Wędliny z Dino. Co naprawdę kryje się w plasterku?

Świeżo i tanio – to hasła, którymi kusi wielu producentów. Ale co naprawdę zawiera plasterek wędliny z popularnej sieci Dino? Katarzyna Bosacka sprawdziła skład polędwicy rydzyńskiej. Efekt? Obraz, który może zaskoczyć.
Skład zaskakuje: mięsa mniej niż 70%
W badanym produkcie mięso stanowiło zaledwie 67% całości. Pozostałe składniki to woda, sól oraz dodatki poprawiające teksturę, m.in. stabilizatory i zagęstniki. Katarzyna Bosacka nie miała wątpliwości: „to nie jest wędlina dobrej jakości”.
Jej uwagę zwrócił również karmin – naturalny barwnik, który nadaje produktowi intensywny kolor. „Prawdziwa szynka powinna być różowa sama z siebie” – komentowała.
Choć Dino posiada własne zakłady produkcyjne, jak Agro-Rydzyna, które deklarują unikanie oleju palmowego i MOM (mięsa oddzielanego mechanicznie), to – jak pokazuje przykład – nie zawsze oznacza to czysty skład.
Dlaczego to ważne?
Wędliny uchodzą za szybkie i łatwo dostępne źródło białka. Dino, jako producent z własnymi zakładami, promuje wizerunek świeżości i kontroli jakości. Jednak skład produktów, takich jak polędwica rydzyńska, sugeruje coś innego – wydłużona lista składników, obecność stabilizatorów i barwników oznacza kompromisy kosztem naturalności.

Co mówi etykieta?
Z danych zebranych przez Bosacką i cytowanych przez portale branżowe wynika:
- Zawartość mięsa: 67–67,6%
- Pozostałe składniki: woda, sól, difosforany, trifosforany, zagęstniki, barwniki.
Eksperci rekomendują wybór wędlin, które zawierają ponad 90% mięsa i jak najkrótszy, prosty skład.
Agro-Rydzyna, zakład należący do Dino, podaje, że w 2022 roku zmodernizowano receptury w 60% produktów. Firma chwali się również brakiem MOM i oleju palmowego oraz stosowaniem naturalnych osłonek.
Tanie wędliny mogą być wygodne, ale nie zawsze zdrowe. Jak się chronić?
- Czytaj skład – im prostszy, tym lepiej: mięso, sól, przyprawy.
- Sprawdzaj proporcje – mięso powinno być pierwszym składnikiem.
- Uważaj na dodatki – nadmiar wody, barwników i stabilizatorów to sygnał alarmowy.
- Nie ufaj tylko etykietom – napisy „tradycyjny” czy „wiejski” nie gwarantują jakości.
Źródło: Katarzyna Bosacka, Pacjenci.pl





































