Te środki zażywają nawet 9-letnie dzieci. Większość jest w każdym domu

Kosmetyki, tabletki na przeziębienie, środki intymne – wszystko to może stać się dla dziecka narkotykiem. Problem dziecięcego uzależnienia w Polsce nie tylko narasta, ale przybiera niespotykane dotąd formy.
– To są środki kosmetyczne, dezodoranty, suchy szampon do włosów, tabletki bez recepty, środki intymne dla kobiet. Wszystko to można wypić, wciągnąć, połknąć – mówi Magda Mieśnik, współautorka książki "Noski. Tak ćpają polskie dzieci".
Uzależnione 10-latki to nie fikcja
Magda Mieśnik gościła w studiu Justyny Mazur-Kudelskiej, w którym opowiedziała o problemie uzależnień wśród polskich dzieci.
Jak zdradziła, najmłodsi pacjenci trafiają na oddziały psychiatryczne już w wieku 10–11 lat. Zazwyczaj mają za sobą dwuletnią historię narkotykową, liczne próby samobójcze i przedawkowania. Zdarza się, że do lekarzy trafiają w krytycznym stanie z czterema oddechami na minutę. Niekiedy ich mózg jest tak uszkodzony, że już nigdy nie będą w stanie odzyskać zdrowia.
To jednak nie koniec skutków brania narkotyków. Zmiany zachowań u dzieci zażywających narkotyki są widoczne: pogorszenie w nauce, nowe – tajemnicze – znajomości, zasłanianie ciała, senność lub nadpobudliwość. Dzieci zamykają się w pokojach, telefonują szeptem, nie potrafią poradzić sobie z emocjami. Ze zdobyciem środków odurzających nie mają najmniejszych problemów.

Mefedron i leki z sieci
Wśród najczęściej używanych przez dzieci narkotyków Mieśnik wymienia mefedron – tani, bardzo niebezpieczny chemiczny związek o nieznanym składzie, kiedyś klasyfikowany jako dopalacz. – Coraz częściej sięgają po niego dziewczynki, i to coraz młodsze – relacjonuje autorka.
Ale dzieci sięgają także po substancje z domowej apteczki albo... internetu. – Leki na receptę bardzo silnie odurzające można sobie zamówić przez internet – alarmuje Mieśnik. Opowiada też historię Jasia, który przez grupy na WhatsAppie zaopatrywał się u lekarzy wystawiających fikcyjne recepty. Potem leki odsprzedawał, by mieć pieniądze na kolejne dawki. Czytaj także: Johnny Depp uzależniony od leków. Psychiatra wyjaśnia, jak działają

W ośrodkach brakuje miejsc
Pandemia COVID-19 tylko pogorszyła sytuację. Dzieci odizolowane od rówieśników, pozostawione w domach, zaczęły sięgać po substancje odurzające częściej i bez kontroli. – To był właśnie taki katalizator – mówi Mieśnik.
I coraz więcej dzieci sięga po używki, z leczeniem jest coraz trudniej. Miejsc w ośrodkach leczenia uzależnień dramatycznie brakuje – czas oczekiwania sięga dwóch–trzech miesięcy. A dzieci wracają – po dwa, trzy, sześć razy. Mieśnik zaznacza: – One nie czują zagrożenia, że mogą umrzeć.
Co istotne, to nie są historie z marginesu społecznego. – Tutaj nie ma żadnej zasady. To nie jest tak, że to dotyczy tylko tak zwanej patologii. To dotyczy wszystkich poziomów i sfer życia publicznego – ostrzega autorka. Czytaj także: Epizod psychotyczny może mieć każdy. Psychiatra o tym, jak go rozpoznać





































