Wyszukaj w serwisie
choroby profilaktyka problemy cywilizacyjne zdrowie psychiczne żywienie zdaniem lekarza uroda i pielęgnacja
Pacjenci.pl > Zdrowie

Zdrowie

zakupy w aptece przez internet
19.03.2022 01:34 Zakupy w aptece przez internet? To proste!

Korzystanie z usług apteki online to duże ułatwienie. Dzięki temu w prosty i szybki sposób można zamówić wiele niezbędnych produktów z dostawą do domu. To świetne rozwiązanie dla osób, które nie mogą samodzielnie odwiedzić apteki. Robienie zakupów w aptece online jest bardzo proste. Sprawdź.Wybierz interesujące Cię produktyPrzed wizytą w sklepie, warto dokładnie zaplanować zakupy. Zastanów się, czego brakuje Ci w domu. Produktów kosmetycznych, leczniczych lub witaminowych? A może akcesoriów higienicznych i sprzętów medycznych? Stwórz listę i po kolei dodawaj przedmioty do koszyka. Gdy już wybierzesz wszystkie potrzebne artykuły, odwiedź stronę z rabatami, np. https://alerabat.com/kody-promocyjne/doz-pl. Tam są dostępne wszystkie aktualne promocje, zniżki i kody promocyjne na zakupy. Twoją korzyścią może być np. darmowa przesyłka czy drugi produkt gratis. Warto skorzystać z tej możliwości, jeśli nie chcesz przepłacać.

prof. Jerzy Woy-Wojciechowski, wieloletni prezes Polskiego Towarzystwa Lekarskiego
19.03.2022 01:34 Prof. Jerzy Woy-Wojciechowski: Bezpośredni kontakt z lekarzem może być elementem terapii

- Telemedycyna, telewizyty, porady online – te wszystkie nowoczesne rozwiązania, nowe standardy w służbie zdrowia, postęp w diagnostyce i terapii, oczywiście są potrzebne, świat wciąż idzie naprzód, medycyna również. To, z jednej strony, mniej formalności, tak dla pacjenta, jak i dla lekarza. A mniej formalności oznacza, a przynajmniej oznaczać powinno, łatwiejszy dostęp do lekarza.Niestety nawet w uczelniach medycznych nie kładzie się nacisku na bezpośredni kontakt z lekarzem, za to podkreśla się rolę wyuczonych symptomów różnych jednostek chorobowych i metody radzenia się farmakologicznego czy chirurgicznego z chorobami. A to bardzo ważne, aby lekarz mógł ocenić stan chorego nie tylko po sygnalizowanych przez niego objawach czy w oparciu o zebrany wywiad, ale podczas bezpośredniej obserwacji. W wielu przypadkach dopiero uważnie przypatrując się pacjentowi lekarz może w pełni ocenić jego stan, wydobyć z niego to, o czym nie mówi czy nawet, co chciałby przed nim ukryć. Taka bezpośrednia obserwacja często jest niezbędna dla skuteczności i szybkości terapii. Podczas teleporady lekarz nie ma takiej możliwości, nawet w miarę dokładny opis dolegliwości czy dodane do tego zdjęcie mogą nie oddać tego, co lekarz mógłby zobaczyć w trakcie standardowej wizyty. Nierzadko jest tak, że jeden „rzut oka” na pacjenta już wiele lekarzowi powie. Również i to, czego on sam by nie powiedział.Z drugiej strony, są i z pewnością zawsze będą sytuacje, w których bezpośredni kontakt z lekarzem jest niezbędny i nic go nie zastąpi. Ja już nawet nie mówię o różnych nagłych przypadkach, kiedy natychmiast należałoby skontaktować się bezpośrednio z lekarzem, ale nawet o tych mniej poważnych, kiedy kontakt face to face, kontakt wzrokowy, słowny, z ekspertem medycznym może okazać się jednym z czynników skutecznej terapii. Były badania, które potwierdzały, że tabletki czy zastrzyki, które ordynuje się bez dobrego słowa, bez przyjaznego spojrzenia, są mniej skuteczne.

prof. dr hab. n. med. Artur Mamcarz, kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
19.03.2022 01:34 Prof. Artur Mamcarz: Choroby przewlekłe nie poczekają na koniec pandemii

Pandemia nie odpuszcza, jednak wiele placówek medycznych zaczyna wracać do normalnej pracy, oczywiście z zachowaniem odpowiednego reżimu sanitarnego. Mimo to wciąż wielu pacjentów zwleka z wizytą u lekarza i dotyczy to zarówno wizyt kontrolnych, jak i, co gorsza, kontaktu z lekarzem w sytuacji zagrożenia życia.- Z czego wynika ta obawa przed kontaktem z lekarzem, tym bardziej niezrozumiała, że, żyjąc z pandemią już tyle miesięcy, zaczęliśmy ją oswajać. Tymczasem nadal dochodzi do odwolywania wcześniej zaplanowanych wizyt, rezygnacji ze zleconych badań…Dla tych pacjentów, którzy się nie boją, to nawet korzystne – mniej kolejek, lekarz może poświęcić choremu więcej czasu. Ale co z tymi, którzy do lekarza nie dotrą na czas?- Istotnie, nadal obserwujemy zmniejszenie wizyt lekarskich w obawie przed zarażeniem koronawirusem. Dotyczy to i lekarzy rodzinnych, i specjalistów. Niektórzy pacjenci wybierają opcje teleporady, ale one nie zawsze są wystarczające. Część pacjentów, którzy podczas teleporady zostali poinformowani o konieczności osobistego kontaktu, nie zgłaszają się potem. Niestety znamy i takie przypadki, kiedy chorzy nie szukają pomocy lekarza nawet w sytuacji zagrożenia życia – zawału czy udaru. Bagatelizują sygnały, jakie wysyła im organizm, a nawet jeśli prawidłowo je rozpoznają, to też zostają w domu, nie wzywają karetki, uznając to mniej ryzykowne niż wizyta w szpitalu bądź licząc, że może samo przejdzie, że choroba poczeka. A ona nie poczeka.- Na obawy związane z kontaktem z lekarzem w dużym stopniu ma wpływ brak świadomości pacjenta, a ten z kolei jest skutkiem braku jasnego komunikatu, edukacji, że takie kontakty są, mimo pandemii, jak najbardziej bezpieczne. O wiele łatwiej zarazić się koronawirusem, co zresztą pokazują konkretne przypadki, na weselu czy na jakiejś zbiorowej imprezie niż w placówce medycznej. I tak jest na całym świecie, nie tylko u nas.- Udar czy zawał to bezpośrednie zagrożenie życia i z pewnością wielu takich dramatycznych sytuacji można by uniknąć, gdyby chorzy obciążeni schorzeniami, które do tego prowadzą, regularnie poddawali się badaniom, zażywali odpowiednie leki…A oni czekają, aż pandemia „odpuści”…- Niestety. A przecież do takich zdrowotnych konsekwencji zagrażających życiu prowadzą właśnie takie schorzenia przewlekłe – niekontrolowane, nieleczone czy niewłaściwie leczone nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, dyslipidemia czy hiperurykemia, która wciąż jest lekceważonym czynnikiem ryzyka sercowo-naczyniowego. Dziś już doskonale wiemy, że zwiększone stężenie kwasu moczowego we krwi powoduje zwiększone ryzyko wystąpienia miażdżycy, jest nieklasycznym elementem zespołu metabolicznego, bardzo często występuje u chorych z nadciśnieniem tętniczym, cukrzycą, otyłością,a także sprzyja wystąpieniu powikłań przy różnego rodzaju infekcjach Dlatego tak ważne jest badanie tego elementu.- Chorzy przewlekłe często uważają, że jak już raz lekarz przepisał im leki, to nie muszą się badać, kontrolować swego stanu zdrowia, wystarczy tylko co jakiś czas ponawiać receptę…A to nie tak…A wielu z nich nierzadko zapomina o przyjmowaniu tych leków. Tzw. compliance, czyli w dużym uproszczeniu współpraca pacjenta z lekarze zmierzająca do precyzyjnego przestrzegania zaleceń w naszym kraju wciąż stanowi duży problem…- Choroby przewlekłe wymagają regularnej, systematycznej kontroli lekarskiej, to podstawa skutecznej terapii i prewencji groźnym, wspomnianym już przeze mnie powikłaniom. Podczas takiej wizyty lekarz ocenia przebieg dotychczasowej terapii, sprawdzi, czy może należałoby ją zmodyfikować, może w ogóle zmienić lek czy leki, może coś nowego wprowadzić do farmakoterapii. A może pojawiły się nowe objawy, które pacjent zbagatelizował, a które wymagają podjęcia nowych kroków.- To wszystko jest możliwe, kiedy pacjent pojawi się w gabinecie lekarskim…- Otóż to. Obecnie trudno ocenić, jak długo potrwa pandemia, sytuacja zmienia się prawie z dnia na dzień. Dlatego osoba chora przewlekle nie powinna czekać, aż pandemia się skończy i dopiero potem udać się do lekarza. Choroba nie poczeka. Niedługo zacznie się sezon grypowy, a chorzy przewlekle mają obniżoną odporność. Jeśli wirusowi grypy, który zaatakuje organizm, będzie towarzyszyć wirus SARS-CoV-2, może być bardzo źle. Osoby obciążone chorobami przewlekłymi, w tym chorobami sercowo-naczyniowymi obowiązkowo powinny zaszczepić się przeciwko grypie.- Przychodnie czy placówki służby zdrowia są co prawda miejscem zwiększonego ryzyka zarażenia wirusem SARS-CoV-2,jednak nie powinno to determinować decyzji o przyjściu na wizytę kontrolną czy zgłoszenie się do lekarza w nagłych przypadkach. Przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności, a takie w tych placówkach są podejmowane i przestrzegane, ryzyko zakażenia jest minimalne. (rozm. Bożena Stasiak)

Malina Wieczorek, prezes fundacji "SM ─ Walcz o siebie"
19.03.2022 01:34 Malina Wieczorek: Dla chorych na SM każdy dzień bez leczenia to strata nie do odrobienia

Co jest Pani zdaniem najważniejsze w leczeniu SM?Mogę wskazać dwa najważniejsze argumenty – pierwszy to dostęp do leczenia, determinowany finansami. Muszę w tym miejscu przyznać, że w ciągu ostatnich lat nastąpiła ogromna zmiana na korzyść. W tej chwili w Polsce wydajemy na leczenie SM około 400 milionów złotych rocznie. Mamy wiele leków, które są dostępne dla pacjentów, jednak najpierw ten chory musi trafić do lekarza, który nim pokieruje. I to jest właśnie ten drugi argument: rozpoczęcie leczenia pod okiem wykwalifikowanego specjalisty ─ neurologa. To bardzo ważne, żeby chory trafił do właściwego lekarza, który specjalizuje się w stwardnieniu rozsianym i który jak najszybciej postawi diagnozę, jak najszybciej włączy pacjentowi leczenie. To jest z punktu widzenia chorych i ich rodzin w obecnej chwili priorytet.Jaka jest specyfika stwardnienia rozsianego? Dlaczego wczesne wdrożenia leczenia jest w przypadku tej choroby takie ważne?Zależy nam przede wszystkim na tym, żeby pacjenci chorujący na SM mogli prowadzić normalne życie, żeby byli na rynku pracy, żeby dobrze leczeni i szybko włączeni w program lekowy nie doświadczali skutków SM w takim zakresie, w jakim by z całą pewnością doświadczyli, gdyby tego leczenia nie otrzymali. Osoba, która szybko otrzymała leczenie nie wypada z rynku pracy, normalnie funkcjonuje w całym swoim środowisku społecznym, może założyć rodzinę, mieć dzieci, realizuje pasje i kieruje swoim życiem, tak jak osoba zdrowa. Jest wiele takich przykładów, gdzie udało się osiągnąć wysoką jakość życia mimo choroby. Niezwłoczne wprowadzenie odpowiedniego leczenia, przy bieżącym monitorowaniu pacjenta, przełączaniu na bardziej zawansowane leki, jeśli jest taka potrzeba, daje pozytywne rezultaty. To widać bardzo w statystykach ZUS czy NFZ ─ nie ma już tylu rent i absencji chorobowych, osoby chore na SM, które są właściwie leczone, są po prostu sprawne.Czy szybka diagnoza i natychmiastowe podjęcie terapii farmakologicznej mogą uchronić pacjenta przed konsekwencjami SM, przed niepełnosprawnością?Oczywiście! Szybka diagnoza, niezwłoczne włączenie leczenia hamującego postęp choroby, daje ogromną szansę, aby nawet po wielu latach życia z SM ta niepełnosprawność nie nastąpiła. Kluczowy jest na pewno czas od wystąpienia pierwszych objawów do postawienia właściwej diagnozy i od diagnozy do wdrożenia skutecznej terapii. To jest tak, że to okno włączenia w terapię jest dosyć wąskie, szczególnie tę terapię pierwszorzutową, która jest bardzo dobrze poznana, bezpieczna i nieagresywna dla organizmu pacjenta. SM na początku, zwłaszcza w postaci rzutowo-remisyjnej, wykazuje dużo większą agresywność. Więc jeśli zmodyfikujemy system immunologiczny za pomocą tych właśnie leków, mamy ogromną szansę na to, że choroba nie będzie się później rozwijała w sposób tak dynamiczny lub też, że zostanie na tyle wyhamowana, że pacjent przez dziesiątki lat będzie mógł sprawnie funkcjonować. Kluczowe jest to, żeby jak najszybciej postawić diagnozę.Jak długo pacjenci w Polsce czekają na diagnozę i włączenie do programu lekowego? Czy jest przedział czasowy, który jest najbardziej optymalny na rozpoczęcie leczenia?Z najnowszej polskiej analizy populacji pacjentów chorujących na stwardnienie rozsiane („Cechy kliniczne i epidemiologiczne pacjentów ze stwardnieniem rozsianym leczonych za pomocą leków modyfikujących przebieg choroby w Polsce”) wynika, że czas od wystąpienia pierwszych objawów stwardnienia rozsianego do postawienia diagnozy przez neurologa wynosi w Polsce najczęściej około 7,5 miesiąca, część pacjentów czeka niestety na diagnozę jeszcze dłużej, natomiast czas od rozpoznania SM do rozpoczęcia leczenia to najczęściej blisko aż 15 miesięcy. To z całą pewnością nie jest czas, który działa na korzyść pacjentów, jest zdecydowanie zbyt długi.System nie chce mówić o kolejkach, nazywa to czasem oczekiwania do włączenia w program lekowy. Tymczasem to wprost są jednak kolejki, gdzie około 700 osób rokrocznie czeka na to, żeby się dostać do ośrodka leczącego SM.Nie wiem, dlaczego trzeba czekać. Mamy wszystkie narzędzia, które są potrzebne do tego, by system działał sprawnie. Choć mamy oczywiście za mało neurologów, zgoda. Dlatego tworzą się zatory w ośrodkach, bo neurolodzy mają zbyt wielu pacjentów. Obsługa takiego pacjenta w tym wymiarze, o którym mówiliśmy, w tym momencie jest po prostu bardzo czasochłonna. Gdybyśmy wdrożyli rozliczenie np. roczne na daną osobę, to pozwoliłoby może rzadziej widzieć człowieka, który jest już kilka lat prowadzony, a większą uwagę poświęcić tym nowym pacjentom. Zwiększyłoby się pole manewru i czas, który by pozwolił na przyjęcie kolejnych pacjentów do programów lekowych.Pamiętajmy, że mówimy o tym, że SM-ologia stała się w pewnym sensie odrębną dyscypliną w neurologii, tak z pewnością można to określić. Zatem dobrze by było, gdyby powstawały ośrodki referencyjne zajmujące się stwardnieniem rozsianym. I żeby ich pracownicy po prostu dzielili się wiedzą ze sobą. Żeby pacjenci czuli się bezpiecznie, że mają dostęp do lekarzy, którzy są wyspecjalizowani, znają się na stwardnieniu rozsianym.Diagnozy SM są stawiane u osób młodych, które zaczynają tak naprawdę swoją przygodęz dorosłym życiem, często dwudziestoparoletnich. I w tym momencie potrzebna jest wiedza lekarzy. Co dalej z takim pacjentem robić, jak go prowadzić? Priorytetem jest to, żeby chorzy byli jak najszybciej diagnozowani i momentalnie włączani w program lekowy. Dobrych praktyk nie trzeba szukać daleko ─ w Czechach jedną ustawą wprowadzono model, który określa, że cztery tygodnie to jest maksymalny czas od diagnozy do włączenia u pacjenta leczenia. Jest to zagwarantowane prawnie.Jaka powinna być prawidłowa ścieżka postępowania?Wychwytujemy jak najszybciej osobę, która ma symptomy choroby, diagnozujemy i niezwłocznie włączamy leczenie jeśli jest stwierdzone, że to jest faktycznie stwardnienie rozsiane. To jest priorytet i standard na całym świecie. Istotne jest także, żeby lekarze pierwszego kontaktu czy neurolodzy niezwiązani z SM, leczący inne choroby neurologiczne, nie wstrzymywali tych pacjentów, żeby wiedzieli, gdzie ich kierować i że jest dla nich szansa. U chorych, u których pierwsze symptomy zostały wychwycone bardzo szybko i zostali włączeni w leczenie, widać, że naprawdę funkcjonują na bardzo dobrym poziomie.Z czym wiążą się opóźnienia z rozpoczęciem terapii?W Polsce chorzy czekają nawet kilkanaście miesięcy na rozpoczęcie terapii, a przez ten czas mogą zajść już nieodwracalne zmiany neurologiczne. Państwo musi wtedy na taką osobę wydać dużo więcej środków, bo chory wypada z rynku pracy, wymaga droższego leczenia. To są bardzo trudne sprawy. Im szybciej leczymy, tym lepiej i tym taniej. Trzeba pamiętać, że to nie jest tylko problem osoby chorej. To jest również sprawa całej rodziny, bo ktoś inny musi podjąć wyzwanie bycia żywicielem reszty rodziny. Jeśli pacjent dozna dużego uszczerbku na zdrowiu i stanie się osobą ciężko niepełnosprawną, to trzeba się jeszcze tą osobą zająć, bo ona sama się sobą nie zajmie. Nagle sytuacja rodziny od strony ekonomicznej staje się dużo trudniejsza. A można tego uniknąć. Leczenie jest, tylko po prostu musimy systemowo doprowadzić do takiej sytuacji, że ono będzie dostępne w jak najszybszym czasie dla osób, które mają szansę, żeby swoje życie zrealizować tak, jak zamierzały przed diagnozą. Myślę, że warte uwagi też jest podkreślenie tego faktu, że u nas cały czas leczy się mniejszy procent chorych niż w innych krajach europejskich. W Niemczech to jest 60 proc., niekiedy się liczy, że nawet około 70 proc. osób z diagnozą SM, a u nas jest to około 30 proc. Cały czas jesteśmy gdzieś w tyle, więc tak ważne jest wychwytywanie nowo diagnozowanych osób, dla których szybkie rozpoczęcie terapii to szansa na to, żeby uniknąć tych fatalnych skutków SM.Teraz w Polsce istotne jest aby wdrożyć program naprawczy naszego systemu i to na różnych polach. Mówimy o tym, że bardzo dużo się zmieniło, jednocześnie widzimy, ile jest jeszcze do zrobienia i w tym pozytywnym nastawieniu dążymy do zmian. Jesteśmy jako fundacja głosem pacjentów, którzy dopytują o leczenie, dopraszają się tego leczenia, bo obawiają się o swoją przyszłość, mimo tego, że pracują, że są to osoby zaangażowane w życie społeczne, rodzinne, zawodowe i nie obciążają systemu swoją chorobą.Fundacja realizuje społeczne kampanie edukacyjne. Hasłem tegorocznej jest „SM w czasach zarazy”. Na czym polegają działania fundacji?Tegoroczna kampania „SM ─ Walcz o siebie” odbywa się już po raz dziewiąty. Prowadzimy całoroczne działania medialne, skierowane do opinii publicznej, decydentów i pacjentów. Prowadzimy tzw. szkołę motywacji, w ramach której zamieszczamy filmy edukacyjne dla pacjentów, żeby pomóc im odnaleźć się w rzeczywistości choroby. Materiały video nagrywamy z najlepszymi specjalistami i klinicystami, pomaga nam w tym grono psychologów czy prawników.Ostatnie miesiące w kontekście pandemii COVID-19 postawiły nasze życie na głowie. Jak bardzo wyjątkowy okazał się ten czas z punktu widzenia pacjentów chorujących na stwardnienie rozsiane?Pandemia stała się na początku de facto pułapką dla pacjentów. Ja, jako osoba prowadząca fundację, od samego początku epidemii dostawałam bardzo dużo telefonów od pacjentów, którzy zupełnie nie wiedzieli, jak się zachować w nowych realiach. Bali się wyjść do lekarza, bali się iść odebrać lek. Nie mogli się dodzwonić do ośrodka. Ośrodki zresztą też nie wiedziały, jakie procedury mogą wdrażać, żeby zachować zasady sanitarne, a jednocześnie chronić pacjentów. Sprawozdania włączania nowych pacjentów do leczenia zostały zawieszone. Dysponujemy danymi z których wynika, że w tym roku do programów lekowych włączono tylko 10 proc. pacjentów ─ w porównaniuz tym samym okresem w roku ubiegłym. Ograniczenia spowodowały, że kolejki do lekarzy zaczęły się wydłużać i będą one trudne do zlikwidowania. Chociaż specjaliści, klinicyści z dobrych ośrodków mówią, że oczywiście chcą nadrabiać ten czas izolacji i utrudnionego dostępu i przyjmować pacjentów, którzy pomocy nie dostali tak szybko, jak powinni.Wszyscy byliśmy jako społeczeństwo w pewnym zawieszeniu. Teraz wiemy więcej. Pandemia była także dla pacjentów dużym wyzwaniem. Ale również chorzy zobaczyli, że jeśli nie można samemu czegoś załatwić, np. odebrać leków, to można zawsze zadzwonić do kogoś czy napisać kartkę z prośbą o pomoc. Myślę, że wiele się nauczyliśmy przez te parę miesięcy i że w ujęciu systemowym wiemy, jak tę wiedzę wykorzystać jesienią tego roku i na początku przyszłego roku, gdy do zachorowań na COVID-19 dołączą zachorowania na grypę. Co pokaże jesień tego nie wiemy. Myślę, że można się spodziewać, że rzeczywiście osób z infekcjami będzie bardzo dużo.A czy zaszły podczas pandemii jakieś zmiany, które dotyczyły pacjentów, a które może ocenić Pani w sposób pozytywny?Na pewno zaliczę do pozytywnych zmian włączenie telemedycyny. To jest gigantyczne narzędzie, którego w Polsce de facto wcześniej na dużą skalę nie stosowaliśmy. W momencie, gdy wybuchła pandemia, stabilni pacjenci mogli nie odbywać tych wizyt, które są zaplanowane co 3 miesiące po odbiór leków. Mogli się skonsultować w sposób niestacjonarny z lekarzem i na podstawie upoważnienia lek był odbierany przez kogoś z rodziny, osobę bliską. Taka procedura jest niezwykle istotna, bo wielu osobom dała szansę na kontynuację leczenia. To jest jedno z tych rozwiązań, które na pewno powinniśmy zachować na czasy również popandemiczne.Leczenie powinno być dla pacjenta wygodne. To znaczy, że jeśli nie ma potrzeby, aby dana osoba przyjeżdżała co 3 miesiące po odbiór leku, bo jest osobą stabilną i dobrze reagującą na lek, to może przyjechać co 6 miesięcy albo w terminie wyznaczonym przez lekarza. Ale to jest decyzja lekarza, czy dana osoba przyjeżdża co 3 miesiące, czy chce ją widzieć co 6 miesięcy, czy może jeszcze inaczej.Czy to oznacza całkowite przejście na zdalną terapię?Na pewno nie, bo nie jest to możliwe. Spotkanie twarzą w twarz jest bardzo ważne, trzeba pamiętać, że lekarze wskazują na to, że obserwują pacjenta podczas całej wizyty, nie tylko podczas badania fizykalnego i oceny pewnych parametrów. Oni widzą, jak dana osoba wchodzi, w jakim jest nastroju, jak siada, jak mówi przede wszystkim. Dostrzegają różnice. Nieraz u pacjentów następuje taki proces wyparcia, boją się swojej choroby i wolą pewne rzeczy ukrywać przed lekarzem, zatajają jakieś symptomy, które mogą świadczyć o tym, że jednak stan się pogarsza. To jest błędna postawa, bo wachlarz leków, który w tym momencie mamy, pozwala lekarzowi na to, żeby takiego pacjenta przestawić na lek dla niego bardziej skuteczny.Pod wieloma względami sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy była testem stabilności niektórych rozwiązań dedykowanych pacjentom chorującym na SM i pokazała, które z nich oparły się tej próbie, a które wymagają natychmiastowej interwencji i wdrożenia poprawek. Jednocześnie jak w soczewce skupiły się trudności, jak choćby wielokrotnie podejmowane w debacie publicznej przez środowisko pacjenckie, problemy dostępności do lekarzy neurologów i stale powiększające się kolejki w oczekiwaniu na terapię. Głośno mówi się o jesiennej, wzmożonej fali zachorowań na koronawirusa, co może oznaczać powtórkę tego, co obserwowaliśmy wiosną. Jakie wyzwania stojące przed pacjentami chorującymi na stwardnienie rozsiane mogą zdominować spodziewaną drugą falę COVID-19 w Polsce?Tak, jak wspominałam, gremia eksperckie lekarzy klinicystów sygnalizują, że próbują tych pacjentów, którzy zostali zaniedbani wiosną szybko wdrożyć do systemu. Można się spodziewać, że kolejki będą narastały, bo jeśli jesienią pandemia znowu nabierze mocy, to znowu będziemy zmuszeni stawić czoła ograniczeniom m.in. w dostępie do pomocy medycznej ─ nawet, jeśli nie będzie to taki ogólnokrajowy lockdown. Myślę, że taka sytuacja może wymagać dużo większej aktywności od pacjentów i chciałabym ich wszystkich uczulić, żeby się nie bali, żeby jednak nie rezygnowali z wizytu lekarza. Żeby, gdy tylko coś się dzieje, dzwonili i po prostu mówili, że czują, że coś jest nie tak. Większość pacjentów w tej chwili ma kontakt z ośrodkiem prowadzącym program lekowy i ze swoim lekarzem, została wdrożona telemedycyna i możliwość niebezpośredniego odbioru leków.A co z tymi osobami, które są dopiero na początku drogi?W trudniejszej sytuacji są osoby, które dopiero teraz mają pierwsze objawy i dla nich to może być bardzo trudne. Tutaj musimy system jakoś uczulić, żeby ta przepustowość była, bo jeśli przez kolejne pół roku osoby nie będą wdrażane do leczenia, to popatrzmy na to, co może się stać w przyszłym roku. Po prostu ten system tego nie uniesie, bo nie ma tylu lekarzy, którzy mogliby się zająć dwukrotną liczbą potrzebujących pomocy osób, a w SM czas ma ogromne i fundamentalne znaczenie. Przez parę miesięcy chora osoba może mieć tak poważny rzut, że to może posadzić ją na wózek inwalidzki i wtedy sytuacja jest niezwykle trudna do wyprowadzenia na prostą.SM jest chorobą aktywną, postępującą, dlatego trzeba podjąć pilne środki zaradcze na różnym poziomie – systemowo i jednostkowo aby temu przeciwdziałać.Zmiany systemowe zwykle wymagają wysokich nakładów finansowych ze środków publicznych, a tych, jak wiadomo, nigdy nie ma wystarczająco dużo, by zaspokoić wszystkie potrzeby społeczne. W przypadku pacjentów chorych na stwardnienie rozsiane należałoby jednak spojrzeć na sprawę nieco szerzej. Szybko zdiagnozowany pacjent, u którego bezzwłocznie wdrożono terapię lekami modyfikującymi przebieg choroby, to osoba utrzymująca wysoki poziom jakości życia, w pełni sprawna, aktywna zawodowo i płacąca podatki. Innymi słowy lepsza perspektywa i dla pacjenta,i dla finansów publicznych. Jak wygląda ten rachunek w praktyce? Czy znane są analizy kosztów pośrednich wynikających z opóźnienia procesu diagnostyki i wdrożenia terapii u chorych na stwardnienie rozsiane?Tak, jak wspominałam, w tej chwili w Polsce wydajemy na programy lekowe 400 milionów złotych i rokrocznie te kwoty wzrastają. Szacuje się, że populacja chorych na SM w naszym kraju wynosi 45 000 osób, obecnie jest leczonych około 15 000. Z badań przeprowadzonych przez m.in. dr Giselę Kobelt[1] wynika, że znacznie więcej kosztów trzeba przeznaczyć na osobę, która jest nieleczona i u niej ta niepełnosprawność postępuje. I wtedy nie tylko liczymy koszt samego leku, ale także nieobecności w pracy, pomocy socjalnej, rehabilitacji, która musi być bardzo zaawansowana dla takiej osoby. Na pewno więcej kosztuje człowiek, którego nie leczymy i on doznaje niepełnosprawności, jest ciężko chory, niż osoba, którą szybko diagnozujemy i próbujemy skutecznie postawić na nogi, dzięki czemu nadal sprawnie funkcjonuje przez długie lata. Opóźnienia w procesie diagnostycznym, zbyt długi czas od wystąpienia objawów do rozpoczęcia leczenia skutkują dramatycznymi konsekwencjami, zarówno terapeutycznymi jak i społecznymi. Natomiast skrócenie czasu oczekiwania na włączenie terapii przynosi korzyści zarówno dla pacjentów, jak i całego systemu opieki zdrowotnej oraz gospodarki. Warto dążyć do wprowadzenia jak najszybciej niezbędnych usprawnień w organizacji leczenia stwardnienia rozsianego w Polsce. Rachunek wydaje się być prosty. [1] Kobelt G, Thompson A, Berg J, et al. New insights into the burden and costs of multiple sclerosis in Europe. Mult Scler. 2017;23(8):1123-1136.Informacja prasowaWarszawa, 10 września 2020 r.

Profesor Piotr Hoffman, kardiolog
19.03.2022 01:34 Prof. Piotr Hoffman: W relacji lekarz-pacjent ważne są …wzajemne spojrzenia

- Moim zdaniem telewizyty, porady online to wymuszony sposób kontaktowania się z pacjentem. Oczywiście rozumiem, że znaleźliśmy się w sytuacji, kiedy ich wprowadzenie wydawało się koniecznością. Ale chyba poszliśmy za daleko. Jest wiele okoliczności, co dokładnie widać w kardiologii, dowodzących, że mogą one przynieść więcej szkody niż pożytku. A nawet, nierzadko, tylko zło. Nic, żaden tele-wywiad nie zastąpi bezpośredniego badania, kontaktu z pacjentem face to face. To, jak pacjent patrzy na lekarza, może mieć być początkiem terapii.Telewizyty sprawdzają się wówczas, gdy lekarz dobrze zna swojego pacjenta, kiedy chodzi o poradę w sprawie modyfikacji dawkowania leku, zlecenia na badanie specjalistyczne czy przepisanie innego leku. Pamiętajmy, że pacjenci kardiologiczni często mają kilka chorób współistniejących, biorą różne leki albo ich nie biorą, choć powinni – wówczas w trakcie telewizyty mogą się do tego nie przyznać, będą kluczyć, zwodzić, a podczas wizyty stacjonarnej lekarz może sam do tego dojść.Zasadniczo lekarz udzielający teleporady powinien zorientować się, czy to wystarczająca forma, czy też należy pacjenta skierować na normalną wizytę. Ale jeśli pacjent nie mówi wszystkiego, jeśli nie potrafi przekazać pełnej informacji o swoim stanie zdrowia?...No właśnie. Dlatego ja nie jestem fanem teleporad, to dla mnie zbyt techniczne podejście do pacjenta. Ja lubię kontakt bezpośredni, którego, powtarzam, nic i nikt nie zastąpi.ARTYKUŁ PARTNERA

apteka online
19.03.2022 01:34 Zakupy w aptece przez internet? To proste!

Korzystanie z usług apteki online to duże ułatwienie. Dzięki temu w prosty i szybki sposób można zamówić wiele niezbędnych produktów z dostawą do domu. To świetne rozwiązanie dla osób, które nie mogą samodzielnie odwiedzić apteki. Robienie zakupów w aptece online jest bardzo proste. Sprawdź.

prof. dr hab. n. med. Grażyna Rydzewska, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Gastroenterologii CSK MSWiA, prezes ZG Polskiego Towarzystwa Gastroenterologicznego
19.03.2022 01:34 Prof. Grażyna Rydzewska: Teleporada nie zamiast, ale – obok

- Oczywiście my też się baliśmy i nadal się boimy, tak samo, jak nasi pacjenci, ale nie możemy przesadzać. Tam, gdzie teleporada nie wystarcza, a takich sytuacji, jak już powiedziałam, jest wiele, należy spotkać się z pacjentem osobiście.- Teleporady, porady online w żaden sposób nie mogą i nie powinny zastępować wizyt stacjonarnych. To są pewnego rodzaju „protezy”, które mają uzasadnienie w określonych sytuacjach, ale należy je traktować jako wspomaganie, ich miejsce powinno być obok wizyt stacjonarnych.- W gastroenterologii tego typu porady na pewno nie są dla pacjentów, którzy zgłaszają się na pierwszą wizytę. Zresztą tak samo, moim zdaniem, powinno to wyglądać przy każdej pierwszej wizycie, u lekarzy innych specjalności. Bo pierwsza wizyta to zaplanowanie dalszej diagnostyki, zakwalifikowania pacjenta do określonych badań, a do tego teleporada na pewno nie wystarczy. Owszem, jeśli lekarz już poznał pacjenta, prowadzi go i ma tylko skonsultować z nim wyniki badań, to można to zrobić przez telefon. Podobnie, jeśli chodzi o przedłużenie leków czy zmianę leku bądź jego dawkowania.- U pacjentów z problemami gastrologicznymi, z nieswoistymi zapaleniami jelit, często zdarzają się zaostrzenia, są wśród chorzy leczeni takimi metodami, które wymagają pojawiania się w szpitalu. Właśnie oni wymagają konsultacji stacjonarnej z lekarzem, choćby nawet przez…balkon czy, jak to u nas się zdarzało, przez taras. Z myślą o takich pacjentach, z uwagi na to, że byliśmy szpitalem jednoimiennym, już na początku pandemii stworzyliśmy oddzielne lokalizacje, w oddzielnych budynkach, żeby mogli czuć się bezpiecznie. Uruchomiliśmy też w innej lokalizacji poradnię dla tych pacjentów, których trzeba było obejrzeć, zrobić im usg.ARTYKUŁ PARTNERA

Objawy grypy
19.03.2022 01:34 Jak rozpoznać grypę i jak odróżnić ją od Covid-19?

Współczynnik zachorowań na grypę i koronawirusa gwałtownie wzrasta. Zastanawiamy się, czy możemy odwiedzić naszych bliskich, czy brać udział w imprezach, czy wyjechać na święta i gdzie spędzić Sylwestra i Nowy Rok. W tym trudnym czasie dodatkowym problemem jest trudność w zakupieniu szczepionek przeciwko grypie i brak szczepionek przeciw koronawirusowi. Co robić, jeśli zauważymy niepokojące objawy chorobowe?

przyłbice
19.03.2022 01:34 Życie z zasłoniętymi ustami i nosem – to teraz nasz obowiązek i codzienność!

Maski trójwarstwowe, pojedyncze, materiałowe, profesjonalne i robione w domu. Przyłbice, półprzyłbice >zobacz< czy wszelkiego rodzaju domowej produkcji osłony. Będą nam towarzyszyć przez jesienno-zimowe dni. Preferencje są różne – jedynym maski nie przeszkadzają, inni wybierają przyłbice, w których oddycha się znacznie łatwiej, a dezynfekcja jest prostsza. Czas, który minął od wybuchu pandemii w marcu 2020, pozwolił większości z nas przetestować wiele rozwiązań i wybrać najbardziej optymalne dla indywidualnych potrzeb.Nie ukrywajmy, element zasłaniający twarz to niezwykle widoczna część garderoby. Warto wybrać jakościowe produkty oraz odpowiednio dobrać rozwiązania do konkretnej okazji. Na przykład tworząc z maski lub przyłbicy element atrakcyjnej stylizacji lub praktycznego narzędzia, szczególnie podczas uprawiania sportów wydolnościowych i wysiłkowych.W przestrzeni publicznej, widać wyraźną rywalizację między rozwiązaniami – jedyni wybierają maseczki, inni profesjonalne przyłbice czy wersję mini w formie półprzyłbic >zobacz<, zasłaniających podobnie jak maseczka, tylko nos i usta. Co zatem wybrać?Żeby ułatwić Wam podjęcie decyzji, postanowiliśmy przyjrzeć się znanym polskim gwiazdom i influencerów. W pierwszej kolejności wybraliśmy tych, którzy zdecydowali się na korzystanie z przyłbic ochronnych, czyli najbardziej profesjonalnej opcji, która zasłania całą twarz, dając jeszcze większe poczucie bezpieczeństwa.I tak na przykład Ania Mucha pochwaliła się na swoim Instagramowym profilu zdjęciem z wyborów prezydenckich. Postanowiła zabezpieczyć się przyłbicą ochronną, i bardzo słusznie! W lokalu wyborczym na pewno było dużo innych osób, a nosząc przyłbicę ochronną, nie narażamy innych na ewentualne zarażenie wirusem. Świetna decyzja!Wyświetl ten post na Instagramie.święto demokracji! Ja już ???????? świętujemy ! Cudowna atmosfera ❤️ #wybory2020 #kazdyglossieliczy A u Was jak?Post udostępniony przez Anna Mucha (@taannamucha) Cze 28, 2020 o 3:32 PDTPrzyłbicę ochronną wybrała też Magdalena Lamparska, aktorka filmowa i teatralna, która dużą popularność zdobyła grając w filmie 365 dni, okrzykniętym „polskim Grayem”. Magda założyła przyłbicę na letni spacer i pochwaliła się tym na swoim kanale społecznościowym w Instastories.Panowie również postawili na przyłbice – jeden z najbardziej znanych mężczyzn na polskim Instagramie, Wujaszek LiestyIe z przyłbicy ochronnej zrobił spójny element codziennej stylizacji. Okulary optyczne lub przeciwsłoneczne? Oczywiście! Pod przyłbicą zmieszczą się bez problemu i nie parują jak przy noszeniu ich ze zwykłymi maseczkami ochronnymi.Wyświetl ten post na Instagramie.RUNNING IN 2020 BE LIKEPost udostępniony przez wujaszekliestyle (@wujaszekliestyle) Maj 4, 2020 o 4:25 PDT``Wyświetl ten post na Instagramie.????????‍????Wyglądają kosmicznie, ale liczy się nasze zdrowie i bezpieczeństwo! ????????????☺️ Dostałem paczkę od @coveroneofficial z takimi przyłbicami tak po prostu bez zobowiązań, ale mam zamiar zrobić im reklamę, bo robią dobrą robotę i wspierają placówki potrzebujące takich akcesoriów na większą skalę! ❤️ Jeśli znacie takie miejsca - piszcie do mnie albo bezpośrednio do nich! Razem zrobimy coś dobrego! ???????????? #wujaszekliestyle #coveronePost udostępniony przez wujaszekliestyle (@wujaszekliestyle) Kwi 23, 2020 o 1:21 PDTRównież doktor Wojciech Falęcki wybrał przyłbicę ochronną, jako element zabezpieczenia podczas długich dyżurów. A czy jest miejsce bardziej niebezpieczne niż szpital? Pracując z kobietami w ciąży, noworodkami i małymi dziećmi, dr Falęcki może czuć się bezpiecznie – zdjęciem w przyłbicy pochwalił się na swoim profilu na Instagramie.Wyświetl ten post na Instagramie.W kończącym się tygodniu hitem były dwa pytania które cyklicznie pojawiały się w gabinecie. Dwa zupełnie odmienne od siebie choć powiązane .... poród w maseczce lub bez oraz skuteczne leczenie hemoroidów. HIT PRAWDA ? Za powstawanie guzków krwawniczych odpowiada ciągły wzrost ciśnienia żylnego spowodowanym uciskiem macicy na naczynia jamy brzusznej i miednicy - w tym żyłę główna dolną. W konsekwencji powoduje to zaburzenia krążenia w żyłach a następnie powstają żylakowate przestrzenie. Tyle teorii. Aktywność fizyczna jest, wraz z dietą jedną z najlepszych metod zapobiegania ich występowaniu. W dzisiejszym trudnym czasie, kiedy może bardziej polegujemy niż się ruszamy, profilaktyka jest utrudniona. A przepływ krwi słaby. Domowe metody nasiadówek będą pewnym rozwiązaniem, a co do leków zawsze możecie to skonsultować ze swoimi lekarzami. Drugi temat nie jest już taki oczywisty. PORÓD W MASCE CZY BEZ. W czasie porodu uważam że bez, ALE.... zanim przyszła mama trafi na sale porodową lepiej żeby była w masce. Gdy jest przeziębiona również lepiej żeby była w masce. Ale jeśli jest zdrowa i chce zostać w masce to też nie mam nic przeciwko, choć uważam że łatwiej będzie się oddychać bez niej. Wszystko jest kwestią ustalenia zasad, a nie narzucania ich odgórnie. Wczoraj na dyżurze rodziła Pani Natalia i zasugerowałem jej zdjęcie maski. Odparła - bardzo chętnie czekałam już na tà propozycje bo bym się zaraz udusiła. ???????? jeszcze inna Pacjentka w czasie cięcia cesarskiego u nas w Klinice została w maseczce ... i co ? I nikt nie robił z tego problemu. Kwestia przegadania sprawy... i pewnie pojawienia się kolejnych wytycznych. Miłego popołudnia. Ps. I tak nagle cały internet znów będzie gadać hahaha prawda @mamaginekolog @dr_strus hahahahah #mask #doctor #onduty #lekarz #pandemia #epidemia #usg #passion #work #leczenie #diagnosis #view #gabinet #ginekolgia #położnictwo #cięciecesarskie #medlife #scrubs #medycyna #warszawa. Ps. Dziękuje pani Ani za możliwość wykorzystania tego zdjęcia które sama zrobiła ????Post udostępniony przez Wojciech J. Falęcki (@dr_wojciechjfalecki) Kwi 18, 2020 o 5:38 PDTCzy noszenie przyłbic ochronnych stało się trendem wśród najbardziej znanych i obserwowanych? Wybór rozwiązania jest niezwykle indywidualny i często zależy od sytuacji w której się znajdujemy. Pewni możemy być tylko jednego – najbliższe miesiące będziemy spędzać z zasłoniętą twarzą więc lepiej znaleźć rozwiązanie, które będzie najmniej ograniczające i uciążliwe w codziennym życiu.Materiał PartneraArtykuł sponsorowany

Solgar suplementy diety
19.03.2022 01:33 Jaki skład suplementów diety oferuje "złota" marka?

Wzrost świadomości zdrowotnej Polaków w ciągu ostatnich 50 lat doprowadził do dynamicznego rozwoju przemysłu farmaceutycznego i suplementów diety. Przestaliśmy bagatelizować choroby, zaczęliśmy świadomie troszczyć się o swoje zdrowie. Dbamy o dietę i aktywność fizyczną. Korzystamy z porad dietetyków, zdrowych diet pudełkowych, aplikacji typu fitness. 70% Polaków deklaruje, że swoją dietę uzupełnia suplementami (witaminami lub składnikami mineralnymi).

Zdrowie i samopoczucie
19.03.2022 01:32 Zdrowy wygląd i dobre samopoczucie w sezonie jesienno-zimowym

Podstawowym problemem sezonu jesienno-zimowego jest zmniejszona ekspozycja na światło słoneczne, co negatywnie wpływa na nasze samopoczucie. Stajemy się też bardziej podatni na stres, zachorowania, wahania nastroju. Drugim problemem są nagłe zmiany temperatur. Niskie temperatury i zimny wiatr pogarszają wygląd naszej skóry, dlatego w tym okresie szczególnie musimy zadbać o jej pielęgnację.

Materiał zewnętrzny
19.03.2022 01:24 Kwas alfa liponowy – klucz do zdrowia i długowieczności twoich mitochondriów

Każdy z nas chciałby żyć nie tylko długo, lecz także w dobrym zdrowiu. I tak naprawdę do tego jesteśmy stworzeni. Nasz organizm wytwarza bowiem liczne substancje ochronne, które skutecznie bronią go przed szkodliwymi czynnikami, odbudowują uszkodzenia i pomagają regenerować tkanki. Kiedy jednak przeholujemy, narażając się na nadmierny stres, brak snu, toksyny i wolne rodniki, związki te tracą możliwości przerobowe, a procesy starzenia przyspieszają. Kluczem do ich wyhamowania jest kwas alfa-liponowy – prawdziwy strażnik mitochondriów i naszego zdrowia.

19.03.2022 01:23 Mobilizacja blizny – czym jest i kiedy ją stosować?

Blizny to naturalna reakcja skóry – pozostałość po procesie gojenia się ran, skaleczeń i innych uszkodzeń. W czasie zabliźniania się rany w miejscu przecięcia skóry wytwarza się tkanka włóknista łączna, która uzupełnia ubytek tkanki i scala brzegi rany.

dr hab. n. med. Adam Kobayashi, prezydent elekt Sekcji Chirurgii Naczyniowej Polskiego Towarzystwa Neurologicznego
19.03.2022 01:23 dr Adam Kobayashi: Przedszkolaki rozpoznają udar mózgu

Prawdopodobnie ta dramatyczna statystyka nie byłaby tak dramatyczna, gdybyśmy w porę potrafili rozpoznawać pierwsze objawy udaru. Bo czas liczy się tu szczególnie, im wcześniej chory otrzyma specjalistyczna pomoc, tym większe szanse na przeżycie. Dlatego cieszy trwająca właśnie akcja edukacyjna, skierowana tym razem do przedszkolaków i dzieci z klas I-III, mająca uświadamiać tę grupę, jak rozpoznawać udar mózgu i jak wówczas postępować. Akcja jest częścią międzynarodowej kampanii FAST Heroes 112, będącej inicjatywą międzynarodowego grona ekspertów. Charyzmatyczni dziadkowie i ich wnuczek Tomy problem udaru mózgu przedstawiają w bardzo ciekawy i przystępny sposób.- Już nawet kilkuletnie dzieci mogą uczyć się rozpoznawać symptomy udaru mózgu i sprawnie reagować w sytuacjach zagrożenia życia swoich najbliższych – mówi dr hab. n. med. Adam Kobayashi, prezydent elekt Sekcji Chirurgii Naczyniowej Polskiego Towarzystwa Neurologicznego. – To niezwykła grupa odbiorców, którzy chłoną wiedzę jak gąbki, są ciekawi świata i łatwo przyswajają nowe wiadomości. Co więcej, mają w sobie naturalną potrzebę niesienia pomocy innym. Uważam, że edukując dzieci, edukujemy całe społeczeństwo, a w zakresie upowszechniania wiedzy na temat udaru mózgu mamy nadal wiele do zrobienia. Cieszy nas, że tyle szkól i przedszkoli entuzjastycznie odpowiedziało na apel i zadeklarowało udział.

Terranova Health - suplementy diety
06.11.2020 01:00 Naturalne bogactwo witamin i minerałów w proszku, w tabletkach i kapsułkach

Świadomość ekologiczna z roku na rok wzrasta na całym świecie. Grupa wegetarian i wegan staje się coraz większa. Coraz więcej ludzi odnajduje źródło zdrowia w ziołach i ekologicznych uprawach. Nieliczni producenci suplementów diety, np. Terranova Health, także decydują się na całkowicie naturalny skład przyjazny dla wegetarian i wegan.Naturalny skład i unikalny proces produkcjiCo to znaczy, że suplementy diety mają naturalny skład odpowiedni dla wegetarian i wegan? Na skład wegańskich suplementów diety powinniśmy spojrzeć na dwa sposoby:Nie zawierają produktów pochodzenia zwierzęcego.Uzupełniają niedobory składników odżywczych wynikające z restrykcyjnej diety wegańskiej i wegetariańskiej.Np.: Wegańska witamina D3Zawsze sprawdzajmy, czy producent podaje skład suplementu diety. Nad składem produktów i dopuszczeniem ich do sprzedaży w Polsce czuwa Główny Inspektorat Sanitarny, organ centralny Państwowej Inspekcji Sanitarnej, działając zgodnie z art. 3 ust.3 pkt 39 ustawy z dnia 25 sierpnia 2006 r. o bezpieczeństwie żywności i żywienia.

Charakterystyka twardziny układowej
10.07.2020 02:00 Twardzina układowa jest groźną i nieuleczalną chorobą. Atakuje skórę, narządy wewnętrzne i naczynia krwionośne

Boehringer Ingelheim to firma farmaceutyczna, która szczególnym zainteresowaniem naukowym darzy choroby rzadkie, w których brakuje skutecznych terapii. Do takiej grupy należy twardzina układowa. Z okazji Światowego Dnia Twardziny, który 29 czerwca 2020 roku był obchodzony już po raz dziesiąty, firma wydała specjalny komunikat. Jego treść ma zwiększyć świadomość na temat choroby.

dr n. med. Leszek Marek Krześniak
08.04.2020 02:00 Dr n. med. Leszek Marek Krześniak: Dysbakterioza jelitowa to zagrożenie dla całego organizmu

- To zaburzenie równowagi między tzw. dobrymi a złymi bakteriami, bytującymi w przewodzie pokarmowym człowieka, przede wszystkim w jelicie cienkim i grubym. Każdy człowiek ma określony typ flory bakteryjnej, który jednak nie jest wielkością stała, może się zmieniać pod wpływem wielu czynników – diety, stylu życia, przyjmowanych leków, używek, stresu. Jeśli w jelitach nie ma przewagi bakterii chorobotwórczych, organizm sobie radzi, nie jest podatny na zachorowania. Do takich dobrych bakterii zaliczają się głównie szczepy Lactobacillus i Bifidobacterium.- Natomiast przewaga bakterii chorobotwórczych może prowadzić do wielu schorzeń całego organizmu, nie kojarzonych z przewodem pokarmowym, np. do chorób autoimmunologicznych – reumatoidalnego zapalenia stawów, tocznia, choroby Hashimoto.- Dysbakterioza jest dużym zagrożeniem dla wątroby. Jeśli w świetle jelita znajda się bakterie chorobotwórcze, jak np. Klebsiella pneumoniae, może dojść do ciężkich uszkodzeń tego narządu, bo bakterie te wytwarzają alkohol, który jest znaną trucizną dla wątroby. Podobnie jest, gdy w przewodzie pokarmowym zamiast bakterii dobrych, probiotycznych, rozwiną się drożdżaki, których produkty przemiany materii są toksyczne dla wątroby.- Wspomagać jelita możemy, spożywając produkty zawierające bakterie fermentacji mlekowej. Ale te ze sklepu są ich pozbawione, podobnie jak większość gotowych preparatów probiotycznych. To dlatego, chociaż wiele osób je spożywa czy przyjmuje gotowe probiotyki, nadal ma objawy dysbakteriozy. Najlepiej więc sporządzać samemu jogurty, ze świeżego, czystego mleka albo wspomagać się specjalnymi sorbentami krzemowymi, już dostępnymi na naszym rynku.

Squid podbija rynek
26.02.2020 01:00 Aplikacja SQUID rozpoczęła współpracę z marką Huawei. Nie zabraknie w niej informacji o zdrowiu

SQUID to nowatorska aplikacja, za której pośrednictwem możemy dostosowywać informacje pojawiające się na ekranach naszych telefonów. Dostępna jest dla wszystkich użytkownikóww Europie, a za jej pobranie nie ponosimy absolutnie żadnych kosztów.Co więcej, została wybrana przez markę Huawei, która jest jednym z liderów na rynku telefonów komórkowych na dostawcę wszystkich usług newsowych. Oczywiście aplikację można pobrać na telefon dowolnej marki i na taki krok zdecydowało się już ponad milion użytkowników. - Jesteśmy bardzo podekscytowani faktem, że Huawei wybrał nas jako partnera dostarczającego kontent newsowy do smartfonów marki Huawei. Naszym celem jest inspirowanie młodych ludzi to czytania wysokiej jakości kontentu, jednocześnie umożliwiamy wydawcom zaangażowanym w ten projekt zwiększanie ruchu mobilnego, oraz dywersyfikowanie przychodów reklamowych - mówi Johan Othelius, CEO i założyciel aplikacji SQUID.