Wizyta u kręgarza skończyła się dramatem. Lekarze nie rozpoznali udaru po zabiegu
Miał 24 lata i był zdrowym młodym mężczyzną. Czuł dyskomfort w szyi, więc poszedł do kręgarza. Wizyta, która miała przynieść ulgę, skończyła się jednak dramatem. Jonathan Buckelew doznał udaru pnia mózgu. Jest całkowicie sparaliżowany, ale przytomny. Eksperci biją na alarm: bądźmy naprawdę ostrożni, kiedy decydujemy się na podobne zabiegi.
- Jonathan Buckelew doznał udaru po zabiegu u kręgarza i od 10 lat jest spraliżowany
- Sąd przyznał jego rodzinie 75 mln dolarów odszkodowania
- Lekarze ostrzegają: manipulacje kręgosłupa szyjnego mogą prowadzić do ciężkich powikłań
Wizyta, która zmieniła wszystko
Jonathan Buckelew z Georgii (USA) miał zaledwie 24 lata, gdy w 2015 roku wybrał się do kręgarza na rutynowy zabieg. Wkrótce po manipulacji na szyi doszło do udaru pnia mózgu – jednej z najcięższych postaci udaru, która może skutkować tzw. zespołem zamknięcia (locked-in syndrome). To stan, w którym pacjent pozostaje świadomy i przytomny, ale nie może poruszać żadną częścią ciała z wyjątkiem oczu.
Buckelew trafił do szpitala, jednak przez kilkanaście godzin nie rozpoznano u niego udaru. W efekcie nie wdrożono odpowiedniego leczenia, a uszkodzenia mózgu okazały się nieodwracalne.
Ten przypadek jest tragiczny, bo całkowite paraliżowanie Jonathana i jego uszkodzenie mózgu były możliwe do uniknięcia – skomentował jego adwokat Lloyd Bell.
Dziś, po upływie dekady od tego tragicznego wydarzenia, Jonathan wciąż jest całkowicie sparaliżowany. Jego dom został przystosowany do intensywnej opieki nad pacjentem, a najbliżsi muszą go pielęgnować.
Chce żyć, chce działać, ale są dni, gdy mówi: "odłączcie mnie" – wyznał w rozmowie z CBS jego ojciec.
Przeczytaj też: 24-latka prawie umarła na zawał. Reanimacja trwała ponad 30 minut
"Polak jest trudnym pacjentem". Rozmowa z prof. dr hab. n. med. Robertem Gilem, prezesem PTK Uderzenia gorąca wybudzają w nocy. Organizm czuje się rano jak na kacuOdpowiedzialność lekarzy
Rodzina Jonathana zdecydowała się pozwać zarówno kręgarza, jak i lekarzy ze szpitala, którzy nie rozpoznali udaru na czas. Sprawa trafiła do sądu, który przyznał poszkodowanemu rekordowe odszkodowanie – aż 75 mln dolarów. 40 mln z tej kwoty zasądzono od lekarza pogotowia i radiologa za rażące zaniedbania w diagnostyce. Pozostała część przypadła kręgarzowi.
Sprawa Buckelewa stała się jednym z najgłośniejszych przypadków powikłań po terapii chiropraktycznej. Jego dramat pokazuje dobitnie, jak wielkie ryzyko może nieść nawet z pozoru prosty, rutynowy zabieg. Trudno opisać to, co przeżywa w ostatnich latach rodzina Jonathana:
Przeczytaj też: Po czym poznać, że ktoś ma udar? Pojawią się trzy typowe objawy
Lekarz ostrzega przed ryzykiem
Do sprawy odniósł się m.in. dr Krzysztof Pujdak, kardiolog interwencyjny, który przestrzegł przed możliwym zagrożeniem neurologicznym związanym z chiropraktyką. Na swoim profilu na portalu X wyjaśnił, że:
Zespół zamknięcia (locked-in-syndrome, LIS) to rzadki stan neurologiczny spowodowany zazwyczaj udarem pnia mózgu – pacjent jest w pełni przytomny i zachowuje świadomość, ale nie może poruszać niemal żadną częścią ciała, poza pionowym ruchem oczu i mruganiem.
Jak zaznaczył dr Pujdak, istnieje związek między chiropraktyką a ryzykiem udaru:
W rzadkich przypadkach manipulacja kręgosłupa szyjnego może prowadzić do rozwarstwienia tętnicy kręgowej, co bywa przyczyną udarów tylnej części mózgu, w tym udarów pnia mózgu prowadzących do objawów typowych dla LIS. Istnieją udokumentowane podobne przypadki: ciężkie powikłania, a nawet zgony po zabiegach tej samej natury.
Jego słowa kończą się jasnym wnioskiem:
Choć większość wizyt u chiropraktyka odbywa się bez powikłań, to manipulacje kręgosłupa szyjnego niosą ze sobą ryzyko udaru – rzadkie, ale poważne.
Zatem, zanim zdecydujemy się na jakąkolwiek interwencję w obrębie kręgosłupa, warto dobrze rozważyć potencjalne ryzyko – bo skutki mogą być nieodwracalne.
Przeczytaj też: "Lex szarlatan" - bat na szemranych uzdrowicieli. RPP i prezes NRL chcą z nimi walczyć
Źródła: CBS, X
