Zapomnij o „diecie”. Trener personalny radzi, jak skutecznie kształtować sylwetkę
Słowo „dieta” często budzi lęk i kojarzy się z restrykcjami oraz efektem jo-jo, co skutecznie zniechęca wiele osób do podjęcia walki o lepszą sylwetkę. Zamiast restrykcyjnego podejścia, kluczem do długotrwałych zmian jest konsekwentna modyfikacja codziennych nawyków żywieniowych i koncentracja na małych, zdroworozsądkowych krokach. Materiał został przygotowany na podstawie wywiadu przeprowadzonego przez Marta Sadkowska (Pacjenci.pl) z Michał Karmowski - trener personalny.
• Słowo „dieta” powinno być zastąpione terminem „zmiana nawyków żywieniowych”, ponieważ to pozwala na utrzymanie zmian na dłuższą metę.
• Zdroworozsądkowe podejście do żywienia opiera się na zasadzie 80% produktów pełnowartościowych i 20% ulubionych przyjemności.
• Ilość posiłków w ciągu dnia powinna być dopasowana do trybu życia i rutyny klienta, a nie do odgórnych zasad.
Dlaczego zmiana nawyków działa lepiej niż dieta?
Samo słowo „dieta” odstrasza wiele osób już na starcie. Dieta jest zazwyczaj kojarzona z czymś restrykcyjnym i nieprzyjemnym, co często prowadzi do efektu jo-jo i powrotu do niezdrowych przyzwyczajeń. W opinii Michała Karmowskiego, w ogóle nie powinno się używać słowa dieta, a zamiast tego mówić o zmianie nawyków żywieniowych. Zmiana nawyków oznacza modyfikację tego, co jest pod ręką i stanowi codzienny proces, nad którym nie musimy się zastanawiać.
„Słuchaj, ty nie przechodzisz na dietę, tylko zmieniamy twoje nawyki żywieniowe. Będziesz jadł, czy będziesz jadła troszeczkę inaczej niż było to do tej pory?” – mówi Michał Karmowski.
Takie podejście pozwala na dłuższe utrzymanie zmian, a nawet na utrzymanie ich do końca życia, ponieważ nie wiąże się z poczuciem ciągłej restrykcji. Konsekwencja w utrzymywaniu nowych nawyków jest najważniejszym aspektem osiągania każdego celu życiowego.
Zasada 80/20: przyjemności też są dozwolone
Michał Karmowski zachęca swoich klientów do stosowania zdroworozsądkowych zasad żywienia, opartych na podziale 80% produktów pełnowartościowych i 20% tzw. „przyjemności”. Produkty pełnowartościowe powinny stanowić podstawę codziennego odżywiania, natomiast 20% to miejsce na te ulubione, nie do końca zdrowe rzeczy, z których nie chcemy rezygnować. Przeczytaj: Znasz zasadę 10 tys. kroków dziennie? Kardiolog zdradza, że to zwykły mit
To podejście jest szczególnie korzystne dla osób, które nie są sportowcami, a dbają o formę amatorsko, dla własnego dobrego samopoczucia. Nie każdy człowiek jest „zero-jedynkowy”, tak jak często bywają sportowcy, dlatego elastyczność jest kluczowa.
Takie podejście nie jest specjalnie uciążliwe i pozwala na wkomponowanie w życie imprez okolicznościowych czy po prostu sprawiania sobie przyjemności jedzeniem, jednocześnie pozwalając na zauważenie efektów kształtowania sylwetki.
Elastyczność w liczbie posiłków: Dopasuj jedzenie do swojego rytmu
Wiele osób, rozpoczynając zmianę trybu życia, błędnie zakłada, że musi jeść pięć albo sześć razy dziennie, wzorując się na mediach społecznościowych. Michał Karmowski, jako trener i wykładowca, podkreśla, że kluczowe jest dostosowanie planu żywieniowego do możliwości klienta. Przeczytaj: Ile trzeba jeździć na rowerze, by schudnąć? Trenerka wyjaśnia, jakie jest minimum
„Jeżeli na przykład czyjąś rutyną jest jedzenie tylko trzech posiłków w ciągu dnia albo dwóch, to starajmy się w taki sposób skomponować plan żywieniowy, żeby faktycznie te dwa posiłki w ciągu dnia były” – podkreśla Michał Karmowski.
Choć posiłki te będą miały większą objętość i kaloryczność, dopasowanie ich do trybu życia klienta sprawia, że jest większa pewność, że klient nie będzie oszukiwał. Taki model nie wywraca życia o 180 stopni, lecz wprowadza pewne drobne zmiany, które są łatwe do utrzymania. Stopniowe wdrażanie zdrowych nawyków, które można utrzymać, jest najlepszą drogą do osiągnięcia celu i utrzymania go na stałe.
Źródło: Pacjenci.pl
