Miał 46 lat i zawał serca. Wszystko przez jedno białko
46-letni Mario Krueger był okazem zdrowia, a jednak pewnego dnia miał zawał. Okazało się, że atak serca spowodowało jedno białko. Jego podwyższony poziom może mieć wiele osób. O jakie chodzi i jak je wykryć?
Na ryzyko wystąpienia zawału serca wpływają nie tylko niezdrowe nawyki, takie jak picie alkoholu czy brak ruchu, ale również czynniki genetyczne. Szczególne znaczenie ma białko zwane lipoproteiną, o którego istnieniu wie niewiele osób, a tylko część lekarzy jest świadoma jego związku z zawałem.
Zawał serca i 4 miesiące w śpiączce
Historię Mario Kruegera opisał niemiecki "Bild". 46-latek dbał o dietę, biegał i stronił od używek, dlatego zawał serca był ogromnym szokiem dla niego i jego bliskich. Nastąpił praktycznie z dnia na dzień.
– Mąż stronił od lekarzy, a tamtego dnia stanął przede mną i zaczął płakać. Prosił, żebym wezwała karetkę – opowiada jego żona. Kilka sekund później 46-latek upadł na ziemię i przestał oddychać. Wszystkiemu przyglądali się jego bezradni synowie.
Pogotowie ratunkowe dotarło na miejsce bardzo szybko, bo zaledwie po upływie 12 minut. Przez cały ten czas dzielna kobieta reanimowała męża, co uratowało mu życie. Po tym wydarzeniu mężczyzna znajdował się przez 4 miesiące w śpiączce.
Wszystko przez lipoproteinę
W szpitalu ustalono, że do ataku serca Kruegera doprowadził podwyższony poziom białka nazywanego lipoproteiną A. Jego zbyt wysokie stężenie wiąże się ze zwiększonym ryzykiem chorób krążenia i zawału.
Budową lipoproteina przypomina cholesterol LDL – dosłownie zatyka naczynia krwionośne, powodując miażdżycę, której pierwszym objawem może być zawał serca lub udar niedokrwienny mózgu – obie sytuacje mogą doprowadzić do śmierci.
– Białko to przyspiesza zwapnienie naczyń krwionośnych. Jeśli zostaną one zablokowane, dochodzi do zawału serca — wyjaśnia cytowany przez "Bild" prof. Ulf Landmesser, kierownik oddziału kardiologicznego w Niemieckim Instytucie Serca Charite.
Lekarz zwraca jednak uwagę, że wysoki poziom lipoproteiny ma podłoże genetyczne i można go wcześniej wykryć, wykonując badanie krwi. Skłonić do badań powinny objawy takie jak ból nóg, zmiany skórne czy zaburzenia trawienia, a także hiperlipidemia w rodzinie.
Tego można było uniknąć
– Mój atak serca można było przewidzieć, gdy byłem dzieckiem, kiedy miałem pięć lat. Wystarczyło jedno badanie krwi — ubolewa Krueger. Niestety w Niemczech, takich badań nie wykonuje się profilaktycznie, a jedynie, gdy są ku temu wskazania.
Mężczyzna po wybudzeniu ze śpiączki od razu wysłał na badanie swoich dwóch nastoletnich synów. Okazało się, że ich również dotyczy podwyższony poziom szkodliwego białka – być może dzięki temu unikną w przyszłości zawału.
– Trudno jest przekonać nastolatków do tego, by jedli więcej zieleniny niż mięsa. Zawał serca u ich ojca dał im jednak przedsmak tego, co może spotkać ich w przyszłości. To było straszne doświadczenie, ale pomaga im trzymać rękę na pulsie — mówi ich matka.
Kobieta zachęca do badań. – To kosztuje 20 euro, trwa chwilę, a może ocalić życie – mówi w rozmowie z "Bildem". W Polsce koszt badania poziomu lipoproteiny to około 80 zł. Polega na pobraniu krwi z żyły łokciowej. Trzeba być na czczo.
Zobacz też:
Tyle kroków trzeba robić, żeby zmniejszyć ryzyko zawału. Wcale nie 8 tysięcy dziennie!
Znany siatkarz miał zawał serca. Powiedział, jakie były pierwsze objawy
Oblicz swoje ryzyko sercowo-naczyniowe. Skorzystaj z kalkulatora ryzyka