"Synowa zaprasza mnie na wege święta. Zamiast ryby po grecku będzie seler" [LIST]
Dieta może być źródłem konfliktu. Tak jest w przypadku naszej czytelniczki pani Elżbiety, której synowa wegetarianka zabroniła przynieść na Wigilię tradycyjne potrawy. Oto jej list.
"W moim domu nie będzie żadnych trupów" – słowa synowej
W tym roku idziemy z mężem do synowej i syna na święta. Zawsze Wigilia była u nas, ale w lipcu urodziło im się dziecko i nalegali, żebyśmy przyszli do nich. Oprócz nas ma tam przyjść jeszcze 10 osób z rodziny synowej (rodzice + dzieci z małżonkami).
Bardzo ucieszyłam się na to zaproszenie, bo uwielbiam spędzać czas z wnukiem, ale jest jedno "ale". Kiedy zaproponowałam, że przyniosę coś na Wigilię, np. sernik albo karpia, synowa oburzyła się. – W moim domu nie będzie żadnych trupów, ani jajek – powiedziała.
Ja gotowałam specjalnie dla niej. Ona zabroniła mi przynieść karpia
Przyznam szczerze, że trochę mnie to zabolało, bo ja zawsze dbałam o to, żeby przygotować coś specjalnie dla niej, kiedy przychodziła do nas na święta. Nie wydziwiałam z wegetariańskim jedzeniem, nie robiłam "tatara z arbuza", ale zawsze mogła liczyć u mnie na wege barszcz, wege bigos czy pierogi z grzybami i kapustą – takie normalne jarskie jedzenie.
Zdziwiłam się więc, kiedy zabroniła mi przynieść na Wigilię własne jedzenie. Przecież nie oczekuję od niej, że będzie smażyła dla mnie karpia, skoro to sprzeczne z jej przekonaniami, ale skąd ta ostra reakcja? Chciałam dobrze, a nie podważać jej autorytet, zwłaszcza, że mój syn i jej cała rodzina jedzą mięso i jajka. Można powiedzieć, że oberwało mi się za moje starania!
Może jestem stara, ale zawsze wydawało mi się, że "gość w dom, to Bóg w domu", ale jak widać w dzisiejszych czasach to nieprawda. Liczy się tylko ukazywanie mentalnej wyższości ("jak możecie jeść te biedne zwierzęta", "będziecie chorować na raka") – dla mnie to bardzo, bardzo przykre, bo ja nigdy nikogo nie pouczałam, że mięso zawiera mnóstwo witamin i jest zdrowe.
Spróbowałabym wege jedzenia, ale tradycyjnego też chcę skosztować
Nigdy nie byłam wojującą albo zamkniętą na świat i nowości osobą, z chęcią spróbowałabym wegetariańskich potraw, ale w Boże Narodzenie chcę też skosztować tradycyjnych potraw, które lubię, które kojarzą mi się z mamą i tatą, z moim rodzinnym domem (przepis na karpia mam od babci). Niestety zachowanie synowej aż odebrało mi apetyt.
Po co piszę ten list? Bo Drodzy Wegetarianie, nie tędy droga! Tylko zrażacie do siebie ludzi, zamiast poszerzać im horyzonty. Skoro oczekujecie otwartości, sami bądźcie otwarci i szanujcie wybory innych. Podobnie z mięsożercami – zróbcie dla wege członków rodziny kilka potraw bez mięsa i nie namawiajcie ich, by spróbowali kiełbaski. Żyjmy i dajmy żyć innym – bez tego będą konflikty przy wigilijnym stole, a tego nie chcemy.
Dlaczego się uzależniamy? Psychoterapeutka: Ziarenko musi paść na podatny grunt
Życie z ADHD nie jest łatwe. Zwłaszcza gdy się jest już dorosłym człowiekiem