Coraz więcej przypadków boreliozy. Mity na temat kleszczy wciąż są żywe

Kleszczy jest dużo. Są nie tylko w lasach, ale przede wszystkim na łąkach, w wysokich trawach. Możemy się na nie natknąć podczas spaceru w parku czy nawet pracy w ogrodzie. Co robić, gdy znajdziemy wbitego w skórę pajęczaka? Przede wszystkim – nie panikować. I postępować rozsądnie. Wiele osób niestety wciąż wierzy w mity na temat kleszczy i przenoszonych przez nie chorób.
- Liczba przypadków boreliozy rośnie: mamy wzrost zachorowań o 38 proc. rok do roku
- Kleszcze są aktywne już przy temperaturze powyżej 5 st. C, łagodne zimy im sprzyjają
- Można się nimi zarazić nie tylko w lesie, ale także w miejskich parkach i ogrodach
- Nie smaruj kleszcza tłuszczem ani alkoholem – to popularne i niebezpieczne mity
- Najważniejsza jest obserwacja swojego ciała po ukąszeniu. Badanie samego kleszcza niewiele wnosi
Mamy wysyp kleszczy
Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w zeszłym roku zanotowano prawie 100 tys. zachorowań na choroby przenoszone przez kleszcze. 62 tys. z nich to borelioza, która nieleczona może doprowadzić do poważnych problemów neurologicznych i kardiologicznych.
Z kolei Zakład Epidemiologii Chorób Zakaźnych i Nadzoru NIZP PZH podaje, że od początku tego roku, aż do 15 lipca potwierdzono 16 tys. 320 przypadków boreliozy. W analogicznym okresie 2024 r. liczba zachorowań wynosiła 11 tys. 753. Jest to więc wzrost o 38 proc.
Od początku roku odnotowano w Polsce 287 przypadków kleszczowego zapalenia mózgu – to więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy było ich 210. Z kolei borelioza została zdiagnozowana już u 16 tys. 320 osób.powiedział w rozmowie z Medonetem rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Marek Waszczewski.
Dlaczego tak dużo jest tych zachorowań? Jedną z przyczyn są ciepłe zimy. Kleszczom wystarczy +5 st. C, by normalnie funkcjonować i żerować. Tylko silny i trwający wiele dni mróz może przetrzebić populację tych pajęczaków.
Przeczytaj też: Wzrost zachorowań na choroby odkleszczowe. Kluczowa szybka reakcja


Jak się chronić przed kleszczami?
Możemy jednak zmniejszyć ryzyko związane z chorobami przenoszonymi przez kleszcze. Jak się chronić?
Zakładajmy odzież ochronną – długie spodnie, długie rękawy. Zabezpieczajmy miejsca szczególnie narażone na atak, jak: zgięcia kolan, pachy, pachwiny, okolice pod biustem. Stosujmy repelenty – środki odstraszające owady, zgodnie z instrukcją producenta. Po powrocie z terenów zielonych należy dokładnie obejrzeć ciało, zwracając uwagę na miejsca, w których kleszcze najczęściej się wczepiają.
Warto też pamiętać o prostych zasadach:
- Jasna odzież ułatwia zauważenie kleszcza.
- Po spacerze bierzemy prysznic i przeglądamy ciało, szczególnie u dzieci.
- Nie zapominamy o zabezpieczeniu zwierząt – psy i koty też przynoszą kleszcze do domu.
Przeczytaj też: Rekordowa liczba pacjentów z chorobami odkleszczowymi. NFZ: Dziesiątki tysięcy zachorowań, nie tylko borelioza

Masz kleszcza? Nie rób TEGO
Jeśli zauważymy kleszcza na skórze, należy go jak najszybciej usunąć, najlepiej przy pomocy pęsety lub specjalnych narzędzi dostępnych w aptekach, takich jak kleszczołapki. Na poniższym filmie widać, jak to należy robić:
Nie smarujemy kleszcza żadnymi substancjami, np. masłem czy alkoholem, bo może to utrudnić jego usunięcie i zwiększyć ryzyko zakażenia.
Niestety wiele osób wciąż wierzy w mit, że tłuszcz "dusi" pasożyta i ułatwia jego wyciągnięcie. W rzeczywistości ta metoda może sprawić, że kleszcz zacznie wydzielać więcej śliny lub treści jelitowej, co zwiększa ryzyko przeniesienia patogenów. Reasumując: możemy sobie zdecydowanie bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Najbezpieczniej jest usunąć kleszcza mechanicznie: szybko, zdecydowanie i bez kombinowania.
Po usunięciu pasożyta należy obserwować miejsce ukłucia. Jeśli pojawi się tzw. rumień wędrujący, czyli czerwona obręcz, która się powiększa, należy jak najszybciej skontaktować się z lekarzem. Podobnie w przypadku trudności z usunięciem kleszcza lub wystąpienia niepokojących objawów, np. neurologicznych.
Przeczytaj też: Cała prawda o boreliozie w rozmowie z prof. Simonem. Czy jest się czego bać?





































