może dać powikłania. Staramy się tak ustalać schemat leczenia, żeby te skutki były jak najmniejsze, ale nie w każdym przypadku jest to możliwe. Moje dotychczasowe doświadczenia pokazują, że dzieci, których rodzice zdecydowali o przerwaniu leczenia, wracają. I czasami jest już za późno na wyleczenie, które byłoby możliwe, gdyby pozostały na oddziale. Niektórzy rodzice podają dzieciom na własną rękę jakieś preparaty, o których słyszeli, że skutecznie lecą z raka. A my potem się zastanawiamy, dlaczego coś jest nie tak z prowadzoną przez nas terapią…- Zainicjowała Pani spotkania z rodzicami chorych dzieci, coś w rodzaju zebrań w szkole, które mają na celu przekazanie im dokładnych informacji dotyczących choroby i procesu leczenia, rozwianie ich wątpliwości, szczególnie wobec tego, co wyczytali w internecie. A mimo to wielu nadal woli zaufać szarlatanom…Czy można to jakoś zmienić?- To nie jest proste. Mamy bardzo ograniczone możliwości, żeby walczyć z decyzją rodziców, którzy maja negatywny stosunek do tzw. konwencjonalnej medycyny. Często ani rozmowy, ani dostępne możliwości prawne (np. poinformowanie należytych organów o zaistniałej sytuacji) nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Czas procedur nierzadko jest zbyt długi, co wpływa niekorzystnie na rokowanie pacjenta. Sądzę, że dużo lepszym sposobem na przekonanie rodziców, że najlepsza dla dziecka terapia to terapia oparta na rzetelnej wiedzy, byłyby głośno opowiedziane przez rodziców prawdziwe historie tych dzieci, które straciły szansę, bo ich opiekunowie zawierzyli szarlatanom.
Jest wiele objawów, towarzyszących temu zespołowi, stąd też jego nazwa – „wieloukładowy” i stąd trudności z postawieniem właściwej diagnozy. Najbardziej charakterystyczne to bardzo wysoka gorączka, zapalenie spojówek, wymioty, biegunka, silny ból brzucha (może sugerować zapalenie wyrostka robaczkowego), wysypka przypominająca rumień, ale najgroźniejszą jest ostra niewydolność sercowo-naczyniowa.Objawy nasilają się tak szybko, że stan dziecka błyskawicznie się pogarsza. Jak to określił ojciec jednego z dzieci dotkniętych PIMS – „W jednej chwili z dziecka uciekło 95 proc. życia!”.- Dlatego trzeba bić na alarm – ostrzega immunolog dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej. – Dzisiaj dziecko ze zmianami skórnymi, z zapaleniem spojówek i z gorączką powinno być traktowane od razu jako potencjalny pacjent z zespołem pocovidowym, żebyśmy nie podawali w ciemno antybiotyków, które w tej chorobie nic nie pomogą, a opóźnią właściwe leczenie.W leczeniu PIMS stosuje się dożylnie immunoglobuliny oraz sterydy. Obecnie w polskich szpitalach przebywa ok. 100 dzieci z PIMS, lekarze obserwują jednak wzrost przypadków. Okazuje się, że pocovidowy wieloukładowy zespół zapalny występuje nie tylko u dzieci, ale i u dorosłych. Został on określony jako MIS-A (Multisystem Inflammatory Syndrome in Adults). Jak więc widać, ta choroba, COVID-19 nie kończy się na wypisie ze szpitala, coraz częściej mamy do czynienia z zespołami pocovidowymi, które mogą okazać się dużo groźniejsze niż samo zakażenie SARS-CoV-2.