Niewiarygodne, co ludzie zrobili z trumną. Balsamistka czegoś takiego nie widziała

Ceremonie pogrzebowe potrafią być niezwykle poruszające i pełne osobistych gestów. Niektóre z nich wykraczają poza to, co uznajemy za „typowe” pożegnanie. Balsamistka Weronika Bachorska w rozmowie na kanale (Nie)oczywiste opowiedziała o sytuacjach, które na zawsze zapadły jej w pamięć.
Trumna jak ostatni list
Jednym z najbardziej wzruszających pożegnań, które zapamiętała Weronika, była ceremonia z udziałem trójki dzieci. Ich tata zmarł w młodym wieku po chorobie nowotworowej. Rodzina zdecydowała się na kremację, ale zanim do niej doszło, dzieci mogły podejść do trumny i ozdobić ją własnoręcznie.
– „Mogły wziąć kredki, mogły wziąć farby i po tej właśnie trumnie, która i tak będzie szła do kremacji, mogły dać po prostu ostatni raz tacie coś od siebie” – wspomina.

– „Pamiętam, że były inicjały całej rodziny, serduszka, słoneczka – różnego rodzaju bazgrołki. Jedno z dzieci miało chyba osiem lat”.
Zdarza się, że do trumny wkładane są również przedmioty codzienne: książki, krzyżówki, różaniec, czasem ulubione piwo czy okulary. Jak mówi Weronika: „Można dać wszystko. Zdarzało się nawet dawać kosmetyki, jeśli ktoś lubił się malować”.
Przeczytaj też: Kremacja wodna to najnowsza forma pochówku. Budzi kontrowersje wśród Polaków
Niszczy układ nerwowy, truje dzieci i zwierzęta, przyciąga kleszcze. Ten krzew jest w prawie każdym ogrodzie Jaki procent osób wychodzi z uzależnienia od hazardu? Statystyki pokazują trudną prawdęBalsamacja – konserwacja ciała od środka
Balsamacja to wciąż mało znana w Polsce procedura, choć jej znaczenie w pracy z ciałem zmarłego jest ogromne. W odróżnieniu od tanatokosmetologii, która działa powierzchownie – makijaż, włosy, ubiór – balsamista pracuje chirurgicznie, od środka.
– „My jako balsamiści działamy na bazie płynu z formaliną. Wprowadzamy go przez tętnice, najczęściej szyjną. Działamy już od wewnątrz” – tłumaczy Weronika. – „To sprawia, że ciało nie gnije, tylko potocznie się kruszy”.
Balsamacja bywa nieoceniona, gdy pogrzeb trzeba opóźnić z przyczyn rodzinnych, organizacyjnych lub formalnych.
– „Ciało po tygodniu od zgonu wygląda już znacznie gorzej. Pojawiają się ciemne plamy opadowe, które trudno ukryć. Dzięki balsamacji ciało wygląda lepiej, a ryzyko sanitarne maleje”.
– „Ja zawsze mówię, że to jest taka dezynfekcja od środka. Zabezpieczamy krew substancją, która eliminuje bakterie” – dodaje.
Mimo zalet balsamacja w Polsce wciąż jest rzadkością. – „Ludzie często pytają: ‘Ale po co? Przecież do piachu’. Nie są jeszcze oswojeni nawet z tym, że zmarłą osobę można umyć, uczesać, pomalować – a co dopiero balsamować”.
Przeczytaj też: Czy zabierać dziecko na pogrzeb? To trudna decyzja dla wielu rodziców
Śmierć nie jest ładna
Choć efektem pracy balsamistki często jest ciało wyglądające spokojnie i godnie, sama śmierć rzadko kiedy jest estetyczna. Ciała przyjeżdżają z plamami opadowymi, otwartymi ustami, przykurczami kończyn. To nie są obrazy, które łatwo zapomnieć.
– „Ciało jest naprawdę zimne – ten pierwszy dotyk pamięta się zawsze” – mówi Weronika. – „Śmierć jest po prostu brzydka. Żadna nie jest ładna”.
Przygotowanie twarzy zmarłego to precyzyjna praca. Jednym z częstych pytań, które słyszy, jest: jak zamyka się usta zmarłym? Wbrew powszechnym wyobrażeniom – nie klejem.
– „Fachowo oczyszcza się jamę ustną, potem używa się absorbentu, który pochłania wilgoć. Najczęściej przeszywa się nos i usta. To daje pewność, że nie będzie wycieków” – wyjaśnia.
Przeczytaj też: Jak rozpoznać zbliżającą się śmierć? Oto 5 oznak, że nadchodzi koniec
Bywa, że rodziny mają konkretne życzenia co do wyglądu zmarłego. Makijaż, loki, konkretny cień do powiek.
– „Ostatnio pani miała mieć niebieskie cienie i kreski eyelinerem – takie, jakie robiła sobie za życia. Zajęło to trochę dłużej, ale zrobiłam wszystko, jak rodzina chciała”.
Emocje są trudniejsze niż technika
Weronika przyznaje, że choć balsamowanie i przygotowanie ciała może być technicznie wymagające, największym wyzwaniem są rozmowy z rodziną.
– „Dla mnie bardziej obciążające są rozmowy z tymi, którzy zostają. Bo oni muszą żyć dalej” – mówi. – „Zawsze mówimy, że nie polecamy się na przyszłość, ale jesteśmy do dyspozycji, jeśli będą czegoś potrzebować”.
Zdarzają się spotkania, które zostają w pamięci na długo – jak pogrzeb kobiety, której makijaż miał przypominać jej codzienny styl.
– „Rodzina powiedziała: 'Nie martwimy się, bo pani jest tak pięknie pomalowana, że mama na pewno będzie tak samo'. Zrobiłam wszystko, żeby tak było” – wspomina. – „A potem córka zmarłej przyszła do biura i mnie po prostu przytuliła. Powiedziała, że mam ogromne serce. Tego się nie zapomina”.
Przeczytaj też: To dzieje się z ciałem 2 tygodnie po śmierci




































